48. Defendere

672 20 2
                                    


Zestresowany wstał z ziemi i rozglądał się. Na cichej uliczce towarzyszyły mu jedynie zwłoki mężczyzny. Oddychając ciężko wpadł w wir ulicznej zabawy. Podenerwowany poczuł, jak kręci mu się w głowie, uchylił się, a idący ludzie zepchnęli go na beton. Muzyka wydawała mu się głośniejsza. Zacisnął dłoń na różdżce i próbował się skupić. Musiał teleportować się do Malfoy'a jak najszybciej i o wszystkim go poinformować. Nie miał informacji, o tym, czy przyjaciel wyzdrowiał, jednak musiał komuś powiedzieć. Dylan przećwiczył z nim dłuższe dystanse w teleportacji, aby sam mógł tak daleko podróżować, ale nieskupiony, mógł zrobić sobie krzywdę. Dźwignął się na róg cichej uliczki i wyprostował. Opierając się o ścianę, próbował zgromadzić myśli na spokoju, a nie hucznej zabawie. Zamknął oczy i zniknął z powierzchni Meksyku.

****

Hermiona siedziała przy łóżku, na którym spał zmęczony blondyn. Dziewczyna poczuła się lepiej, odkąd lekarz zastosował mocniejszy antybiotyk, ale Draco'nowi wciąż brakowało sił. Czuwała nad nim całe dnie, nie spuszczała go z oczu. Martwiła się, ponieważ lekarze robili co mogli, by mu pomóc, a on nie miał siły wstać, tylko spał.

Nieraz, gdy siedziała nad nim, rozmyślała o tym, jak bardzo jeden człowiek zniszczył im życie. Jak ludzie potrafią być okrutni i bezwstydnie mogą zabijać.

Codziennie dziękowała za to, że może żyć, że każdy z jej przyjaciół żyje i ma się dobrze. Jedynie, kiedy przypominała sobie Juliana, płakała całą noc, ponieważ jej zdaniem, niesprawiedliwie zginął. Wielokrotnie stwierdzała się w przekonaniu, że na jego miejscu, powinna stawić się Penelopa.

Zaczął się kolejny tydzień, dziewczyna rozpoczęła poranek, od czuwania nad Malfoy'em. Kiedy negatywne myśli krążyły w jej głowie, do pokoju weszła Narcyza.

- Hermiono, powinnaś coś zjeść.

- Nie jestem głodna. – Oznajmiła i objęła swoją ręką, dłoń chłopaka.

Kobieta zrezygnowana, podeszła do łóżka i usiadła.

- Wiem, że się o niego martwisz, ale przepłacasz to własnym zdrowiem. Dopiero co wstałaś z łóżka.

- Czuję się świetnie. – Burknęła.

- Lekarze naprawdę robią co mogą...

- Ale nie widać efektów! – Spojrzała na Narcyzę i ze łzami w oczach wyrzuciła z siebie pejoratywne myśli. – On w takiej sytuacji zrobiłby dla mnie wszystko. – Zazgrzytała zębami. – Nawet kiedy, nie było dla mnie ratunku, on... - Przerwała w pół zdania, ponieważ coś sobie uświadomiła. Raptem w rogu pokoju pojawił się Ron, który patrząc na nią uważnie kiwnął głową i wypowiedział bezgłośne – „tak".

Dziewczyna wstała z podłogi i spojrzała na zdziwioną Narcyzę.

- Proszę, wyjdź na chwilę.

- Hermiona, wszystko w porządku?

- Wyjdź i zamknij drzwi, proszę... - Zaczęła iść z kobietą w stronę wyjścia. - ...chyba wiem co zrobić. – W Narcyzie zapalił się płomyk nadziei, więc szybko zaryglowała drzwi i pozostawiła Hermionę w pomieszczeniu.

- Dobrze, że sama na to wpadłaś, ponieważ nie miałem jak ci o tym powiedzieć. – Westchnął z ulgą Ronald i usiadł na drugiej stronie łóżka.

- Jak to nie mogłeś?

- Odkąd pokłóciłaś się z Malfoy'em, postanowiłaś nie odwiedzać nas. – Granger osłupiała, ponieważ nikomu o tym nie wspominała. Jednak miał rację, dziewczyna zastanawiała się nad tym, czy życie pomiędzy światami jest słuszne.

Dramione ~ kruk powrócił...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz