34. Olimpia

701 23 8
                                    

Hermiona rozejrzała się i odetchnęła z ulgą, ponieważ otaczała ją bezkresna pustka. Echo jej oddechu głośno się rozpościerało. Zaczęła iść przed siebie, niecierpliwa dalszych zmagań. Chciała to jak najszybciej zakończyć. Czekała na ostateczne rozrachunki.

Raptem usłyszała trwożący głos w głowie; „Odebraliście mi władzę". Nagle znalazła się na wielkiej łące. Wokół niej wyrastała gęsta mgła, dziewczyna nie widziała niczego w pobliżu. Usłyszała w oddali chrzęst gałęzi. Ze strachu, postanowiła wziąć różdżkę. Niestety, jak się później domyśliła, różdżka zniknęła. Potem przypomniała sobie zabójcze słowa; „Odebraliście mi władzę", wiedziała już, jak to interpretować.

Niespodziewanie mgła zniknęła, a wokół niej rozciągała się goła łąka, nie zauważyła żadnych drzew. Za sobą dosłyszała się narastających, silnych kroków. Obróciła się i przerażona rozszerzyła źrenice. W jej stronę pędziło, wściekłe stado bizonów. Wzięła głęboki oddech i zaczęła uciekać. Czuła, jak zwierzęta zbliżają się do niej. Nie mogła się teleportować, nie mogła zrobić nic. Czuła blokadę, która nie pozwalała jej czarować. Różdżka została jej odebrana. Dosłyszała ciężkie sapanie zwierząt. Potknęła się o kamień, a trawa pochłonęła ją i przeniosła do innego miejsca.

Zdyszana, poczuła, jak opada z niej presja. Z szoku nie zorientowała się, że siedzi na środku małej, piaszczystej wysepki. Wokół niej, panowało spokojne morze. Dookoła nie było już nic. Tylko ona, na małym kawałku ziemi i bezkresna woda. Powoli wstała i założyła ręce na biodra. Co tym razem?... pomyślała i spojrzała w dół. Woda dosięgała jej do kostek. Morze zaczęło się denerwować, fale zrobiły się wyższe, a Hermiona była w niej już do pasa. Bądź spokojna, to tylko fikcja... powtarzała sobie i kiedy woda dosięgnęła jej ramion, wstrzymała oddech i zanurkowała. Poczuła, jak coś łapie ją za kostkę. Próbowała nie panikować, trzymać się rad Rona. Wierzyła, że za moment, znajdzie się gdzieś indziej, że wszystko minie. Tajemnicza istota zaczęła ciągnąć ją na dno. Granger pomyślała o swoich przyjaciołach, o Draco. Nie mogła ich zawieść. Musiała być silna. Musiała doczekać, aż Ron wszystko jej wyjaśni, wszystko będzie zrozumiałe. Wypuściła powietrze z ust. Istota ciągnęła ją w głąb, a ona poczuła jak woda, wlewa się jej do ust i powoli zaczyna dusić.

Cała mokra wylądowała na piachu. Zaczęła się krztusić. Osłabiona, wstała i spojrzała przed siebie. Znajdowała się na arenie wielkiego rzymskiego Koloseum. Zdała sobie sprawę, że tysiące ludzi, krzyczy i wiwatuje, siedząc na kamiennych trybunach. Do jej osoby, zbliżała się kobieta ubrana w zbroję. Tłum wykrzykiwał jej imię.

- Ginny?! - Dziewczyna zdjęła hełm. Rude włosy otoczyły, jej opaloną twarz. Rzuciła małym mieczem w stronę brunetki. Narzędzie utkwiło w ścianie obok twarzy Hermiony. W tłumie słychać było wiwaty. – To się nagadałyśmy. – Uciekła z zasięgu dziewczyny, zabierając nóż. W tłumie oglądających, spostrzegła Rona. Patrzył na nią uspokajającym wzrokiem. Zagapiła się i poczuła nieprzyjemne pieczenie na plecach. Ginny wbiła w nie nóż. Hermiona, przeszyta bólem, upadła na kolana. Rudowłosa ręką, złapała ją za włosy i podstawiła pod gardło, ostry nożyk. Widzowie krzyczeli w niebogłosy. Granger popłynęły łzy. To tylko fikcja... pomyślawszy o tym, rozpłynęła się w piasku.

Znalazła się na czubku bardzo wysokiego budynku. Zacisnęła powieki i przykleiła się do podłoża. Opanowywała strach przed wysokością. Była na samej górze. Metr od niej znajdowały się kwadratowe drzwiczki prowadzące z dachu do budynku. Powoli zaczęła pełznąć w ich kierunku. Plecy ogromnie ją szczypały, ból przeszywał ją na wskroś. Zatrzymała się na chwilę i postanowiła delikatnie wyciągnąć nożyk z pleców. Pomimo znalezienia się w innym miejscu, o innym czasie, rany na jej ciele oraz cierpienia zostawały.

Dramione ~ kruk powrócił...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz