15. Góry Księżycowe - po raz drugi

792 30 0
                                    


We troje bezszelestnie przeteleportowali się na statek. Draco cały czas przypominał sobie przygodę z Hermioną. Początek ich związku, kiedy zdali sobie sprawę, że coś ich łączy. A teraz on to wszystko zepsuł. Uważał siebie za winnego. Przez wszystko co teraz się dzieje, zdał sobie sprawę jak bardzo jej potrzebuje, jak mu jej brak. Jej nawet jedno spojrzenie, dawało mu poczucie bezpieczeństwa i wielkiej miłości – czegoś, czego nigdy od nikogo nie dostał, w takiej ilości.

- Nie ustaliliśmy żadnego planu. – Z jego rozmyślań obudził go Harry.

- Po prostu... - Blondyn wzruszył ramionami. - ...musimy zabij je, zanim one zabiją nas.

****

Dylan obudził się. Wstał z łóżka i przeciągnął się. Dzisiaj mieli dotrzeć do kryjówki Reg'a Blaven'a w Ugandzie. Przypomniał sobie o wczorajszej sytuacji i jego bólu głowy. Aspectu wrócił z podróży i spał na jednej z szaf w pokoju chłopaka. Swane wyszedł z pokoju z jedyną myślą w głowie. Nie zwracaj na siebie, niepotrzebnej uwagi...

Zszedł na dół i ku jego zdziwieniu zauważył, że nikogo nie ma w domu. Spanikowany obszedł cały budynek. Może zostawiły mnie tu, a same dokończyły zaklęcie!? Ulżyło mu, gdy dziewczyny weszły przez Samotne Drzwi do środka. Penelopa była bardzo uradowana.

- Już wstałeś? Zaraz będziemy ruszać!

- Powiedz mu. – Anastazja skrzyżowała ręce na piersi i oparła się o ścianę.

- Wiemy, gdzie jest mój ojciec! – Podskoczyła z radości.

- Wasz ojciec. – Poprawiła ją, śmiejąc się szyderczo, brunetka.

- Jak to? – Nagle zdał sobie sprawę, o czym one mówią. Miał opóźnić ich podróż. Nie pozwolić na to, za to one właśnie dowiedziały się o pochówku potwora.

- Byłyśmy w Hogwarcie. I tam dowiedziałyśmy się od nauczycieli... - Domyślał się, że mówi o czytaniu w myślach. Raczej żaden nauczyciel nie przywitałby jej ciepło. - ...że mój ojciec został wrzucony do jeziora. W jeziorze Windermere, w Anglii.

Otarł twarz ze zmęczenia tym wszystkim. Nie mógł pokazywać emocji, jeszcze by się dowiedziały. Popatrzył na radosną dziewczynę i spytał:

- Kiedy zamierzacie go stamtąd wydostać?

- Już niedługo. – Anastazja włączyła się do rozmowy. – Kiedy tylko zdobędziemy ostatnie słowa.

- A teraz. – Rudowłosej nie schodził uśmiech z twarzy. – Ruszamy! – Złapała go za rękę.

- Co robisz? Nawet nie jestem ubrany! – Powiedział i ziewnął.

- Wszystko już tam na nas czeka. W nocy Ana przetransportowała rzeczy. – Blaven złapała za rękę brunetkę.

- Ale i tak powinienem się ubrać. To dość daleko. Na raz, tam się nie znajdziemy.

- Ohh Dylan... - Zaśmiała się. – Nie doceniasz mnie. Mam tyle samo siły w sobie co ojciec. Potrafię bez problemu przenieść nas od razu do siedziby. – I nie mówiąc nic więcej teleportowali się.

****

Ginerwa znalazła się w lesie Rothiemurchus. Powoli przechadzała się przez długi las, rozglądając się w poszukiwaniu domku. Trzymając różdżkę w ręku czekała na jakiekolwiek niebezpieczeństwa. Była gotowa się im przeciwstawić. Gwałtownie coś poruszyło się w krzakach. Dzielnie skierowała różdżkę w stronę rośliny. Z krzewu wypadła ruda wiewiórka, a Ginny odetchnęła z ulgą. Szła dalej, depcząc gałęzie i młode rośliny.

Raptem odwracając głowę, zauważyła stojącą przy drzewie postać. Mogłaby przysiądź, że był to Reg Blaven. Otarła oczy, ponieważ nie wierzyła, że Dylan pozwolił na tak szybką akcję. Odwróciła się i przyspieszając kroku, coraz częściej się rozglądała.

- Kim jesteś?

Krzyknęła, kiedy usłyszała obcy, męski głos. Opanowawszy się skierowała w jego stronę różdżkę. Szatyn patrzył na nią dzikimi oczyma. Leśniczy... pomyślała, czekając na ruch przeciwnika. Mężczyzna patrzył na różdżkę, którą dziewczyna ściskała w ręku.

- Znasz Hermionę Granger? – Spytał nieznajomy.

Ginny odetchnęła z ulgą i opuściła różdżkę na dół.

- Oczywiście, że znam! Specjalnie tu przybyłam! Muszę z nią porozmawiać.

- Chodź. – Odparł Julian i skręcili na północ.

- To u ciebie się chowa? Aż tak z nią źle?

- Myślę, że się jej polepszyło. – Uśmiechnął się lekko i poprawił sobie broń na plecach.

Przed nimi stał leśny domek. Rudowłosa zaczęła biec i krzyczeć:

- Hermiona! Hermiona!

Brunetka słysząc znajomy głos wstała z ogrodowego krzesła i podbiegła do przyjaciółki.

- Ginny! – Obie mocno się przytuliły.

- Hermiona, ja idę dalej w las. Uważajcie na siebie. – Dziewczyna przytaknęła, a chłopak zwrócił się w stronę zachodu.

- Tak bardzo za tobą tęskniłam!

- Przepraszam za to wszystko. - Usiadły w ogrodzie. – Przepraszam, że uciekłam.

- Ależ, nie masz za co przepraszać!

- Tak właściwie... - Brunetka odłożyła książkę na stół. - ...co tu robisz? Myślałam, że jesteś z Harrym i Bleasem.

- Harry i Blease szukają Dracona. – Po usłyszeniu jego imienia, serce Gryfonki zaczęło bić mocniej.

- Oby go znaleźli.

- Mam złe wieści. Czuję, że... - Przyjaciółka złapała ją za dłoń. - ...na pewno nie mam halucynacji...

- No mów o co chodzi!

Ruda patrzyła na nią zaniepokojona.

- Reg Blaven pokazuje mi, że wraca. Prawie zginęłam, rozumiesz to! I tu w lesie. – Złapała się za głowę. – Mam wrażenie, że mi się ujawnił. Dlaczego akurat mi?

- On nie może! – Hermiona się załamała, wieściami dziewczyny. – On nie może wrócić!

- Dlaczego on mi się ukazuje?

- Nie wiem. – Odetchnęła. – Tutaj czuję się zupełnie inaczej. Jakby wszystkie problemy świata tu nie docierały. To inny świat.

- Ja nie wiem, że ty masz takie szczęście do przystojnych facetów. – Oparła się na krześle.

- Co? – Hermiona parsknęła.

- Ten leśniczy. – Zatrzepotała znacząco brwiami. – Niezła partia.

- Posłuchaj. – Popatrzyła na nią poważnie. – Teraz mamy gorsze sprawy do załatwienia. Chciałabym im pomóc. – Czuła się winna. – Ale nie potrafiłabym znowu spojrzeć mu w oczy.

- Nikt cię nie wini i nie prosi o pomoc. Ja tu jestem tylko po to, żeby cię poinformować co się dzieje. – Chciała ukryć przed brunetką, wiadomość o planie Anastazji. Jeśli żyła i czuła się bezpieczna, raczej nic nie powinno jej grozić. – Powinnam wrócić do chłopaków. Pomóc im.

- Zostań tu ze mną jeszcze dwa dni. – Uśmiechnęła się do niej, szczerze. – Julian na pewno się zgodzi. – Zbliżyła się do jej twarzy. – Jedyne w czym mogę pomóc, to wymyślić jak go zabić, jeśli powstanie. – Zacisnęła pięści. – Ale sama tego nie zrobię. Mogę tylko kogoś pokierować.

- I tak jesteś bardzo odważna. – Westchnęła. – Mi na sam jego widok włos się jeży. A jak zobaczyłam ten napis w metrze. – Pokręciła głową. – Czułam, jakbym umierała.

- A co tam było napisane?

- „Wracam" R.B.

Dramione ~ kruk powrócił...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz