Blondyn stał w swojej sypialni i patrzył przez okno na ogrody. Tkwił tak od godziny, zastanawiał się nad tym, dlaczego nie wyczuł, że jest z nim coś nie tak. Powinien wiedzieć, że jest pod wpływem władzy Reg'a Blaven'a. Ranił Hermionę nieświadomie, sam tego nie robił. To właśnie Blaven decydował o tym, że wyjeżdżał. Pomimo tego, że wyjaśniło się większość rzeczy, czuł w tym własną winę. Winień zareagować, sam decydować o swoim zachowaniu. Anastazja dokładnie wiedziała, że Draco nie jest sobą. Kiedy władza nad nim, przestała istnieć? W więzieniu? Tuż po spotkaniu ich po raz pierwszy? Nie wiedział, ale był teraz świadom jednego. Sam decydował o tym co ma robić i o tym co czuje. A czuł wielką miłość do dziewczyny, leżącej sztywno na jego łóżku. Przeczuwał najgorsze i martwił się, że brunetka sobie nie poradzi.
- To wszystko moja wina. Ja tam powinienem być. – Odparł, zerknąwszy na nią. Spojrzał w okno i zauważył Dylan'a chodzącego po ogrodach. Brunet wydawał się być czymś sfrustrowany, chodził w kółko. Raptem jakby coś zobaczył, zamknął oczy i upadł na ziemię. Malfoy przeraził się i szybko przeteleportował na dwór. Dobiegł do leżącego chłopaka i sprawdził mu puls. Żył. Następnie dotarła do niego zdziwiona Narcyza.
- Draco, co się stało?
- Nie wiem. – Pokręcił głową i spojrzał na chłopaka. Swane był cały sztywny. – Przyszedł tutaj i gwałtownie upadł.
Po chwili Dylan ocknął się i nabrał gwałtownie powietrza. Usiadł i widząc Dracona umiarkował oddech.
- Dylan? Co się stało?
- Nie mam pojęcia. – Rozejrzał się i zauważył Narcyzę. – Dzień dobry pani.
- Nie wiem, czy taki dobry, skoro upadasz, gdzie popadnie. – Odpowiedziała mu. – Dobrze się czujesz?
- Miałem wizję. – Te słowa skierował do Dracona, ponieważ wiedział, że chłopak zrozumie o co chodzi.
Blondyn pomógł mu wstać. Niespodziewanie usłyszeli huki w środku rezydencji.
- Draco, co się dzieje? – Zapytała zakłopotana Narcyza.
- Nic, idź do siebie matko. – Ponaglił ją i wszedł z Dylan'em przez wejście do kuchni. Na piętrze dosłyszeli się krzyków. Wpadli po schodach. Na korytarzu stali Julian i Penelopa. Obok nich giął się Harry, który miał różdżkę w ręku. Ze swojej sypialni wyszedł Blaise i obserwował ich.
- Co tu się dzieje? – Zapytał Draco.
- Dylan. – Blaven spojrzała na niego. – Widziałeś coś?
Swane zalał się zimnym potem, nie mogąc zapomnieć o paczce nastolatków, zatopionych w krwi. Przełknął nerwowo ślinę.
- Co jest do cholery?! – Malfoy się rozjuszył.
- Kim jesteś Julianie?! – Harry wbił w niego swoją różdżkę. – I co ukrywasz?!
- O czym wy mówicie?! – Zapytał Zabini.
- Mieliśmy wizję. – Odparła Penelopa, obserwując patrzących na nią chłopców. – Ja i Julian.
- Ja też to widziałem. – Odchrząknął Swane.
- Jak to?
- Draco, to wszystko jest oszustwem. – Potter podniósł głos. – Zostaliśmy wkręceni, znowu.
- O czym ty mówisz?! – Powiedzieli chórkiem Dylan i Blaise.
- Hermiona nie może zabić Blaven'a. To pułapka. Kolejny dziedzic Reg'a stoi tu przed nami.
****
Hermiona zamknęła panicznie oczy i trzęsąc się cała, modliła się w duchu, by zwierzęta jej nie rozgniotły. Bizony coraz bardziej się zbliżały. Dziewczyna nie mogła uwolnić się z uścisków gałęzi w ziemi, nie szarpała się, ponieważ uważała to, za bezcelowe. Uspokoiła się i powtarzała sobie w głowie, że „to tylko fikcja", „zaraz będzie po wszystkim". Ziemia trzęsła się coraz gwałtowniej. Brunetce poleciały łzy, a kiedy jedno ze zwierząt dotknęło jej głowy, wszystko ucichło. Rozejrzała się powoli i ulżyło jej, ponieważ zwierzęta zniknęły. Bez problemu oderwała ręce od zimnej ziemi. Czekała na kolejne zmagania, które ją czekały. Szła przed siebie i zauważyła czarny punkt oddalony od niej. Zmrużyła oczy i przyjrzała się. Czarna kropka biegła w jej kierunku, a kiedy zorientowała się, że ku niej biegnie wściekły wilk, zaczęła uciekać. Drapieżnik skoczył, złapał za jej kołnierzyk i przewrócił ją na plecy. Dziewczyna otrzeźwiała i zaciskając usta, złapała za futro zwierzęcia i przetoczyła się z nim parę metrów. Wilk szarpał się i warczał, a dziewczyna nie pozwalała na żadne ukąszenie. Oplotła nogami jego pysk i spróbowała unieruchomić. Niestety zwierzę się wyrwało, a Hermiona sfrustrowana odepchnęła się od ziemi i rzuciła się na wilka. Miała już wszystkiego dosyć. Każda sekunda napawała ją większą złością. Miała zamiar stoczyć walkę z samym Blaven'em, natomiast on męczył ją fikcjami. Nagle wpadło jej coś do głowy. Odepchnęła mocno zwierzę, które zaskomlało.
- Jesteś tchórzem!! – Raptem zwierzę nie robiła już żadnych gwałtownych ruchów, stało i warczało na dziewczynę. – Nie masz odwagi pokazać się osobiście! Aż tak cię przerażam! AŻ TAK SIĘ BOISZ! – Krzyczała w niebogłosy.
Wilk zaskomlał, odwrócił się i pobiegł w drugą stronę. Dziewczyna wpadła na kogoś. Odwróciła się i ujrzała diabelską twarz, która śmiała się szeroko.
- Chciałaś mnie widzieć? – Wyglądał na rozbawionego i bardzo pogodnego.
- Zakończmy to. – Hermiona postanowiła być konsekwentna. Od samego patrzenia na niego, skręcało ją w brzuchu z nerwów, ale chciała tego po sobie nie pokazywać.
- Co chcesz zakończyć?
- Tą głupią grę. – Postawiła krok naprzód. – Jeśli tylko ja mam moc by cię pokonać, zrobię co w mojej mocy.
Po jej słowach Blaven zaśmiał się głośno i złapał za brzuch.
- Hermiono, jesteś naprawdę głupia...
- O czym tym mówisz?
- O tym, że wcale mnie nie pokonasz. – Uśmiechnął się szatańsko. – A ja wszystkich po kolei zabiję.
- Co ty do cholery mówisz?! – Dziewczyna poczuła, jak opada z sił, a jej ramiona wiotczeją. Dopiero teraz zaznała tego, jak bardzo jest zmęczona.
- Zrobiłem to, by was rozdzielić. – Skrzyżował ramiona i opowiadał dalej. – Od samego początku planowałem na was zemstę. Teraz kiedy zabiję ciebie, łatwo będzie pozbyć się Dracona. – Parsknął. – A ja dokończę to, co zacząłem. Anastazja zmartwychwstanie. – Rozszerzył oczy i zbliżył się do niej. – Moja Hermiona także. Wszyscy będziemy rządzić tym obłudnym światem i zmienimy go na lepsze! – Odparł pozytywnie. Z ziemi, za Hermioną wyrósł kamień, o który się potknęła. Mężczyzna złapał ją za kostkę i przyciągnął do siebie. Miał w ręku różdżkę. – Nareszcie będzie spokój.
- Dlaczego Anastazja nie żyje? – Jedynie to wpadło jej do głowy. Chciała go czymś zająć i przy okazji odkopać kamień z ziemi.
- Penelopa ją zabiła.
- Penelopa? I uważasz, że po tym jak zabiła twoją uczennicę, będzie ci posłuszna?
- Zawsze jest mi posłuszna... - Nie dokończył, ponieważ dostał kamieniem w głowę. Hermiona zauważyła w kieszeni jego płaszcza swoją różdżkę. Zabrała ją i zbiegła z zasięgu jego rąk. Wycelowała nią w mężczyznę i pomyślała tylko o jednym...Ron jesteś mi teraz bardzo potrzebny...
CZYTASZ
Dramione ~ kruk powrócił...
Fanfiction"Postanowiłam odejść. Nie wszystko dzieje się zgodnie z planem. Wszystko co kiedyś było mi cenne, powoli przestaje nim być." Związek Hermiony i Draco'na zostaje wystawiony na próbę, gdy pojawia się potomek Reg'a Blaven'a. Ginny i Harry będąc szczęśl...