36. Oszustwo i niewiara

623 26 4
                                    

Blondyn stał w swojej sypialni i patrzył przez okno na ogrody. Tkwił tak od godziny, zastanawiał się nad tym, dlaczego nie wyczuł, że jest z nim coś nie tak. Powinien wiedzieć, że jest pod wpływem władzy Reg'a Blaven'a. Ranił Hermionę nieświadomie, sam tego nie robił. To właśnie Blaven decydował o tym, że wyjeżdżał. Pomimo tego, że wyjaśniło się większość rzeczy, czuł w tym własną winę. Winień zareagować, sam decydować o swoim zachowaniu. Anastazja dokładnie wiedziała, że Draco nie jest sobą. Kiedy władza nad nim, przestała istnieć? W więzieniu? Tuż po spotkaniu ich po raz pierwszy? Nie wiedział, ale był teraz świadom jednego. Sam decydował o tym co ma robić i o tym co czuje. A czuł wielką miłość do dziewczyny, leżącej sztywno na jego łóżku. Przeczuwał najgorsze i martwił się, że brunetka sobie nie poradzi.

- To wszystko moja wina. Ja tam powinienem być. – Odparł, zerknąwszy na nią. Spojrzał w okno i zauważył Dylan'a chodzącego po ogrodach. Brunet wydawał się być czymś sfrustrowany, chodził w kółko. Raptem jakby coś zobaczył, zamknął oczy i upadł na ziemię. Malfoy przeraził się i szybko przeteleportował na dwór. Dobiegł do leżącego chłopaka i sprawdził mu puls. Żył. Następnie dotarła do niego zdziwiona Narcyza.

- Draco, co się stało?

- Nie wiem. – Pokręcił głową i spojrzał na chłopaka. Swane był cały sztywny. – Przyszedł tutaj i gwałtownie upadł.

Po chwili Dylan ocknął się i nabrał gwałtownie powietrza. Usiadł i widząc Dracona umiarkował oddech.

- Dylan? Co się stało?

- Nie mam pojęcia. – Rozejrzał się i zauważył Narcyzę. – Dzień dobry pani.

- Nie wiem, czy taki dobry, skoro upadasz, gdzie popadnie. – Odpowiedziała mu. – Dobrze się czujesz?

- Miałem wizję. – Te słowa skierował do Dracona, ponieważ wiedział, że chłopak zrozumie o co chodzi.

Blondyn pomógł mu wstać. Niespodziewanie usłyszeli huki w środku rezydencji.

- Draco, co się dzieje? – Zapytała zakłopotana Narcyza.

- Nic, idź do siebie matko. – Ponaglił ją i wszedł z Dylan'em przez wejście do kuchni. Na piętrze dosłyszeli się krzyków. Wpadli po schodach. Na korytarzu stali Julian i Penelopa. Obok nich giął się Harry, który miał różdżkę w ręku. Ze swojej sypialni wyszedł Blaise i obserwował ich.

- Co tu się dzieje? – Zapytał Draco.

- Dylan. – Blaven spojrzała na niego. – Widziałeś coś?

Swane zalał się zimnym potem, nie mogąc zapomnieć o paczce nastolatków, zatopionych w krwi. Przełknął nerwowo ślinę.

- Co jest do cholery?! – Malfoy się rozjuszył.

- Kim jesteś Julianie?! – Harry wbił w niego swoją różdżkę. – I co ukrywasz?!

- O czym wy mówicie?! – Zapytał Zabini.

- Mieliśmy wizję. – Odparła Penelopa, obserwując patrzących na nią chłopców. – Ja i Julian.

- Ja też to widziałem. – Odchrząknął Swane.

- Jak to?

- Draco, to wszystko jest oszustwem. – Potter podniósł głos. – Zostaliśmy wkręceni, znowu.

- O czym ty mówisz?! – Powiedzieli chórkiem Dylan i Blaise.

- Hermiona nie może zabić Blaven'a. To pułapka. Kolejny dziedzic Reg'a stoi tu przed nami.

****

Hermiona zamknęła panicznie oczy i trzęsąc się cała, modliła się w duchu, by zwierzęta jej nie rozgniotły. Bizony coraz bardziej się zbliżały. Dziewczyna nie mogła uwolnić się z uścisków gałęzi w ziemi, nie szarpała się, ponieważ uważała to, za bezcelowe. Uspokoiła się i powtarzała sobie w głowie, że „to tylko fikcja", „zaraz będzie po wszystkim". Ziemia trzęsła się coraz gwałtowniej. Brunetce poleciały łzy, a kiedy jedno ze zwierząt dotknęło jej głowy, wszystko ucichło. Rozejrzała się powoli i ulżyło jej, ponieważ zwierzęta zniknęły. Bez problemu oderwała ręce od zimnej ziemi. Czekała na kolejne zmagania, które ją czekały. Szła przed siebie i zauważyła czarny punkt oddalony od niej. Zmrużyła oczy i przyjrzała się. Czarna kropka biegła w jej kierunku, a kiedy zorientowała się, że ku niej biegnie wściekły wilk, zaczęła uciekać. Drapieżnik skoczył, złapał za jej kołnierzyk i przewrócił ją na plecy. Dziewczyna otrzeźwiała i zaciskając usta, złapała za futro zwierzęcia i przetoczyła się z nim parę metrów. Wilk szarpał się i warczał, a dziewczyna nie pozwalała na żadne ukąszenie. Oplotła nogami jego pysk i spróbowała unieruchomić. Niestety zwierzę się wyrwało, a Hermiona sfrustrowana odepchnęła się od ziemi i rzuciła się na wilka. Miała już wszystkiego dosyć. Każda sekunda napawała ją większą złością. Miała zamiar stoczyć walkę z samym Blaven'em, natomiast on męczył ją fikcjami. Nagle wpadło jej coś do głowy. Odepchnęła mocno zwierzę, które zaskomlało.

- Jesteś tchórzem!! – Raptem zwierzę nie robiła już żadnych gwałtownych ruchów, stało i warczało na dziewczynę. – Nie masz odwagi pokazać się osobiście! Aż tak cię przerażam! AŻ TAK SIĘ BOISZ! – Krzyczała w niebogłosy.

Wilk zaskomlał, odwrócił się i pobiegł w drugą stronę. Dziewczyna wpadła na kogoś. Odwróciła się i ujrzała diabelską twarz, która śmiała się szeroko.

- Chciałaś mnie widzieć? – Wyglądał na rozbawionego i bardzo pogodnego.

- Zakończmy to. – Hermiona postanowiła być konsekwentna. Od samego patrzenia na niego, skręcało ją w brzuchu z nerwów, ale chciała tego po sobie nie pokazywać.

- Co chcesz zakończyć?

- Tą głupią grę. – Postawiła krok naprzód. – Jeśli tylko ja mam moc by cię pokonać, zrobię co w mojej mocy.

Po jej słowach Blaven zaśmiał się głośno i złapał za brzuch.

- Hermiono, jesteś naprawdę głupia...

- O czym tym mówisz?

- O tym, że wcale mnie nie pokonasz. – Uśmiechnął się szatańsko. – A ja wszystkich po kolei zabiję.

- Co ty do cholery mówisz?! – Dziewczyna poczuła, jak opada z sił, a jej ramiona wiotczeją. Dopiero teraz zaznała tego, jak bardzo jest zmęczona.

- Zrobiłem to, by was rozdzielić. – Skrzyżował ramiona i opowiadał dalej. – Od samego początku planowałem na was zemstę. Teraz kiedy zabiję ciebie, łatwo będzie pozbyć się Dracona. – Parsknął. – A ja dokończę to, co zacząłem. Anastazja zmartwychwstanie. – Rozszerzył oczy i zbliżył się do niej. – Moja Hermiona także. Wszyscy będziemy rządzić tym obłudnym światem i zmienimy go na lepsze! – Odparł pozytywnie. Z ziemi, za Hermioną wyrósł kamień, o który się potknęła. Mężczyzna złapał ją za kostkę i przyciągnął do siebie. Miał w ręku różdżkę. – Nareszcie będzie spokój.

- Dlaczego Anastazja nie żyje? – Jedynie to wpadło jej do głowy. Chciała go czymś zająć i przy okazji odkopać kamień z ziemi.

- Penelopa ją zabiła.

- Penelopa? I uważasz, że po tym jak zabiła twoją uczennicę, będzie ci posłuszna?

- Zawsze jest mi posłuszna... - Nie dokończył, ponieważ dostał kamieniem w głowę. Hermiona zauważyła w kieszeni jego płaszcza swoją różdżkę. Zabrała ją i zbiegła z zasięgu jego rąk. Wycelowała nią w mężczyznę i pomyślała tylko o jednym...Ron jesteś mi teraz bardzo potrzebny...

Dramione ~ kruk powrócił...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz