Rozdział 15- Szantaż

1K 49 8
                                    

Nie mogłam spać całą noc. Zraniłam go, wiem to, ale wolę być szczera. Leżałam już któraś godzinę z rzędu. Nudziło mi się. Spojrzałam na zegarek. Była 5. Super 4 godziny w plecy. Położyłam się plecami na ziemi. Wtedy usłyszałam wiadomość. Coś przyszło mi na telefon, gdy go odblokowałam, przeraziłam się. Olka..... Przeczytałam to że strachem. Co ona kurwa może chcieć?

Olka:
Widzę, że się nieźle bawisz... Wiem kto cię uratował. Nasz ulubiony raper nieprawda? Jeśli nie chcesz stracić Igora ani Mateusza przyjdź zaraz pod most. Uwiesz mi... Rób co każe.

Tego było już za wiele... Groźby w moją stronę? Chciałam obudzić ich, ale stwierdziłam, że sama se poradzę. Ubrałam spodnie i wyszłam przez okno. Mam pokój na parterze, więc nie było to wyzwanie. Nie ubierałam bluzy, gdyż miałam już jedną na sobie.
Szłam pod most. Miałam niezłego wkurwia. Zależało mi na obojgu, nie mogłam ich stracić. Ale i tak się bałam. Ola jest zdolna do wszystkiego po naszej kłótni.

-A więc jednak przyszłaś... Widać, że ci zależy- Usłyszałam głos za swoimi plecami.

-Czego chcesz?

-Pogadać, a przy okazji ktoś chce się z tobą przywitać.

Odwróciłam głowę w jej stronę. To co zauważyłam przeraziło mnie jeszcze bardziej. Za nią stali moi oprawcy, ci sami co zrójnowali mi życie w bidulu.

-Witaj maleńka! Pamiętasz nas? Albo pamiętasz jak świetnie się bawiliśmy wieczorkiem?- Powiedział z ironia w głosie Oskar.

-Nie... Dlaczego? Co ja takiego wam kurwa zrobiłam?

-Nie udawaj niewiniątka. Dobrze wiesz, że gdyby nie ja nie nagrywałabyś nic. Teraz ja chcę swoją część z tego co robisz.

-Pojebało cię? Na nic nie zasługujesz!

To był mój błąd. Wykrzyczałam jej to w twarz, ale byli szybsi. Adrian złapał mnie za ręce i przygwoździł do kolumny mostu. Byłam uwięziona w jego objęciach. Szarpałam się, ale nic nie pomagało.

-Ostatni raz tak na mnie naskakujesz. Rozmiesz!? Popatrz na siebie. Kim ty jesteś hmm? Jesteś zwykłą dziewczyną, która bawi się uczuciami innych.

-Nie!

-Cicho bądź!

Wtedy Adrian zakrył mi usta.

-Nie jest tak? Kurwa jest. Oboje oni walczą o swoje względu i ty o tym wiesz, ale z nikim nie będziesz. Boisz się że jak jednemu dasz miłość to z drugim stracisz kontakt. Boisz się że wybierzesz tego złego. To jest żałosne... Jak mała dziewczynka która wybiera sobie lizaczka i nie wie którego wziąć bo nie wie, który będzie smaczniejszy.

Nic nie odpowiedziałam, zresztą nawet nie miałam jak. Ona chcąc nie chcąc miała trochę racji, ale tylko z tym, że boje się ich stracić obojgu.

-A teraz słuchaj uważnie. Jeśli nie chcesz aby twoi adoratorzy dowiedzieli się, że nagrywasz i do tego, że grasz w grę bo musisz to, jutro chcę tu w tym samym miejscu widzieć 10 tysięcy.

Ugryzłam Adriana w rękę kiedy to usłyszałam.

-Skąd ja mam wsiąść taką sumę?

-Nie wiem.... Masz znajomości. Może pożyczą ci?- Śmiała mi się prosto w twarz.

Po czym mnie puszczono, a mianowicie zastałam popchnięta na ziemię.

-Jutro... Ta sama godzina.

Była to moja ostatnia wskazówka dotycząca tego gdzie i kiedy mam dać jej ten hajs. Tylko skąd ja go kurna zdobędę. Gdy upewniłam się, że nikogo nie ma, wstałam i skierowałam się do domu. Nie umiałam sobie tego poukładać w głowie. Ja nie mam tyłu pieniędzy. Usiadłam na ławeczkę w parku. Przyciągnęłam nogi do siebie, a twarz oparłam o nie. Nie wiedziałam co mam robić. Prosić ich o tyle hajsu? Przecież oni zaczną się pytać po co. To nie jest takie proste.

-Klaudia? Co ty tu robisz?

Przestraszyłam się, ale kiedy skierowałam swój wzrok ku temu głosowi poczułam ulgę.

-O to samo mogę się ciebie zapytać Kuba.

-Postaniwilem iść na spacer, ale.... Ty wyglądasz na przestraszoną. Co się stało?

Opowiedziałam mu całą historię.

-Co? Klaudia ty musisz iść z tym na policję.

-Nie.

-To jest szantaż. Ona jest pojebana.

-Kuba, ja nie chcę. Wiesz z czym to się równa? To nie jest proste. Zwłaszcza, że jestem z domu dziecka.

-Eh.. no dobra, ale co zamierzasz zrobić.

-Muszę zdobyć hajs. Nie wiem jakim sposobem, ale muszę.

-Porzycze ci.

-Nie. Nie mogę tego przyjąć. Nie będę mogła nawet ci oddać.

-Przyjmiesz to, a w zamian za to zaśpiewam z tobą na twoim filmie.

-Jesteś głupi.

-Ale za to mnie uwielbiasz.

Przytuliłam Kubę. Wiele mu zawdzięczam. Robi on dla mnie wszytko.

-Ale jutro idziemy tam razem.

-No... Dobra. Zadzwonię do ciebie.

-Dobrze, a teraz chodź. Odprowadzenie cię do domu.

Dom miałam kilka metrów dalej. Kuba podsadził mnie do okna, po czym porzegnałm się z nim. Od razu położyłam się na łóżko i zasnęłam.

Obudziłam się o 10 przez krzyki dochodzące z salonu.

-Zajebie ich.

Wstałam i skierowałam się do szafy. Ubrałam czarną bluzkę z dziuramu na rękawach i niebieskie legginsy. Weszlam do łazienki i ogarnęłam włosy i twarz. Zaraz potem udałam do tych dwóch idiotów, którzy nie pozwalają mi spać. Weszłam do salonu i... Zaczęłam się śmiać. Igor biegał z mąką, a Mateusz w ręku trzymał kakao.

-Wy się dobrze czujecie?

Oboje się na mnie spojrzeli po czym na siebie i zaczęli się śmiać. Kuchnia jak i salon wyglądał jak istny syf. Wszędzie była mąka i kakao.

-Igor zaczął.

-O ty kurwo... Na mnie winę teraz zwalasz?

-Jezu... Jaki tu jest syf. Raz dwa pod prysznic.

-Ale...

-Ja kurwa nie żartuje Mati!!

Mateusz aż się mnie wystraszył, a Igor tylko uśmiechnął. Oboje poszli się myć, a ja musiałam posprzątać cały dom. Wkońcu... Jutro wracam mój ojciec. Będzie mi brakować tych dwóch debili.

Sprzatanie trwało godzinę. Odziwo oni też tak długo się myli, chodź bałam się pomyśleć co oni tam mogą robić. Gdy skończyłam ogarniać pokój pojawili się.

-To co dzisiaj robimy?- Powiedział Igor siadając na kanapie.

-Nie mam zielonego pojęcia. Wiem tylko tyle że jesteście debilami, rzucającymi się żywnością.

-Uwazaj sobie młoda- Znów ten jego uśmieszek. Jeszcze tego nie rozgryzlam czy to szyderczy czy normalny i czy to dobrze czy źle.

To ja mam pomysł!- Rzucił Mateusz.

-Jaki?- Odpowiedzieliśmy równo.

-Idziwmy na basen.

Widać było, że oboje byli zadowoleni z tego ja teraz machnęłam głową, że okej, ale... Nie zabardzo chciałam. Mam na nogach blizny po cięciu się. W niektórych miejscach mi się nie podchodziły. A strój mi tego nie zakryje. Byłam lekko zmieszana, ale no cóż. Jeśli im powiem, że nie pójdę będą się pytać dlaczego. Wolę już iść. Jakoś sobie poradzę.

,,Rap To Tylko Gra''|ReTo & PlanBe|Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz