Rozdział 17- Odkryta

1K 52 0
                                    

Obudziłam się jak zwykle pierwsza, wstałam z łózka i poszłam do kuchni. Zabrałam plastry i opatrunki. Musiałam sobie te rany jakoś posklejać do kupy. Trochę to trwało, ale udało mi się ogarnąć moje nogi. Udałam się do szafy. Ubrałam długie czarne spodnie i w tym samym kolorze bluzkę. Nie mogłam ubrać krótkich spodni bo by się zaczęły pytania, a wolałam tego uniknąć. Po skończonych czynnościach zrobiłam sobię makijaż i udałam się spowrotem do kuchni. Postanowiłam przygotować tosty sobie i im. Humor miałam zjebany od wczoraj, oby nikt go nie popsuł. Pierwszy wstał Mateusz z resztą jak zawsze.

-Witaj młoda- Powiedział uradowany.

-Hej

-No ej co ty taka jakaś nie swoja? Odwróć się.

-Odwrócę się jak ubierzesz coś na siebie- Zaśmiałam się.

-Haha no brawo udało ci się- Mówił ubierając bluzę.

-Dobra, masz tu żarcie, a ja ide obudzić tego debila.

-Tylko tym razem go wodą nie oblewaj- Zaśmiał się.

-Nie zamierzam.

Poszłam do ich pokoju, czego mogłam się spodziewać innego niż śpiącego Igora. Zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się w stronę łóżka. Jak mam go tym razem obudzić? Woda odpada, jescze coś innego skubany wymyśli. Usiadłam na łóżko po drugiej stronie, zaczęłam go szturchać, ale to nic nie dawało. Wpadłam na pomysł, wzięłam jego telefon, który leżał na szafce. Miałam szczęście bo nie miał blokady, przypięłam słuchawki do jego telefonu po czym włożyłam mu je do uszu. Ustawiłam głośność na maksa i włączyłam mu pierwszą losową piosenkę. Gdy tylko ją usłyszał spadł z łóżka.

-Co jest kurwa!!

-Hahaha szkoda, że siebie nie widzisz!

-O ty małpo. Nie dam się tak.

Po tych słowach chwycił mnie za ręce i rzucił na łóżko, zaczął mnie łaskotać, a ja błagałam o litość. Po chwili chwycił jedną ręką za ramiona, a drugą moją talię. Nie mogłam się ruszyć, a mój wzrok powędrował na jego twarz i na jego klatkę piersiową. Czy oni wszyscy muszą mi się pokazywać bez koszulki?

-Dobra Igor wygrałeś. Puść mnie bo to bardzo dziwnie wygląda.

-Hehe możliwe, jesteśmy bardzo blisko siebie.

Dzieliły nas kilka centymetrów od twarzy, czułam się nieswojo. Dziwnie było mi wpatrywać się w Igora, który leżał na mnie, nie miałam pojęcia co zamierza zrobić, chodź te jego iskierki w oczach nie wróżyły nic dobrego, swoją drogą, lepiej mu bez soczewek, przynajmniej mnie nie przeraża jego wzrok.

-Klaudia ja... Chciałem cię przeprosić za wczoraj. Wiesz jaki jestem, nie umiem trzymać języka, a wiem, że cię tym zraniłem.

-Skąd wiesz, żebmnie niby zraniłeś?

-Bo ominęłaś mnie bez słowa swoim spojrzeniem mówiącym, że mnie zabijesz.

-Aa.. no racja. Nie jestem zła. Powiedziałeś tylko to co chciałeś, to o czym myślałeś.

-Właśnie nie! To nie miało tak wcale zabrzmieć jak myślisz. Myślałem, że zabierzesz to no w formie sarkazmu.

-No, ale widzisz, że nie zabrałam. 

Igor spojrzał się na mnie, puścił mi ręce, a swoją dłoń położył mi na policzku. Chwycił za moją brodę, po czym delikatnie ją uniósł i... pocałował mnie. Zatopił swoje usta w moich. Znów sytuacja się powtarza, a ja jeszcze raz nie wiem co zrobić, jednak... oddałam mu ten pocałunek, sama nie wiem dlaczego, nie umiem ogarnąć swoich uczuć. Modliłam się w głębi duszy aby nikt do nas nie wszedł. Oderwaliśmy się od siebie w chwili kiedy zabrakło nam tchu. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, ale to już nie był ten szyderczy uśmieszek jaki ja zawsze widziałam. Ja sama unikałam jego wzroku, czułam jak moje policzki robią się czerwone, nie chciałam na niego patrzeć bo sama nie wiedziałam co mam  mówić.

,,Rap To Tylko Gra''|ReTo & PlanBe|Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz