Rozdział 47- Psychofan

548 30 2
                                    

Ola zapukała do drzwi. Pożegnałam się z Bartkiem i ruszyłam razem z nią na miasto.

-No to co... Imprezka?

-Chwila... Nie było mowy o żadnej imprezie?

-A co, myślałaś że pójdziemy do galerii?

-Nie, zapomniałam jednak, że idę z Olą na miasto z tą samą Olą, która uwielbia imprezować.

-Oj no skończ. Niedaleko jest klub.

-Obiecałam Bartkowi, że...

-Eh... Nie musisz tam pić. Nic się nie stanie, obiecuję.

-No dobra.

Nie mówię chciałam się zabawić. Długo nie chodziłam na imprezy z tego względu, że pełno młodych osób mnie zna. Tym razem skusiłam się na ową propozycje. Weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik w rogu sali. Ola poszła po drinki, a ja przyglądałam się tańczącym dziewczyną i chłopakom. Trudno pomyśleć, że połowa tych lasek nie będzie wiedziała co się stało w nocy, a jeszcze lepsze, że nie będą wiedziały z kim spały. Chłopacy natomiast stali z boku i jak dzikie zwierzęta szukali idealnej partnerki aby zbajetrować i zabrać do siebie. Tak już działają kluby. Dlatego ja nigdy nie przyjmuje drinków od ludzi, zazwyczaj idę z nimi bo po prostu nie ufam im. Już raz miałam przygodę z tabletkami gwałtu i nie zamierzam mieć powtórki z rozrywki. Ola wróciła z dwoma kolorowymi szklankami na których było pełno owoców. Raz dwa wypiłyśmy i ruszyłyśmy na parkiet. Tańczyliśmy razem do wszelakich piosenek do momentu kiedy jej nie porwał jakiś typek. Ola od razu ruszyła za nim. Nic dziwnego, uwielbiała być w centrum uwagi. Ja natomiast poszłam do barmana.

-Co dla uroczej pani?

-2 shoty.

-Juz się robi.

Wypiłam od razu dwa i zerknęłam gdzie jest Ola. Nie widziałam jej 5 minut, a tej już nie było na parkiecie. Można powiedzieć, że zgubiłam przyjaciółkę. Poszłam do łazienki zobaczyć czy czasami jej tam nie ma, albo czy jej wybranek nie dobiera się do niej, chodź bardziej stawiała bym na opcję, że to ona do niego. Niestety nikogo nie było. Super zostałam sama. Wyszłam z łazienki i usiadłam przy naszym stoliku. Wyjęłam telefon i wiecie co? W tym pieprzonym klubie nie ma zasięgu. Czyli nie poinformuje nikogo gdzie jestem ani nie dowiem się gdzie jest Ola. Siedząc i rozmyślając czy nie iść do domu moją uwagę przykuł pewien mężczyzna stojący przy wyjściu. Cały czas wlepiał swój wzrok we mnie. Było mi niezręcznie bo nieważne co robiłam on się na mnie patrzył. Znów spojrzałam w telefon. Dochodziła 23 a ja nie dostawałam żadnego znaku od Oli. Stwierdziłam, że to nie ma sensu i zadzwonię do niej z zewnątrz. Jednak nie wyszłam głównym wyjściem bo ten typcio tam stał, a ja nie chciałam konfrontacji z nim. Wyszłam tylnymi drzwiami i włączyłam szybko telefon. Naszczeście na dworze jest zasięg, wybrałam odpowiedni numer i zadzwoniłam.

-Ola? Gdzie jesteś?

-Przepraszam... Ale wiesz ten facio i ja no i....

-Dobra nie chce znać szczegółów. Baw się dobrze bo ja idę do domu.

-No dobra, ale i tak przepraszam.

-Nic nie szkodzi- Rozłączyłam się.

-Już do domu idziesz?- Usłyszałam głos za sobą. Ciarki przeszyły moje plecy, powoli odwróciłam się i zobaczyłam tego mężczyznę co gapił się we mnie.

-Pora na mnie.

-Możę odwiozę cię?

-Nie trzeba mam blisko i się przejdę.

-Spokojnie... To że jesteś raperką nie znaczy, że masz udawać świętą.

-O co ci chodzi?

,,Rap To Tylko Gra''|ReTo & PlanBe|Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz