Rozdział 24- Pocałuj mnie debilu

1K 52 3
                                    

Pov Igora

Pierwsze tygodnie były trudne, każdy z nas przychodził do szpitala, pomagał jej rodzinie, ale ona i tak się nie wybudziła. Od chwili kiedy wdała się ta jebana sepsa jest coraz gorzej, jej cały organizm jest zakażony. Mieliśmy nadzieję i nadal ją mamy lecz.... Spójrzmy prawdzie w oczy. Lekarze nie dają jej wiele czasu, chodź jej organizm walczy jest w strasznym stanie. Rany po cięciach się już dawno zagoiły, ale to nie zmienia faktu, że w środku walczy z chorobą. Dwa tygodnie temu każdy pojechał do swoich mieszkań. Nie chcieliśmy siedzieć na głowie Żabie cały czas. Klaudia już miesiąc jest w śpiączce. Nie była nawet na swoich urodzinach, a przynajmniej świadoma.

-Igor wstawaj bo się spóźnimy- Wołał mnie Adrian.

-Jezu....

-Nie jezu tylko musimy jechać do studia, przypominam ci, że robisz nowy projekt.

-Daj mi kurwa 5 minut.

-Dobra stary idę po ciebie- Nie spodziewałem się, że Adrian umie tak zapierdalać po schodach i już w kilka sekund stał przed drzwiami mojej sypialni.

-Mówiłem daj mi 5 minut- Po czym powolnym krokiem zdjąłem z krzesła moją bluze i spodnie.

-Igor... Ja wiem, ale nie obwiniaj się o to co jej się stało. Od ponad miesiąca jesteś jakiś taki inny. Fani to też odczuwają i chodź wiem, że starasz się grać na koncertach i być sobą to jednak.... Igor, wyjedź gdzieś i odpocznij.

-Adrian, wiem, że martwisz się o mnie
Jesteś najlepszym kumplem jakim mam, ale gdybym nie był takim chujem to ona by nic sobie nie zrobiła. Ja mogłem za nią stanąć, a nie jeszcze bardziej dołować.

-Masz rację. Czasu Igor nie cofniesz, ale możesz teraz być lepszym człowiekiem.

-Dzięki... To co my dzisiaj w studiu robimy?

-Nagrywki.

-Dobra to jedźmy.

-O nie... Jesteś na kacu, więc ja prowadzę.

-Adrian? Ty prowadzący moje auto?

-Jezu.... Przecież nic mu nie zrobię.

-No dobra...

Zabrałem z szafki butelkę wody i kawałek chleba. Od kilku dni to moje całe śniadanie. Adrian wsiadł za kierownicę. Gwarantuje, że jeśli coś odjebie i porysuje mi auto to go zajebie. Skończyłem jeść mój chleb i weszliśmy do studia, od razu położyłem się na kanapę i położyłem nogi na stół.

-Dobra to na czym stanęliśmy ostatnio?- Zapytałem.

-Miałeś Igor dopasować z nami bit do nowego kawałka i będziesz wolny- Zawiadomił mnie grucha.

-Chwila... I tylko dlatego mnie obudziłeś Adrian?- Spojrzałem się na niego.

-Igor.... My wszyscy widzimy, że jest coś z tobą nie tak. Prawda mogliśmy wysłać ci te bity i byś sam je wybrał, ale od ponad miesiąca nie wychodzisz z domu, jedynie chodzisz do klubów i na koncerty.

-Mam swoje powody, dobra... Wybiorę te bity i obiecuję wam, że pójdę się przejść czy coś.

-Dobra.

Zapomniałem jak to jest siedzieć z przyjaciółmi, śpiewać swój tekst do każdej melodii i śmiać się jak coś wogule nie idzie i nie gra. Mieli oni rację. Powinienem się ogarnąć i nie siedzieć zdołowany w domu. Przecież na samym alkoholu i fajach długo nie pożyje. Po kilku godzinach miałem wszytko ogarnięte. Pożegnałem się z wszytkim, zabrałem swoje klucze i wsiadłem do auta.

,,Rap To Tylko Gra''|ReTo & PlanBe|Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz