Rozdział 16

4.9K 141 3
                                    

Pov.Delaine

Za pięć dni urodziny Shawna,co oznacza,że muszę kupić mu prezent i zająć się przygotowaniami do urodzin. W końcu dwadzieścia dwa lata kończy się tylko raz w życiu.Planuje zrobić imprezę w domu watahy,zaprosić wszystkich znajomych,przyjaciół i oczywiście rodzinę. 

Leniwie wstaje z łóżka,wyczuwając lekkie bóle głowy. To pewnie przez wczorajszy mecz.Shawna nie ma już w sypialni. Pewnie zajmuje się sprawami watahy w gabinecie. Biorę szybki, orzeźwiający prysznic,ubieram się w przypadkowe ciuchy. Dziś padło na szare,dresowe spodenki i czerwoną bluzkę na krótki rękaw z jakimś nadrukiem. Dziś było wyjątkowo ciepło. Nakładam delikatny makijaż i wychodzę z domu watahy.

 Dziś dzień wizyty Ally u ginekologa,umówiłyśmy się w naszej ulubionej kawiarence na ciasto i jakąś kawę,informując wcześniej o tym Mendesa,nie był zachwycony tym pomysłem,zwłaszcza gdy powiedziałam,że się przejdę. I tym sposobem jego beta siedzi mi na ogonie pilnując mnie. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam ,,Faded" Alana Walkera,takie delikatne piosenki bardzo mnie uspokajają. Po piętnastu minutach dotarłam na miejsce.

 Kawiarnia *,,Feather'' była niewielka,ale przytulna w jasnych, miłych dla oka kolorach z różnymi kolorowymi poduszkami na siedzeniach i innymi ozdobami. Gdy ją znalazłam,od razu pokazałam ją przyjaciołom i bardzo nam się spodobała.

Wchodzę do środka,wyjmując słuchawki z uszu i wzrokiem szukam rudowłosej. Siedzi już przy stoliku i robi coś na telefonie. Na przeciwko niej siedzi jakiś mężczyzna. Zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu i podeszłam do stolika. Ally uniosła na mnie swój wzrok.

-Hej!-przytuliłyśmy się na przywitanie.

Ally odwróciła się w stronę mężczyzny.

-Piter twoja warta chyba skończona.

-James dał ci ochroniarza?-spytałam powstrzymując śmiech.

-Kiedy go nie ma, Piter łazi za mną jak pies,a ty? Bo nie uwierzę,że przyszłaś na pieszo sama. No chyba,że wykorzystałaś swój dzień wolności.

-No co ty! Trzymam go na specjalną okazję-rozejrzałam się po kawiarni,zatrzymując wzrok na drzwiach,przez które właśnie przeszedł Tom-To moja niańka-powiedziałam wskazując na Tom'a.

Roześmiałyśmy się i usiadłyśmy przy stoliku,nasze nianie usiadły razem,rozmawiając i obserwując nas.

-Zamawiałaś już coś?

-Nie,czekałam na ciebie.

Poczekałyśmy chwilę na kelnera rozmawiając o naszych partnerach,wczorajszym meczu i o wizycie Ally.

-Czy mogę przyjąć zamówienie?-spytał miły chłopak o blond włosach i niebieskich oczach,posyłając nam flirciarski uśmiech i muszę przyznać,urody to mu akurat nie brakowało.

-Tak,ja poproszę czekoladowe frapucino i sernik,a ty Del?

-Ymm...ja poproszę karmelowe frapucino i szarlotkę.-Powiedziałam uśmiechając się do kelnera przyjaźnie.

-Dobrze, dziękuje. Zamówienie będzie za około dziesięć minut.

Ally odprowadziła kelnera wzrokiem i spojrzała na mnie unosząc zabawnie brwi.

-Co?-zaśmiałam się.

-Nic,nic,ale...

-...ale?

-Stara pamiętasz,że mamy mate?-roześmiałam się na całą kawiarnie,przez co spojrzenia zaciekawionych klientów powędrowały na nas.

-Poza tym tu są jeszcze nasi ochroniarze, więc tym razem trójkąt nie wypali.-spojrzałam na Ally już płacząc ze śmiechu,a ona dalej była poważna.

Nikomu Cię nie oddam! Jesteś Moja! [s.m]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz