Rozdział 2

9.4K 226 5
                                    

Pov.Delaine

Wstałam wcześniej niż zwykle bo o 5:43! Ale stwierdziłam,że skoro tak to nie będę marnować czasu i pójde pobiegać.

Ubrałam szare dresy i czerwony crop top,a pod to czarną koronkową bieliznę.Włosy związałam w wyskokiego kucyka i już byłam gotowa do wyjścia.

Zbiegłam na dół i napisałam jeszcze bratu karteczke i przyczepiłam na lodówkę,żeby się nie martwił.

,,Poszłam pobiegać niedługo wrócę. Nie martw się o mnie. Kocham Cię ~El :* "

Wybiegłam przed dom i zmieniając się w wilczą postać zaczęłam biec w bardzo dobrze znane mi miejsce.
Była to mała,wypełniona polnymi kwiatami polana.Znajdował się na niej przepiękny wodospad w wersji mini. A teraz krótka historia tego miejsca jedna z niewielu rzeczy jakie dotychczas wyjaśnię i wyjaśniłam:
Kiedy mieliśmy z Calumem i Aly po jedenaście lat pobiegliśmy do pobliskiego parku pobawić się w chowanego. Byłam w tej zabawie mistrzynią (i nadal jestem ;) )
W pewnym momencie poprostu weszłam w te krzaki i znalazłam to miejsce. Przerwałam zabawe i zawołałam przyjaciół. Uznaliśmy,że bedzie to takie nasze tajemne miejsce schadzek tylko dla naszej trójki. Jedne z najważniejszych wspomnień w moim życiu były na terenie tej pięknej polany.

Zaczęłam rozmyślać nad wszystkim i niczym.Zapach polnych kwiatów otulał moje futerko.Było tak spokojnie.Byłam sama i w końcu mogłam odpocząć od otaczającego mnie świata, jednocześnie napawając się jego pięknem.Tą piękną chwile musiała oczywiście przerwać moja wilczyca.

~Czujesz ten piękny zapach?
~Tak,te kwiaty naprawadę są piękne.
~Nie chodzi mi o kwiaty. Ten zapach mięty z świeżo mieloną kawą-Zaciągnełam się i WOW prawie oszalałam.
~To musi być nasz Mate
~Mam nadzieje ,że się mylisz

Więź mate była naprawdę piękna, ale miała swoje minusy. Miałam koleżanki, które odnalazły bratnią dusze,a zaraz potym przeprowadzały się i od razu zachodziły w ciąże. Nie chce by tak było też ze mną. Poza tym mate swoich partnerek z natury są bardzo zaborczy i zwykle nie pozwalają na kontakt z innymi samcami. A nie wyobrażam sobie,żebym musiała się ukrywać po kątach,żeby przywitać Cala czy Jamesa przytulaskiem. Wniosek z tego taki,że nie spieszy mi się z odnalezieniem mojej bratniej duszy,ale też myśle,że chciałabym tego doświadczyć.

Zauważyłam,że zaczęło się ściemniać więc wróciłam do domu watahy.

-El mam do ciebie sprawe.
-No niewiarygodne braciszku-on tylko przewrócił oczami.
-O co chodzi?
-Alfa tej nowej watahy wypowiedział nam wojne. Było by miło gdyby pomogła nam twoja wataha zbuntowanych.Masz jedne z najsilniejszych jednostek. Pójdą za tobą bez zawahania. To jak pomożecie?
-Nath wiesz,że ja zawsze, ale pod jednym warunkiem-uśmiechnęłam się chytrze. Moja wilczyca już wiedziała o co chciałam poprosić. Wenątrz mnie skakała jak opętana.
-Taaak?-uuu czyś byś podejrzewał drogi bracie???
-Ja też będę walczyć.
-Del słuch...-nie dałam mu dojść do słowa.
-Nie,to ty słuchaj! Za dwa miesiące będę miała osiemnaście lat. Nie jestem dzieckiem! Chce walczyć ok?! Jestem alfą ,ale też twoją siostrą i zawsze nią będę. Nie zmieni tego nic. Dobrze?
-Ugh, ok zadowolona? Pamiętaj,że cię kocham. Poprostu się o ciebie martwie.
-Wiem braciszku musimy trzymać się razem od momentu...
-....śmierci rodziców
-taaak-odkaszlnełam bo nie lubie tego tematu.
-A wiesz co jest w tym najlepsze?
-Co?
-Że to czy będe walczyć czy nie to nie ma różnicy,bo jesteś moim bratem i tak poprowadziłabym zbuntowanych-wyszczerzyłam się jak dziecko,które miało dostać wymarzoną zabawkę w postaci bezcennej miny mojego brata. Ale ta chwila nie nastąpiła.
-Przecież wiem. Rodziny się nie zostawia.
-ugh,dobra nieważne

Zadzwoniłam do Aly i do Caluma zaprosić ich na maraton filmowy.Zgodzili się bez wahania. Przyjdą za pół godziny. W tym czasie przygotowałam napoje ,przekąski i inne słodycze. Dużo słodyczy.
Nagle do środka weszła Aly jak do siebie. Nic dziwnego traktujemy siebie jak rodzone siostry.Przyjaźnimy się od dziecka i nigdy nie miałyśmy jakiś poważnych kłótni. Chyba,że walka o łazienke zalicza się do ostrzejszych kłótni.Moje rozmyślania przerwała moja przyjaciółka.

-Cześć kochana!-przywitałyśmy się buziakiem w policzek i przytulaskiem.
-Hej skarbie
-Gdzie Calum?
-Powinien zar...-nie dane było mi skończyć bo mój drogi przyjaciel właśnie wskoczył przez moje otwarte okno.
-Hej laski!-wziął mnie na barana,a Aly w stylu panny młodej.Zaczęłyśmy się histerycznie śmiać. Mamy bardzo specyficzne poczucie humoru i tylko my wiemy z czego tak naprawdę się śmiejemy.Kocham moich przyjaciół są jak moja rodzina.
-Calum głupolu puszczaj -i jak na zawołanie dosłownie rzucił mnie i Aly na łóżko.
-Kretyn-warknęłyśmy z Al w tym samym czasie.
-Wasz kretyn. Niezłe synchro.

Przez reszte wieczoru oglądałyśmy filmy od horrorów kończąc na fantasy.Śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Koło 4:00 położyliśmy się spać.

Obudziły mnie promienie słońca. No tak nie zasłoniłam rolet.Powoli uchylałam powieki przyzwyczajając oczy do światła.Moje nogi były ułożone na pupie Aly a głowa na torsie Caluma.Usadowiłam się w pozycji pół leżącej i rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Mój pokój był w miętowych barwach z piękną tapetą w kwiaty.Znajdowało się w nim duże,dwuosobowe łóżko,szafa,biurko z laptopem szafeczki nocne i wielki,biały puchaty dywan. Nie zapominając o moim ulubionym wiklinowym,białym,bujanym krześle. W wikline powczepiane były polne kwiaty. Wspominałam,że je uwielbiam? Powolnymi ruchami zwlokłam się z łóżka tak by nie obudzić przyjaciół. Postanowiłam ubrać się w białe rurki z dziurami na kolanach i czarną bluzkę troche przed pępek z białym nadrukiem ,,You Just Know My Name,Not My Story" strasznie mi się podobała. Do tego naszyjnik z diamentowym ,,D" (początek mojego imienia.Tak dla przypomnienia). Dostałam go od Natha na 15-ste urodziny. Zeszłam na dół i postanowiłam zrobić śniadanko dla moich śpiochów. Po dokładnej analizie naszej lodówki zdecydowałam się na naleśniki z nutellą,bitą śmietaną i owocami.
10 minut później...

-Stara kocham cię
- O już się obudziłaś. Siadaj już kończe.-Pocałowała mnie w policzek i usiadła do stołu.Zaczęłam rozkładać śniadanie na stół i w tym samym czasie zszedł Cal. Ten to ma wyczucie.
-Takie poranki to ja lubie.-przytulił mnie i rudą. Już po chwili wszyscy zajadaliśmy się naleśnikami.
-To jest zajebista El rób mi takie codziennie
-Przesadzasz
-Nie, on ma racje ja też chce
-Dobra ,bo się zarumienie.

Po skończonym posiłku posprzątaliśmy i już miałam wychodzić kiedy te krejzole mnie zaczepiły.
-Dzięki za śniadanie El ale ja musze już lecieć. James dzwonił.
-Ja też już będę się zbierać.-pocałowali mnie w tym samym czasie w policzki. Aly w lewy, a Cal w prawy.
-Aww dobra do zobaczenia-i tyle ich widziałam. Pomimo tego,że Aly i Calum są w naszej watasze nie chcieli tu mieszkać. To znaczy Calum jako beta jest na każde skinienie mojego brata,ale lubi się czasami z tąd wyrwać. I w pełni go rozumiem. Można tu się czasem pogubić. A Aly no cóż...James jest o nią bardzo zazdrosny i większość czasu spędza z nim.

Cześć wilczki i jest drugi rozdział niedługo Del pozna swojego Mate.Nie przegapcie
Buziaki❤❤❤
~Saszka5628~






Nikomu Cię nie oddam! Jesteś Moja! [s.m]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz