Rozdział 15

5.6K 155 38
                                    

Pov.Delaine 

Salon jest już po brzegi wypełniony członkami watahy Nathana,Shawna i Zbuntowanych,a goście nadal się schodzą. Pomimo tego,że mieszkamy w USA i tak bardzo dużo ludzi jak i zmiennokształtnych interesuje się piłką i mistrzostwami. Chłopcy,których niedawno poznałam podostawiali krzesła i jedną kanapę jakby zabrakło miejsc,salon był duży,ale ludzi jeszcze więcej. Po tym wydarzeniu trzeba będzie najprawdopodobniej wymienić dzwonek od drzwi,jest wciskany co kilka sekund. Kiedy dzwonek dzwoni ponad setny dzisiejszego dnia idę otworzyć drzwi kolejnym gościom.

Podchodzę dosyć szybkim krokiem do drzwi,za którymi stoją moi przyjaciele.

-Ally!-krzyczę podekscytowana,po czym całujemy się  w policzek na przywitanie.

-Hej,mała!-odwzajemnia gest.

-Cześć James!-przytulam się z brunetem

Witam się potem z bratem,Aleshą i resztą byłej watahy. Wszyscy zajmują swoje miejsca. Jest godzina szesnasta czterdzieści pięć co oznacza,że za piętnaście minut rozpoczyna się mecz. Niektóre wilczyce powychodziły z domu watahy z innymi wilczycami, a jeszcze inne zajmuję się potomstwem. Reszta nie mając innego zajęcia,a raczej innego argumentu, kończyła na kolanach zaborczych partnerów.

Wszyscy rozmawiali,śmiali się,ci wolni nawet flirtowali,wszystko ucichło gdy do salonu wszedł Shawn. Wszyscy jak jeden mąż pochylili głowy do dołu oprócz mnie i Natha oczywiście.

-Kochani,będziemy dzisiaj świadkami niezwykłego wydarzenia w historii sportu. Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej!-krzyknął unosząc mały,szklany kieliszek,gdzie najpewniej znajdowała się wódka i uniósł go w górze z uśmiechem na co wszyscy krzyknęli jakieś niezrozumiałe hasła-chciałbym podziękować też mojej kochanej partnerce,a waszej Lunie-spojrzał na nich groźnie,spuścili głowy,a ja tylko wywróciłam oczami.Wrócił do mnie wzrokiem-za tak wspaniały pomysł jak zebranie się tu dzisiaj w celu wspólnego oglądania mistrzostw.-Shawn nie przerywał ze mną kontaktu wzrokowego, puścił mi oczko i jednym chlustem opróżnił kieliszek co uczynili pozostali łącznie ze mną.

I tak się nie nawalimy...

Mendes skierował się w moją stronę z  cwanym,ale i niestety zabójczo pięknym uśmiechem. Nie widzieliśmy się z godzinę i nie wiem czego się po nim spodziewać.

Zabawne

-Hej skarbie-powiedział pewnym głosem

-Niezła przemowa-uśmiechnął się do mnie-,ale tu chyba nie ma miejsca-również powiedziałam pewnie,ponieważ siedziałam między Ally,a drugim końcem kanapy.

Zaśmiał się dźwięcznie na moje słowa,podniósł bez ostrzeżenia i posadził mnie na kolanach

-Hej! Pozwolił ci ktoś?

-Ja nie potrzebuje pozwolenia-umieścił swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi i zaciągnął się moim zapachem.

-Tak właściwie to za kim ty jesteś?

-Chorwacja jest moim faworytem, w te mistrzostwa naprawdę dobrze grali.

-To prawda,ale myślę,że to jednak Franacja zajmie miejsce mistrza świata.

-Zakładzik?-poruszył zabawnie brwiami

Zastanawiałam się przez chwilę,analizując całą grę Francji w tym sezonie i mistrzostwach. Pomimo tego jaką pozytywną zmiane w grze przeszła Chorwacja jestem ma osiemdziesiąt procent pewna,że Francja pokaże teraz o wiele mocniej na co ją stać.

-Dobra niech będzie,co chcesz za  wygraną?

-Hmmm...będę mógł zrobić z tobą co ze chce-powiedział zmysłowym tonem przy mojej szyi. Odetchnęłam cicho tak by nikt nie zauważył. Chociaż przy tym tłoku to i tak raczej nikt by się nie zorientował.

Nikomu Cię nie oddam! Jesteś Moja! [s.m]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz