Rozdział 36

3.1K 119 4
                                    

Pov.Delaine

Było może po północy kiedy się obudziłam. Shawn obejmował mnie w talii wtulony w moje plecy. Po tej całej sytuacji z kamieniem i tajemniczą wiadomością zasnęłam już gdy Shawn niósł mnie na górę. Czy to możliwe,żebym to przewidziała? To w sumie jedyne ''logiczne wyjaśnienie''. Przed oczami wymalował mi się kolor korytarza,numer piętra i odgłos tłuczonego szkła. Zadrżałam na samą myśl.

Obróciłam głowę w stronę Shawna,który spał sobie smacznie. Uśmiechnęłam się na jego widok. Nie dawno powiedział,że chyba go zmieniam. Myślę,że to działa w dwie strony. Przy nim stałam się spokojniejsza,mniej się denerwuje i chyba jestem szczęśliwsza. Na początku naszej znajomości broniłam się przed tą więzią,wyzywałam go i nie traktowałam najlepiej. Ale to go nie ruszało dalej chciał być przy mnie,a moje wyzwiska nie denerwowały go tak,jak wtedy chciałam. Teraz już nie potrafiłam bym go wyzwać jak wtedy. Czułabym się z tym źle. Wystarczy,że tylko spojrzę na te śliczne czarne oczy i już przepadam. W nich naprawdę widać miłość. Odwróciłam się całkiem do Shawna i wtuliłam się w jego tors. Chłopak chyba odruchowo objął mnie ciaśniej ramieniem dotykając swoimi wargami mojego karku. Dreszcz przeszedł całe moje ciało,pocałowałam go krótko w nagą klatkę piersiową i szepnęłam tylko przed snem:

-Kocham cię.

***

Obudził mnie jakiś dotyk blisko mojej twarzy. Otworzyłam powoli oczy napotykając wzrok Shawna i jego szeroki uśmiech.

-Dzień dobry.-Powiedział i pocałował mnie w policzek kładąc się na mnie delikatnie.

-Cześć kochanie.-Powiedziałam ziewając i masując jedną ręką jego kark. Shawn popatrzył mi dłużej w oczy i schylił się,żeby pocałować mnie w usta. Złączył nasze wargi w delikatnym pocałunku gładząc mój policzek. Uwielbiam kiedy to robi. Zamruczałam zadowolona dając mu buziaka w policzek i przytulając się do niego.

-Uwielbiam kiedy tak do mnie mówisz wiesz maleństwo?-Spytał chowając kosmyk moich włosów za ucho.

-Chciałbyś może zostać moim misiem?-Spytałam patrząc mu w oczu z uśmiechem na ustach.

-Tylko wtedy jeśli ty zostaniesz moją żoną.-Powiedział patrząc na mnie poważnie,ale wciąż z uśmiechem na twarzy.

-Nie zapędzasz się przypadkiem kolego?-Zaśmiałam się chowając głowę w zagłębieniu jego szyi i całując go tam.-Shawn znieruchomiał i warknął przeciągle. Złapał mnie za biodra i trzymając mnie na kolanach usiadł na łóżku,tak,że nogi miałam owinięte w okół jego bioder.

Zatrzymałam się w jednym miejscu na jego szyi,zaczęłam lizać i ssać jego skórę. Shawn zaczął cicho jęczeć do mojego ucha,gdy zasysałam skórę na jego szyi. Oderwałam się w końcu spoglądając na swoje dzieło i spojrzałam mu w oczy.

-Jesteśmy kwita.-Powiedziałam z uśmiechem. Shawn spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem. Zaśmiałam się na jego reakcję.

-Tak łatwo cię podniecić?-Zapytałam powstrzymując śmiech.

-Nie,tylko ty mnie tak podniecasz.-Powiedział i przyciągnął mnie do pocałunku trzymając delikatnie mój kark. Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam powietrza. Shawn spojrzał na mnie i kciukiem przetarł moją wargę. W tle nagle zabrzęczał jego telefon,ale brunet nawet nie drgnął.

-Sprawdź, to może być coś ważnego.-Powiedziałam wskazując na telefon.

-Spokojnie,to na pewno nie jest ważniejsze od ciebie.-Powiedział znów mnie całując łapczywie. Oderwałam się od niego niechętnie i wstałam do szafki nocnej,na której leżał telefon Shawna. Chłopak jęknął w zdenerwowaniu i opadł na łóżko. Zaśmiałam się i już miałam podać mu telefon,gdy zobaczyłam,że było to nie odebrane połączenie od lekarza. Chwile potem Ted,bo tak nazywał się lekarz wysłał krótką wiadomość.

Ted:

Wiem już co się dzieje Alfo. Przyjdź z Luną do mojego gabinetu.




Do przeczytania!

Słów:528

~Saszka5628~

<3 <3 <3


Nikomu Cię nie oddam! Jesteś Moja! [s.m]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz