Pov.Delaine
-Gdzieś ty do cholery była?-Shawn spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem. Jego ramiona unosiły się i opadały w zawrotnym tempie,ręce miał zaciśnięte w pięści a szczękę mocno zaciśniętą. Jeszcze nie widziałam go tak wkurzonego. A przecież nic złego nie zrobiłam.
-Jak to gdzie przecież dobrze wiesz,że byłam z Aly u ginekologa,nie rozumiem w czym problem?-Spróbowałam go wyminąć, ale jego klatka piersiowa zagrodziła mi drogę,cofnęłam się poirytowana i spojrzałam na niego.
-W czym problem? Nie było was sześć godzin, a z ochroniarzami nie było kontaktu,myśleliśmy,że coś się wam stało!-spojrzałam szybko na zegarek,dochodziła dziewiętnasta,jak to możliwe jeszcze przed chwilą było trochę po siedemnastej.
-Straciłam poczucie czasu. Nie chciałam,żeby tak wyszło.-Spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem. Miał prawo się martwić,wynajął ochroniarzy,którzy mieli nas pilnować a potem stracił z nimi kontakt.
Wzrok Shawna trochę złagodniał,mężczyzna rozluźnił mięśnie i przyciągnął mnie do siebie troskliwie.Oparł czoło o moje odgarniając kosmyk moich włosów za ucho. Odetchnął głęboko.
-Del-patrzył mi głęboko w oczy-ja naprawdę nie mogę cie stracić.
Patrzałam na niego jak w obrazek. Nie mogłam uwierzyć,że mogłam stać się tak ważną osobą dla niego.Z Jordanem było kompletnie inaczej,moje ciało było dla niego ważniejsze niż moja osoba wewnętrznie. Jak kol wiek kiczowato by to brzmiało, to prawda.Często nie czułam się przy nim bezpiecznie,ale byłam zaślepiona miłością do niego,która okazała się zwykłym zauroczeniem.Jednak zanim to zrozumiałam było za późno,skończyło się to śmiercią dwójki ważnych dla mnie osób,tylko dla tego,że go zlekceważyłam. Shawn był dla mnie kompletnie obcą osobą,a sprawia,że czuje się przy nim swobodnie,bezpiecznie i najważniejsze,wiem,że mnie nie skrzywdzi. Coraz mniej krepuje się w jego towarzystwie,poznajemy swoje zachowania,zwyczaje. Cieszę się,że mój mate nie jest kolejnym zarozumiałym dupkiem,czy oschłym facetem z zerowym poczuciem humoru. I chyba dosyć często będę o tym wspominać.
Objęłam jego twarz dłońmi i delikatnie przyciągnęłam do siebie tak,że dzieliło nas może z pięć centymetrów.
-Nie stracisz-odparłam i pocałowałam go delikatnie. Czarno włosy przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Delikatny pocałunek z każdą sekundą przeradzał się w coraz bardziej namiętny i brutalny. Muszę to przerwać za nim zajdzie to za daleko,a ja znów będę musiała go rozczarować,że nie jestem gotowa na dalsze kroki.
Chcąc nie chcąc oderwałam się od niego i wtuliłam w jego tors. W jego objęciach zdecydowanie czuję się najbezpieczniej. Ziewnęłam,zaczęłam zasypiać na stojąco,to był długi i emocjonalny dzień.
-Księżniczka zmęczona?-pokiwałam prawie nie zauważalnie głową. Chłopak pocałował mnie w czoło i podniósł mnie w stylu panny młodej. Zarzuciłam mu ręce na kark i wtuliłam się mocniej.Jakby to było możliwe.Skierował się najprawdopodobniej do naszej sypialni. Po chwili położył mnie na łóżku. To zdecydowanie najwygodniejsze i najlepsze łóżko na jakim przyszło mi spać.-Ufasz mi?
-Tak-otworzyłam lekko oczy z ciekawości na jego dalsze poczynania.Chłopak pochylił się nade mną,pocałował mnie w czoło,nos w dwa policzki a na koniec złożył długi pocałunek na ustach.
-Ufasz mi?-ponowił pytanie
-Tak,ufam ci-Shawn rozpiął rozporek od moich spodni-Co robisz?!-krzyknęłam odciągając jego ręce od dolnej części garderoby.
-Przed chwila mówiłaś,że mi ufasz-spojrzał na mnie spokojnie
-Tak,ale...
-Zaufaj mi-spojrzałam na niego trochę wystraszona.Opanuj się dziewczyno przecież cie nie zgwałci.On nie jest jak Jordan,on mnie nie skrzywdzi.Cofnęłam swoje ręce kiwając głowa,chociaż nie zadał mi pytania.Chłopak spojrzał na mnie dłuższym wzrokiem,rozpiął mi spodnie i powoli ściągnął je ze mnie nie przerywając kontaktu wzrokowego. Z niewiadomego mi powodu w pomieszczeniu zrobiło się niebywale gorąco,a powietrze zgęstniało.Zdjął moją bluzkę i wciągnął gwałtownie powietrze.Odruchowo zasłoniłam dłońmi piersi okryte tylko w biały koronkowy stanik.
-Jesteś piękna-nachylił się i pocałował namiętnie gładząc ręką mój policzek. Odsunął się ode mnie niechętnie gdy zabrakło nam tchu.Ściągnął swój czarny podkoszulek ukazując umięśniony tors i założył mi go przez głowę,przeszły mnie dreszcze,gdy jego ciepłe dłonie wsunęły mi się pod plecy do zapięcia stanika.Ściągnął stanik i zrzucił go na podłogę. Zaimponował mi tym,że nie zrobił tego w innej kolejności.Dawno nikt oprócz rodziny nie okazywał mi czułości,nie komplementował. Jasne,że Nath, Callum czy Ally mówili mi,że jestem wspaniałą osobą,ale miło usłyszeć to od kogoś innego.
-Śpij kochanie moje.-Przyciągnął mnie do ciepłego ciała i otoczył ramionami. Zarzuciłam swoją nogę na jego bok i wtuliłam się w zagłębienie jego szyi.
************************************
W nocy obudził mnie przeraźliwy ból w okolicach brzucha.Wyswobodziłam się z uścisku Shawna,poruszył się niespokojnie szukając mnie ręką. Zaśmiałam się cichutko,żeby go nie obudzić i wsadziłam poduszkę na moje miejsce,którą przytulił i spał dalej. Złapałam się za brzuch i skrzywiłam z bólu. Wyszłam na nasz średniej wielkości balkon. Był pusty,stał tu tylko mały stoliczek,będę musiała go jakoś ładnie wyposażyć. Przydałoby się tu trochę kobiecej ręki.Jutro się tym zajmę.
Oparłam się o barierkę przyglądając się lasowi rozciągającemu się na hektary. Ciemność nadawała mu mrocznego i niebezpiecznego uroku.Przy lesie było niewielkie jeziorko,tak małe,że ciężko było to nazwać jeziorkiem. Spodobało by się mamie,od dziecka kochała wodę i wiele razy opowiadała mi jak wymykała się z domu tylko po to by pomoczyć nogi w pobliskiej rzece i posłuchać śpiewu ptaków. To jedno z najpiękniejszych wspomnień jakie mi opowiadała.
Odetchnęłam głęboko odchylając głowę do tyłu. Moje podbrzusze bolało cały czas kując mnie od środka. To chyba ten czas,który przez kilka dni w miesiącu jest udręką każdej kobiety.
Potarłam rękami ramiona,było sześć stopni na minusie,a ja jak głupia stałam tylko w bluzce i majtkach na balkonie.Wyszłam z balkonu wchodząc do ciepłego łóżka. Przykryłam się kołdrą i położyłam się na Shawnie,który objął mnie ramionami. Zasnęłam z nadal towarzyszącym bólem w okolicach brzucha.
Wiem,że czekaliście długo na rozdział i przepraszam was za to,ale niedługo pojawi się kolejny,mam teraz dużo czasu wolnego i nie zamierzam tego zmarnować. Przewiduję,że kolejny będzie w sobotę. Liczę na waszą opinię co do rozdziału.
Do przeczytania!
Słów:875
~Saszka5628~
<3 <3 <3
CZYTASZ
Nikomu Cię nie oddam! Jesteś Moja! [s.m]
Hombres LoboOna- 17-letnia Delaine McCann. Zadziorna,piękna brunetka o niebieskich oczach. Unikatowa biała alfa zbuntowanych. On-20-letni Shawn Mendes. Zaborczy,opiekuńczy,przystojny i dobrze zbudowany chłopak o kruczo czarnych włosach i brązowych oczach. Alfa...