Pov.Delaine
Widzę jak wszystkie mięśnie Shawna napinają się. Nie można już dojrzeć prawdziwego koloru jego oczu. Całe jego tęczówki zalała czerń. Zacisnął szczękę i bardzo delikatnie podniósł moje ramię by nie zrobić mi krzywdy,co nie zgadzało się z jego postawą. Jakby cały krzyczał: ,,Zabije!''.
-Jak to się stało?-Wysyczał przez zęby.-I dlaczego to się jeszcze nie zregenerowało?-Zapytał wkurzony,ale widziałam tez coś w jego oczach,jakby coś go oświeciło i zaniepokoiło równocześnie.- Właściwie to nie jestem pewna. Jak już mówiłam. Oni widzieli więcej.-Powiedziałam obracając się do mojej rodziny. Kiwnęłam głową w stronę Shawna. Po chwili z szeregu wystąpił Dante.
-Za pozwoleniem.-Spojrzał na mnie z opuszczoną głową.Przytaknęłam lekko i oparłam się o stół koło Shawna,ten objął mnie w talii i pocałował w skroń. Dante uniósł głowę.-Tak jak mówiliśmy wcześniej,było ich troje,a alfa pobiegła za największym z nich. Wystraszyłem się jak poszła sama więc zgarnąłem jeszcze kilku od nas i asekurowaliśmy sytuację. Nagle alfa i ten sukinsyn rzucili się na siebie. Pomimo tego,że tamten był większy jako samiec walka była wyrównana. Dostał po pysku a alfa została ''szarpnięta'' w ramię.
-Chcecie od razu działać i wyłapać ich kryjówkę.-Stwierdził Shawn pokazując rękoma na mapy i pomieszczenie w jakim się znajdujemy. Wszyscy kiwnęliśmy głowami i otoczyliśmy stół,na którym rozłożona była mapa.
Pov.Shawn
Niepokoiło mnie to co się działo. Stan zdrowotny Del szedł w złym kierunku,a do tego obce wilki zaczęły interesować się moim terenem. Czy to może mieć ze sobą jakiś związek? To może być zwykły zbieg okoliczności,ale oczywiście nie zignoruje tego.
-Chwila.-Powiedziałem i obróciłem się do Del.-My idziemy do lekarza wy zajmijcie się planami.-Kiwnąłem na nich. Pochylili głowy i przenieśli wzrok na Del. Ta tylko machnęła zdrową ręką i wyszła z pokoju. Chyba naprawdę nie ma siły się ze mną kłócić. Jak dobrze. Skierowałem się za nią i podniosłem w stylu panny młodej.
-Mam draśnięte ramię nie nogi.-Powiedziała obejmując dłońmi moja szyje. I tak szybko jak je tam umieściła tak szybko zabrała krzywiąc się z bólu.
-Moja malutka.-Powiedziałem i pocałowałem ją dłużej w czoło.-Zajmę się tobą.
-W takim razie ja muszę zając się tobą.-Mruknęła. Zaśmiałem się.
-Ja nie potrzebuje opieki.
-Czyli mnie też nie potrzebujesz?-Powiedziała i uśmiechnęła się lekko.Spoważniałem od razu. Szybko postawiłem ją na ziemi i z powrotem chwyciłem tak,że oplatała mnie nogami w pasie i przygwoździłem do ściany.
-Nigdy.Więcej.Tak.Nie mów.-Wysyczałem.- Potrzebuje cię jak cholera. Bez ciebie nie mógł bym żyć i nie mówię tu o więzi maleństwo. Ja tobą żyje rozumiesz. Boli ciebie,boli mnie. Ty odejdziesz,ja z tobą.-Szeptałem patrząc jej w oczy. Ukryłem głowę w zagłębieniu jej szyi. Del jedną rękę wplotła w moje włosy przeczesując je i masując moją głowę. Przymknąłem oczy z przyjemności. Składałem małe pocałunki na jej szyi i podgryzłem płatek jej ucha całując je dłużej. Del jęknęła cichutko. Czułem jak moje oczy pociemniały.
-Chyba za ciasno ci w spodniach.-Powiedziała powstrzymując się od śmiechu i patrząc w dół,gdzie uwydatniło się moje wybrzuszenie.
-Kurwa.-Syknąłem.-A nie mówiłem?-Powiedziałem rozbawiony. Postawiłem moją księżniczkę na podłodze i znów chwyciłem ją w stylu panny młodej. Del wybuchła śmiechem odchylając głowę do tyłu. Korzystając z okazji pocałowałem ją tam i ruszyliśmy do skrzydła szpitalnego.
***
-Doktorze,przyszliśmy nie tylko dlatego,że ma zranione ramię.-Powiedziałem i zerknąłem na Del,która zaciekawiona słuchała mnie chłonąc każde słowo. Lekarz skinął głową i położył ręce na biurku. Znajdowaliśmy się teraz w jego gabinecie. Wolałem przeprowadzić tę rozmowę na osobności.
-Kochanie? Pamiętasz jak opowiadałaś mi historię,w której wyważyłaś drzwi,żeby wyjść?-Del pokiwała niepewnie głową.
-Doktorze.-Powiedziałem i uniosłem delikatnie jej prawą dłoń.-Po całej sytuacji została jej malutka,ale widoczna blizna koło kciuka. -Del nagle spuściła głowę na swoją rękę. Popatrzyła na nią dłużej i w końcu pokazując palcem za pewne na bliznę uniosła rękę by lekarz mógł dostrzec bliznę. Lekarz założył swoje okulary i przyjrzał się jej dłużej.
-Powiedziała mi wtedy,że nie zasklepiło się bo nie znalazła partnera,ale to nie wszystko.-Powiedziałem pewnie.-Powiedziała też,że nie chciała by się zagoiła,bo chciała,żeby jej przypominała o tym co kiedyś się stało.-Powiedziałem dając nacisk na ''nie chciała''.Ted.-Zwróciłem się do lekarza po imieniu,gdy zamyślił się nad czymś dłużej nieustannie patrząc na rękę mojej ukochanej.-Już wtedy wydawało mi się to dziwne,to,że się nie zregenerowało.
-Mówiła Luna o tym jeszcze komuś innemu?-Spytał zaniepokojony.
-Mój brat wie,jak się wydostałam,ale nie wie nic o bliźnie. Dlaczego pan pyta?-Spytała zbita z tropu i lekko wystraszona. Ton jakim mówił lekarz nie wskazywał na nic dobrego.
-Alfo,Luno.-Przeskoczył wzrokiem ze mnie na Del. Wciągnął powietrze,wstał od biurka podszedł do okna i splótł ręce za plecami.-To zdarzało się już wcześniej,ale to bardzo rzadkie. Prawie nie spotykane.-Powiedział nie odwracając spojrzenia od okna.
-Co ma pan na myśli?-Spytałem wstając i krzyżując ręce na piersi.
-Zatrzymanie regeneracji jest niemożliwe.-Powiedział w końcu na nas spoglądając.
Spojrzałem w szoku na Del. Moja dziewczyna nie odzywała się. Patrzyła z szeroko otwartymi oczami na lekarza,to na mnie i na swoją dłoń.
Nie długo wszystko się wyjaśni
Słów:765
Do przeczytania!
~Saszka5628~
<3 <3 <3
CZYTASZ
Nikomu Cię nie oddam! Jesteś Moja! [s.m]
Loup-garouOna- 17-letnia Delaine McCann. Zadziorna,piękna brunetka o niebieskich oczach. Unikatowa biała alfa zbuntowanych. On-20-letni Shawn Mendes. Zaborczy,opiekuńczy,przystojny i dobrze zbudowany chłopak o kruczo czarnych włosach i brązowych oczach. Alfa...