Rozdział 27

3.7K 121 2
                                    

Pov.Delaine

Przenosimy się w trójkę do naszej sypialni,gdzie lekarz dokończy opatrywanie mojego ucha. Fakt,że zaczęło krwawić jest trochę przerażające. Nie miałam tam żadnych ran,które pod wpływem bólu i szoku mogłam rozdrapać i nie miałam żadnych problemów ze zdrowiem. Siadam na łóżku i bawię się swoimi palcami. Są teraz naprawdę interesujące.

-Doktorze czy ja oszalałam?-Spytałam w pełni poważna patrząc wzrokiem typu: ,,Mam już pakować się do czubków?"

-Oczywiście,że nie- Uśmiechnął się łagodnie i poświecił mi latarką w oczy kończąc badanie.

-Dlaczego krzyczałaś maleństwo?-Spytał Shawn siadając koło mnie i pocałował mnie w policzek opiekuńczo obejmując ramieniem.

-O to właśnie chodzi.-Spojrzałam na niego i na lekarza.-Nie przypominam sobie,żebym krzyczała,dlatego myślę,że zwariowałam. To znaczy...to nie do końca tak,że sobie tego nie przypominam. Mówiłam i szeptałam do siebie,ale na pewno nie krzyczałam.

-Możesz opowiedzieć wszystko od początku?-Spytał coraz bardziej zaciekawiony lekarz kucając i łapiąc mnie za dłoń dodając otuchy. Shawn warknął na niego i odepchnął ręką. Zdzieliłam Mendesa po łapach,ale przysunęłam się bliżej niego,żeby nie czuł się zagrożony. Chyba nikt nie lubi być zazdrosny. To bardzo męczące i upierdliwe uczucie. Lekarz wyprostował się stając i tym samym doprowadzając się do porządku.

-Przepraszam,nie chciałem..

-Jeśli dotkniesz ją jeszcze raz będziesz musiał szukać nowego stada.-Warknął znów wkurzony nie spuszczając z niego wzroku.

Ignorując wypowiedź Shawna opowiedziałam mężczyznom wszystko od momentu zamknięcia drzwi. Wsłuchiwali się w każde słowo i skupiali się na tym co mówię. Oboje wydawali się naprawdę zaciekawieni.

-To tłumaczy dlaczego nie masz powierzchownych ran ucha,bo wiemy,że krwawiło wewnętrznie,ale nadal nie wiemy co je wywołało.-Pokiwałam twierdząco głową,nerwowo zagryzając wargę.

-I nie dowiesz się tego w najbliższym czasie?-Spytał Shawn lekko wkurzony. Złapałam go za dłoń i splotłam nasze palce.

-Mogę wam jeszcze tylko powiedzieć,że wygląda na to,że krwawienie nie nastąpiło z przyczyn naturalnych.Ma związek z twoją wilczą naturą,co mogłoby się wydawać oczywiste,jednak z tą różnicą,że nam wilkom zdrowie nie psuje się bez ingerencji drugiej osoby.

-Twierdzi Pan,że jest to powiązane z mocami nadnaturalnymi,ale nie z byciem wilkołakiem?-Bardziej zapytałam niż stwierdziłam. To się przecież w ogóle nie klei. Wychodzi na to,że sama muszę popracować nad tym co się ze mną dzieje,jeśli to znów się powtórzy. Mam nadzieje,że to przejściowa sytuacja.

Tak jak chcieliście, będą krótsze ale częściej wstawiane

Do przeczytania!

Słów:404

~Saszka5628~

<3 <3 <3 

Nikomu Cię nie oddam! Jesteś Moja! [s.m]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz