70.

5.4K 248 13
                                    

Przyszedł czas, żeby zaplanować urlop. Jeszcze dwa miesiące, a pogoda za oknem sprawiała, że nie miałam już ochoty przesiadywać w kancelarii. Powoli odliczałam dni do upragnionych wakacji. Lubiłam swoją pracę, ale potrzebowałam odpoczynku. Każdy z nas go potrzebował.

Rozmawiałam na temat wyjazdu z rodzicami i zamierzałam wybrać się z nimi do Chicago na dwa tygodnie. Dawno tam nie byłam. Mogłabym odwiedzić znajomych. Oczywiście zamierzałam zabrać ze sobą Nitę. Czas pochwalić się córką w rodzinie. Do tej pory nie wszyscy mieli okazję poznać moje dziecko. Tylko dlatego, że unikałam kontaktów z rodziną. Oni mnie nie odwiedzali, a ja nie miałam, kiedy do nich jeździć częściej. Od mamy wiedziałam, że jej brat nie mógł darować sobie komentarzy na temat mojego związku z ojcem dziecka. Co go to obchodziło? Niech zajmie się swoją córką, bo raczej nie była grzeczną nastolatką. Ciotki wiedziały, że byłam samotną matką. Im akurat nie zamierzałam mówić, kto był ojcem Nity. Byli wścibscy, więc niech żyją w nieświadomości. Chyba że mama kiedyś się wygada.

– Jakie plany na urlopik? – zapytała zadowolona Lou.

Ona też już wyczekiwała wolnego. Przyznam szczerze, że ciężko było pogodzić macierzyństwo z pracą. Mnie jako samotnej matce, a jej jako matce bliźniaków było gorzej. Tyle dobrego, że zawsze mogłyśmy liczyć na pomoc rodziców. Nie wiedziałam, co bym zrobiła, gdyby ich nie było. Na pewno nie dałabym sobie rady sama z dzieckiem.

– A co ty taka zadowolona? - Amanda spojrzała na nią. – Jedziesz na wakacje bez dzieci?

Oczywiście Amanda jako jedyna z nas nie miała dzieci i z tego, co wspomniała, w najbliższym czasie ich nie planowała. Nie lubiła dzieci i rozumiałam ją. Nie zamierzałam na siłę przekonywać jej, że macierzyństwo było super. Owszem bywało, ale były chwilę, kiedy miało się wszystkiego dość, nawet własnego dziecka. To okropne, wiedziałam, ale tak bywało. Nigdy nie wierzyłam matkom, które ciągle zachwalały, jakie to ich dzieci były kochane i w ogóle pewnie pierdziały pachnąco, a ich kupa wyglądała jak tęcza. Poza tym maluchy znajdowały siłę w momencie, gdy dorosłym wysiadały wszystkie akumulatory i już nie pomagała porządna dawka kofeiny. Może lampka wina byłaby rozwiązaniem idealnym? Poza tym chłopak Amandy nie dorósł nawet do związku, a co dopiero do dzieci. Na jej miejscu bym go pogoniła, ale ona uważała, że będą jeszcze z niego ludzie. Oby, bo szkoda byłoby czasu, który na niego marnowała.

– Chciałabym, ale zabieram te potwory ze sobą.

Bliźniaki Louisy były wulkanami energii. Moja przyjaciółka na szczęście miała tak idealnego męża, że to on w większości poskramiał dzieciaki. Ona była tym złym policjantem, którego miały się słuchać, ale tatuś nie pozwalał na wszystko. Dzieci Lou nie były rozpieszczone ani trochę. W przeciwieństwie do mojej córki. Bałam się, że Matt zacznie pozwalać jej na wszystko, żeby nadrobić jakoś stracony czas. Będę musiała mu wspomnieć, że w moim domu panowały pewne zasady, których Nita musiała przestrzegać. Wystarczyło, że moi rodzice ją rozpieszczali.

– Emily, a ty gdzie się wybierasz?

– Z rodzicami do Chicago.

– A co na to tatuś Nity? - Przyjaciółka spojrzała na mnie zaciekawiona.

Pewnie zastanawiała się, czy uzgodniłam to już z Mattem. Nie, nie uzgodniłam. Nie musiałam mu się tłumaczyć z zaplanowanych dużo wcześniej wyjazdów. Nie będzie nas tylko dwa tygodnie. W tym czasie będzie mógł zając się swoimi synami.

– Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami.

– A co ma do gadania? - Wtrąciła Amanda. – Nie jesteście, przecież razem.

Oczywiście w kancelarii nikt jeszcze nie wiedział, że to Matt był ojcem Nity. Miałam nadzieję, że zostanie tak najdłużej. Wystarczyło, że znienawidzą mnie, gdy dowiedzą się o naszym związku. Obwinią mnie za rozpad jego małżeństwa. Nikogo nie będzie interesować, że rozpadł się już wcześniej. Gdyby tak było, nie rozwiódłby się po tym, jak poznał mnie. Nie zamierzałam się nikomu tłumaczyć. Byliśmy dorośli i mieliśmy prawo do szczęścia. Nikt nie powinien się wtrącać w cudze życie.

– Zobaczymy, gdy się dowie. - Zaśmiała się Louisa.

–Tak cię to bawi? - Spojrzałam na nią z powagą.

Moja przyjaciółka uwielbiała dokuczać Fortmanowi. Nie to, żeby za nim nie przepadała. Po prostu taki miała charakter.

– Trochę.

– A ty go znasz? - Amanda wtrąciła się do rozmowy.

Ty też go znasz.

– Niestety tak. Niezły z niego dupek.

Aha, super. Bawcie się dalej moim kosztem. Poczekajcie wredne dziewuchy, jak ja zacznę się nabijać z was.

– No skoro cię zostawił. - Spojrzała na mnie.

Ojca Nity wszyscy mieli za dupka, bo zostawił jej matkę. A to, że wyjaśniłam, że odeszłam, sprawiło, że zaczęli myśleć, że miałam powód. Musiał być zły. Nie wiedziałam, jak to odkręcę. Może, gdy dowiedzą się o moim romansie z Mattem, już nie będę musiała. Wtedy ja będę tą złą.

– Miło, że was to bawi – burknęłam pod nosem.

Po pracy wróciłam do domu z Fortmanem. Nita została u moich rodziców tylko dlatego, że zamierzał ze mną porozmawiać.

– Chcesz coś do picia? - Spojrzałam na niego.

Nie odezwał się do mnie w drodze do mieszkania. Podejrzewałam, że dowiedział się o urlopach. Oczywiście w kancelarii nikomu nic nie umknie.

– Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć? - Podszedł do mnie. – Zamierzasz zabrać Nitę na wakacje, nie uzgadniając tego ze mną?

Nawet nie dał mi czasu na rozmowę, a co dopiero wyjaśnienia czegokolwiek.

– Zawsze tak robiłam. - Wzruszyłam ramionami.

– Ale już nie musisz! – podniósł głos. – Jestem jej ojcem.

– Tego nie zmienię – powiedziałam cicho.

– Chciałabyś tego? - Spojrzał mi w oczy.

Oczywiście, że nie. Cieszyłam się, że to właśnie jego córeczką była Nita. Byłam w stanie zrobić wszystko, byleby tylko się urodziła, bo była jego dzieckiem.

– Nigdy.

Jakoś doszliśmy do porozumienia, chociaż Fortmanowi nie podobało się, że chciałam pojechać z Nitą sama. Tłumaczyłam mu, że nie pojedziemy same tylko z rodzicami.

– Myślałem o nas.

– Zaplanowałeś swój urlop na lipiec. - Wtuliłam się w niego. – Pojedziesz gdzieś z synami. Nie będziesz miał wtedy czasu dla nas.

– Zawsze mam czas dla was. - Pocałował mnie.

– Wytrzymasz. - Uśmiechnęłam się. – Wrócimy.

– Obiecaj.

– Obiecuję. - Spojrzałam mu w oczy.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz