– Kto idzie na spotkanie ze Smithem? – spytała Ashley.
Dzisiaj chyba moja kolej na doradztwo. Smith przychodził co miesiąc na darmowe porady prawne i za każdym razem rozmawiał z kimś innym. Nie przeszkadzało mu to, bo jak twierdził, jego sprawa zawsze dotyczyła czegoś innego. Tak naprawdę zawsze chodziło o to samo.
– Ja – odezwał się Matt.
– Ale teraz kolej Emily. - Katie spojrzała na niego. – Pójdziesz znowu? Twój dyżur był wczoraj.
Najwyraźniej przeszkadzało jej, że Fortman miał za dużo pracy. Dlaczego, więc nie zaproponowała pomocy?
– A gdzie ona będzie latała z tym wielkim brzuchem? - Uśmiechnął się i położył dłoń na moim brzuchu. – Pójdę za Emily. Praktykanci pomogą jej kserować akta albo ich szukać.
W ogóle nie krępowała go obecność innych. Dotykał mnie, nie zwracając uwagi na krzywe spojrzenia.
– Od kiedy to ty wydajesz polecenia? - Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek.
Wolałabym, żeby Stone zadecydowała o dyżurach. Nikt wtedy nie miałby pretensji, że wykorzystywałam Matthew.
– Robię za ciebie robotę i jeszcze ci źle? - Spojrzał na mnie zadowolony z siebie.
Nie miałam na co narzekać.
– Emily, ile jeszcze będziesz pracować? – spytała Angela.
Zapewne miała już dość tego, że w kancelarii zaczęto mnie traktować ulgowo ze względu na ciążę.
– Dwa miesiące. Jak lekarz pozwoli, zostanę dłużej, bo chce mieć więcej wolnego po porodzie, żeby posiedzieć z dzieciakami.
Nita byłaby zadowolona, że miałaby mnie na co dzień. Wiedziałam, że po porodzie maleństwo skupi większość naszej uwagi. Nie chciałabym, żeby Nita czuła się odtrącona. Miałam nadzieję, że Matt, mimo wizyt u synów poświęci czas córce, żeby nie odczuła braku mojego zainteresowania, gdy maluszek będzie potrzebował mnie bardziej.
– Nie ze mną? - Matt uśmiechnął się do mnie.
– Kiedyś tylko dlatego nie brałam wolnego, ale teraz mogę mieć cię na co dzień. - Zerknęłam na niego.
Nie mogliśmy się wtedy widywać często po pracy, więc chciałam spędzać z nim więcej czasu w kancelarii. Niezależnie od tego ile rzeczy miałam do zrobienia.
Ashley dokończyła swoją przemowę o dyżurach i przyszłych zmianach, które będzie zmuszona wprowadzić. Jako że nikt nie miał żadnych uwag, zebranie zostało zakończone i każdy rozszedł się do swojego pokoju.
Siedziałam, próbując skupić się na sprawie, ale co chwilę ktoś mi przeszkadzał. Zaczęłam żałować, że nie zeszłam na dyżur. Miałabym, chociaż chwilę spokoju, żeby pokończyć pisma procesowe.
Przeszłam się do pokoju praktykantek. Hannah nie było. Nie unikałam jej. Po prostu wolałam nie spotkać jej na swojej drodze. Dla jej dobra oczywiście. Lubiłam Patricie. Fajna z niej dziewczyna. Jako jedyna schodziła z nami na dyżury przez miesiąc po moim powrocie do pracy. Nikt inny nie chciał towarzyszyć prawnikom, chociaż należało to do obowiązków praktykantów. Po tym, jak rozeszło się, że mój związek z Fortmanem to coś na poważnie kancelaria podzieliła się na grupy. Tych, którym w ogóle nie przeszkadzało, że byliśmy razem i tych, którzy mieli z tym problem. Poszłam za radą Fortmana i wytłumaczyłam sobie, że to ich problem.
Odkąd okazało się, że byłam w ciąży, Matthew wykonywał za mnie większość pracy, co wkurzało innych. No przecież nie prosiłam go o to! Chciałam schodzić na dyżury i przesiadywać w archiwum, ale mi nie pozwalał. O rozprawach mogłam zapomnieć. On i Stone nawet nie chcieli o tym słyszeć. Najlepiej wysłaliby mnie na przymusowy urlop. Na szczęście takiej władzy jeszcze nade mną nie mieli. Chociaż Fortman zagroził ostatnio, że jeśli zacznę się przemęczać, naskarży na mnie rodzicom. Rozbawił mnie tym. I niby co mieliby zrobić? Zamknąć mnie w piwnicy? Nie mieli wpływu na moje decyzje, a tata powiedziałby, że to problem Matthew, że nie potrafił poradzić sobie ze swoją kobietą. Może dorzuciłby tekst o pantoflarzu.
– No tak, macie Alice na zastępstwo to mnie już chcecie się pozbyć – burknęłam.
Siedzieliśmy akurat w kuchni i zgadało się o zastępstwie na moje miejsca. Podobno Stone rozmawiała już z Alice.
– A tak w ogóle to kiedy ona przychodzi? – wtrąciła Angela.
– Tydzień po tym, jak pójdę na urlop. - Westchnęłam.
Wcześniej nie mogła, bo miała do uporządkowania sprawy ze swoją firmą. Przykro mi, że była zmuszona zawiesić na jakiś czas działalność. Pamiętałam, jaka była zadowolona, że pójdzie na swoje.
– E to jeszcze nie tak szybko. - Zaśmiała się.
– Ale Matt uważa, że to już niedługo. - Spojrzałam na niego. – Już mnie tu nie chce.
Fortman uważał, że urodzę przed terminem. Nie byłam tego taka pewna.
– Co ty? Jeszcze zapłacze.
– Szczególnie gdy będę musiał siedzieć z Amandą – odezwał się.
Dziewczyny powoli zaczęły się zbierać, bo za chwilę pojawią się praktykanci. Nie lubiły siedzieć w ich towarzystwie. Katie kiedyś powiedziała, że kawa wtedy smakowała gorzej.
– Źle ci było? - Dźgnęła go widelcem. – Może nie umilę ci czasu jak Em, ale się starałam.
Amanda zastępowała Louise w sprzeczkach słownych z Mattem. A myślał, że podczas jej nieobecności będzie miał spokój.
– Co mu robiłaś? – spytała ciekawska Katie.
Oho, zaraz zaczną się jakieś domysły. W jej głowie już kiełkował temat do plotek. Romanse Fortmana były bardzo interesujące.
– Nic! – wypalił Matt.
– Pewnie dlatego taki niezadowolony. - Angela się roześmiała.
Lubiłam je trochę. Przynajmniej poprawiły mi humor, gdy nie były wścibskie albo chamskie. Cieszyłam się, że nie były już złe za mój związek z Fortmanem.
Do kuchni weszła Hannah i wszyscy ucichli. Od ostatniej afery z nią nie rozmawiałam. Matt ją ignorował, a reszcie była obojętna.
– Ktoś ma iść do konferencyjnej. Smith czeka. - Spojrzała na mnie, jasno dając do zrozumienia, że to powinnam być ja.
– Idę. - Matt wstał. – Przejmę twój dyżur.
– Dzięki. - Uśmiechnęłam się.
Hannah wyszła za nim niezadowolona. Pewnie myślała, że ja pójdę. Chciałabym, ale nie miałam wyboru. Nie będę się o to kłócić z Fortmanem. To tylko praca. Niedługo i tak pójdę na urlop, więc po co miałam brać się za sprawy, których i tak nie dokończę.
– O co ona jest na ciebie zła?
– Że zabrała męża Sam – odezwała się Amanda.
Wolałabym, żeby nikt z nich tego nie wiedział.
– Nie wiem, co słyszałaś. Różne plotki chodzą. - Wzruszyłam ramionami.
– Ja też je słyszałam – odezwała się Angela. – Matt się znudził i znalazł sobie młodszą. A ja byłam przekonana, że najpierw zostawił żonę, a później znalazł młodszą.
Tak, ale zanim się rozwiódł, zrobił mi dziecko.
– Tak było. - Amanda się zaśmiała.
– A ty Emily co słyszałaś? - Katie spojrzała na mnie z uśmiechem.
– Że Matt był wolny, odkąd wyjechałam do Chicago.
– To wiemy wszyscy.
CZYTASZ
Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]
RomantizmNie miałam wyrzutów sumienia, że wpakowałam się do łóżka żonatemu facetowi. Raczej on powinien je mieć, bo zdradził kobietę, której przed Bogiem przysięgał wierność. Ja nikomu nic nie obiecywałam. Dlatego zniknęłam z jego życia, by nie komplikować b...