37.

5.3K 207 10
                                    

Było trudniej, niż myślałam. To była moja decyzja i nie zamierzałam się poddać. Załatwiłam już sprawy z rehabilitacją. Dwie godziny w tygodniu, lekki wysiłek pod okiem, lekarza, który będzie prowadził moją ciążę. Nie chcieliśmy zaszkodzić dziecku. Jeśli się okaże, że będę musiała, zrezygnuję z ćwiczeń. Lekarz sam zaproponował, że najpierw sprawdzimy, jak to na nas wpłynie.

W oddziale kancelarii w Chicago nie byli zadowoleni na mój widok, tym bardziej że zdawali sobie sprawę z tego, że nie mogli mi dać żadnych odpowiedzialnych spraw, bo za rok wrócę do Evanston. Ktoś musiałby je przejąć po moim odejściu. Nie tak szybko, chciałam powiedzieć. Pomęczą się trochę ze mną albo ja z nimi. Wytrzymam do porodu, a później zastanowię się co dalej.

– Czyli nie chcesz po roku tu zostać? - Mąż Ashley spojrzał na mnie.

Dobrze, że wszystko mu już powiedziała. Nie chciałam zostać dłużej niż to konieczne. Potrzebowałam ukryć się na czas ciąży, żeby Matt niczego się nie domyślił, a Stone nie musiała mnie zwolnić. Zależało mi na tej pracy.

– Może się okazać, że dłużej – powiedziałam cicho. – Nieplanowane urlopy o tym zadecydują.

Mogłabym mu od razu powiedzieć, o co chodziło, ale to oznaczałoby, że widziałam wcześniej, że długo nie popracuję. Za jakiś czas udam zaskoczenie na wieść o nieplanowanej ciąży. W taki sposób, nawet jeśli Ashley się dowie, pomyśli, że poznałam kogoś tutaj.

– Tak, Ashley wspomniała mi o waszej umowie. - Przeglądał dokumenty. – Nie przejmuj się ludźmi. Nikt nie lubi nowych. Posadzę cię na razie z Tomem, znacie się?

Przynajmniej będę miała z kim porozmawiać. Ciekawe czy też będzie zadowolony z tej niespodzianki. Co do ludzi, doskonale wiedziałam, że ciężko będzie im się przyzwyczaić do mojego towarzystwa. Pewnie zaczną się podejrzenia, czy nie donosiłam do Ashley. Przecież z jakiegoś powodu tutaj byłam.

– Tak. - Uśmiechnęłam się. – Dziękuję.

Zamierzałam pokazać mu, że nie pożałuje przyjęcia mnie do swojej grupy prawników. Tak samo, jak nie pożałowała jego żona, gdy przyjęła mnie do pracy na stałe.

– Nie wiem, co zmusiło cię do tej decyzji, ale moja żona liczy, że zmienisz zdanie. - Znowu na mnie spojrzał, ale tym razem się uśmiechnął. – A to chyba znaczy, że jesteś dobra.

Chyba ciężko mu w to uwierzyć. Mnie też, ale przecież jakoś sobie radziłam, a dzięki pomocy Fortmana nie miałam na swoim koncie żadnej przegranej sprawy. Wziął dwie przegrane na siebie, żebym moje kilka wygranych spraw było wizytówką, że warto we mnie zainwestować. Zrobił to bezinteresownie i byłam mu za to wdzięczna. Zawsze jako jedyny starał się mi pomagać, a ja nawet nie znalazłam w sobie tyle siły, żeby mu się odwdzięczyć i powiedzieć o dziecku.

Delikatnie przyłożyłam na moment dłoń do brzucha. Nic jeszcze nie widać spod bluzki, ale piersi były już wrażliwe. Miałam nadzieję, że jeszcze przez dwa miesiące będę mogła ukrywać brzuszek. Nie chciałam, żeby ludzie gadali na mój temat. Wystarczyły plotki o moim przeniesieniu. Pod moją nieobecność mogli sobie gadać, co chcieli.

Tom ucieszył się na mój widok. Na szczęście odpuścił sobie na razie pytania, co mnie tutaj sprowadzało. W końcu będziemy mieli dużo czasu na rozmowy. Tutaj pewnie będę miała więcej pracy niż w Evanston. Cieszyło mnie to. Będę zbyt zajęta, żeby myśleć o Fortmanie.

– Będziesz ze mną dzielić pokój przez dwa miesiące. - Uśmiechnął się, wskazując na biurko pod ścianą. – Szkolenia i tak prowadzę w innej sali.

Widać, że polubił swoje nowe miejsce pracy. A tak marudził na to przeniesienie.

– Nie wiedzą, co ze mną zrobić. - Usiadłam na swoim tymczasowym miejscu.

– Zaskoczyłaś nas. - Spojrzał na mnie. – Przecież podobało ci się w Evanston.

Nadal mi się tam podobało. Wszystko się skomplikowało. Dlaczego nie mogłam znaleźć sobie wolnego faceta? Ułożyłabym sobie życie, założyła rodzinę i była szczęśliwa. A teraz musiałam martwić się, co zrobić, żeby moje dziecko miało ojca, bo o prawdziwej rodzinie mogliśmy zapomnieć. Jego tata miał już rodzinę. Nie wiedziałam, jak mielibyśmy funkcjonować, gdybyśmy byli razem. Kiedy musiałabym oddać Matta dzieciom Sam? A skąd miałabym pewność, że nie sypiał z nią? Przecież ją też zdradzał. Cholera, nie powinnam tak myśleć. Zdążyłam go poznać wystarczająco, żeby mu ufać. Kiedyś powiedział, że nie sypiał z żoną od jakiegoś czasu, ale to było jeszcze, jak mieliśmy romans. Nie wiedziałam, jak było teraz. Nie mogłam się tym zadręczać. Musiałam myśleć tylko o swoim maluszku. Miałam jeszcze kilka miesięcy, żeby zebrać się i poinformować Matthew o radosnej nowinie. Taka powinna być, ale nie miałam pewności, że ucieszy się, gdy się dowie o dziecku, którego być może nie chciał mieć. Mógł pomyśleć o prezerwatywach, a nie polegać tylko na mnie. Oboje zawiniliśmy w kwestii antykoncepcji, ale nie tylko my. Wiadomo, że żadne zabezpieczenie nie dawało sto procent pewności. Chyba że brak seksu.

– Ale nie mogłabym co drugi dzień brać wolnego, żeby przyjeżdżać do Chicago na rehabilitację. - To część prawdy. Nie musiał wiedzieć więcej.

– A co Matt na to? Stracił idealną pomocnicę. - Roześmiał się.

O Fortmanie akurat nie chciałam rozmawiać. Ominęłam ten temat, opowiadając, jak Louisa bywa wredna dla dziewczyn z sekretariatu i dla praktykantów. To zło wcielone, ale przynajmniej była jedyną osobą, której w kancelarii się ktoś bał. Nie licząc Ashley. W końcu była szefową i miała największą władzę. John i Jackie chcieliby być na jej miejscu, ale daleko im do tego. Byli zbyt zapatrzeni w siebie, żeby odnieść sukces jak Stone. Poza tym oni chcieliby wszystko od razu, podane na tacy. Skoro byli tacy dobrzy, to czemu nadal pracowali na sukces kogoś innego, a nie swój? Bali się, że poza kancelarią Stone nikt ich nie wybierze na swojego obrońcę. No, ja na pewno bym tego nie zrobiła. Nie zachęcali do kontaktu swoją postawą, niezależnie od tego, jak dobrze znali się na swojej robocie. A przecież swojemu adwokatowi trzeba było zaufać, a na zaufanie trzeba zapracować.

– Jeszcze bardziej niż wcześniej?

– Wtedy jeszcze była miła. - Zaśmiałam się.

Po pracy pojechałam do swojego wynajmowanego mieszkania w centrum. Trochę daleko do pracy, ale na razie będę dojeżdżać z Tomem. Będę musiała w końcu kupić jakiś samochód. Teraz gdy byłam w ciąży, nie mogłam pozwolić sobie na tułanie się przez pół miasta autobusami.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz