109.

3.9K 187 65
                                    

Po tej okropnej nocy Matthew kilka dni chodził przygnębiony. Było mi przykro, że to przeze mnie, ale musiałam podzielić się z nim swoimi obawami. Chociażby dlatego, żebyśmy mogli coś z tym zrobić. Nie chciałam skończyć jak on z Sam. Przez brak komunikacji ich małżeństwo się rozpadło. Wiedziałam, że czasami będziemy sprawiać sobie ból, ale zrobiłabym wszystko, żeby uratować nasz związek. Może dlatego powiedziałam mu o swoich uczuciach, bo chciałam, żeby zrobił coś, dzięki czemu przestanę w nas wątpić. I zrobił. Sprawił, że zauważyłam, że to ja powinnam się bardziej starać o niego. On zawsze był na moje zawołanie. Czy mógł to samo powiedzieć o mnie?

Matt bawił się z Nitą w salonie, a ja przyglądałam się ich szerokim uśmiechom. Mała była zadowolona za każdym razem, gdy mogła spędzić z tatą sama więcej niż godzinę. Chciałaby mieć go tylko dla siebie, co zaczęło mnie martwić. Nie wiedziałam, jak zachowa się, gdy na świecie pojawi się jej braciszek.

Oficjalnie dowiedzieliśmy się kilka tygodni temu, ale jeszcze nikomu nie powiedzieliśmy, że znaliśmy płeć dziecka. Dzisiaj potwierdzimy informację i poślemy ją dalej. Oczywiście Matthew bardzo się ucieszył, że znowu będzie mieć syna. Przynajmniej Nita będzie miała braciszka, z którym spędzi każdy dzień. Chłopców widywała od czasu do czasu, gdy Matt przywoził ich do nas.

– Mama! - Nita do mnie podbiegła i oparła główkę na brzuchu.

Zawsze tak robiła. Raz nawet poczuła, jak jej braciszek się ruszył. Spodobało jej się to, mimo że na początku bała się, że zrobiła mu krzywdę.

– Cześć. - Matt podszedł do nas.

Przestał pytać, jak się czułam, bo uważał, że przez to miałam go dość. Jednak nadal był nadopiekuńczy. Po prostu mniej mi to okazywał.

– Dziękuję, że mogłam się wyspać. - Uśmiechnęłam się do niego.

Przez ostanie noce spałam po kilka godzin. Ciężko zasypiać na plecach. Było mi niewygodnie, a inaczej nie mogłam, bo ograniczał mnie powiększający się brzuch. Trochę się obawiałam, że do porodu sporo jeszcze przytyję. Już ważyłam tyle, co przed pierwszym porodem, a został jeszcze miesiąc do końca, ale nie martwiłam się tym. Od czego były siłownie? Poza tym po powrocie do pracy będę tak zabiegana, że zgubię zbędne kilogramy bez ćwiczeń.

– Mówiłaś, że jest ci niewygodnie. - Posadził małą na blacie.

Ostatnio jej ulubione miejsce. Ciekawe, kiedy wpadnie na pomysł, żeby sama się tam wdrapać. Oby w ogóle. Już i tak musieliśmy mieć oczy dookoła głowy.

– Tak, spanie na plecach nie jest dla mnie.

I nie mogłam się wtedy wtulić w Matthew.

– Jeszcze trochę. - Pogłaskał mnie po brzuchu.

Cieszyłam się, że tym razem miałam go przy sobie. Było jakoś łatwiej i nie byłam już przerażona. Na szczęście ta ciąża od początku przebiegała bez komplikacji i oby tak zostało.

– Mogę też? - Nita spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem.

I niby miałam jej odmówić? Nie było mowy.

– Ktoś musi zrobić śniadanie. - Spojrzałam na narzeczonego.

Nie chciałabym go wykorzystywać, ale jeżeli miałam się zabrać za przygotowanie jedzenia, musiał wziąć Nitę.

– Ty! - Nita wskazała paluszkiem na tatę.

Nie protestował. Rozpieszczał nas. A ja głupia zastanawiałam się, czy nadal go kochałam. Przecież każdego dnia udowadniał mi, jak mu na nas zależało. Już raz go zraniłam i powinnam cieszyć się, że przyjął mnie do swojego życia. Że po tym wszystkim chciał ze mną być. I najważniejsze, że pokochał Nitę od momentu, gdy się o niej dowiedział. Bałam się, że przez moją głupotę ją odtrąci. Był najlepszym tatą dla córeczki, jak i dla synków. Starał się poświęcać każdemu ze swoich dzieci jak najwięcej uwagi. Może chłopcy kiedyś zrozumieją, że mimo wszystko tata cały czas kochał ich tak samo.

Po południu przyszła mama zabrać wnuczkę na spacer. Oczywiście nie obyło się bez marudzenia. Tłumaczyłam córeczce wiele razy, że nie mogła iść z nami. I gdy wydawało mi się, że zrozumiała, znowu zaczynała serię swoich męczących pytań.

– Na którą mamy wizytę u lekarza?

– Na dwunastą. - Zerknęłam na zegar na ścianie. – Chyba musimy się zbierać.

Ciężko mi się ostatnio poruszać z tym dużym brzuchem. Zebranie do wyjścia zajmowało mi teraz dwa razy tyle czasu, co normalnie. Mimo że zaczynałam się szykować wcześniej i tak zawsze byłam spóźniona. Zaczynało mnie to wkurzać. Nigdy się nie spóźniałam.

– Gotowa? - Stanął przede mną.

Akurat schylałam się, żeby założyć buta. Było mi ciężko, ale nie chciałam prosić Matthew o pomoc. Już i tak nie zakładałam obuwia na stojąco. Musiałam robić, to siedząc na kanapie.

– Chwila – wysapałam.

– Długo ci to zajmie? - Uśmiechnął się.

– Nawet mnie nie wkurzaj. - Spiorunowałam go wzrokiem.

– Mógłbym ci pomóc, ale jesteś uparta i nie poprosisz o to, prawda?

Wcale nie wkurzyłoby mnie, gdyby włożył buty za mnie.

– Zrób to. - Zrezygnowana rzuciłam but w jego stronę i oparłam się na kanapie, czekając, aż mi pomoże.

Wstać też nie wstawałam sama. Udało się wyjść z domu przed dwunastą. Chociaż na wizytę i tak byliśmy spóźnieni. Z dzidziusiem wszystko dobrze. Od ostatniego badania przybrał na wadze. Jak jego mamusia.

– Tak, jak wspomniałem wcześniej, to chłopczyk. - Lekarz spojrzał na ekran. – Dzisiaj jestem tego pewny. Najprawdopodobniej maluch urodzi się w terminie i nie ma przeciwwskazań do porodu naturalnego. Mają państwo jakieś pytania? - Przeniósł wzrok na nas.

W pierwszej ciąży konsultowałam się z dwoma lekarzami, a i tak na koniec zmieniłam go, bo nie byłam pewna, że zajmował się mną odpowiednio. Tym razem Fortman wybrał dla nas najlepszego ginekologa, a i tak umówiłam dwie wizyty z innym. Dla pewności. Po prostu byłam przewrażliwiona, ale nie chciałam powtórki z poprzedniej ciąży.

– I nie będzie niespodzianek przed samym porodem? – spytałam.

Wiedziałam, że nie mógł przewidzieć wszystkiego.

– Tylko, gdy zacznie pani rodzić wcześniej. - Uśmiechnął się. – Jeśli wybierzecie klinikę, musicie się zjawić wcześniej. W innym przypadku nie musicie się śpieszyć. W dzień terminu porodu zapisuję Panią na wizytę w szpitalu i wtedy podejmiemy ostateczną decyzję.

– Chodzi o cesarskie cięcie? – wtrącił Matt.

– Nie sądzę, żeby było to konieczne. Przyśpieszymy poród.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz