Dziś to Matthew chodził zły. Niestety nie mogłam zgonić jego humoru na hormony. Zapewne wkurzył się na mój wczorajszy późny powrót do domu i spóźnienie się do pracy. Próbowałam schodzić mu z oczu, ale obrywało się innym pracownikom. Nie oszczędził praktykantów, którym kazał przeglądać najgrubsze akta. Nie powinien się na nich wyżywać. Chyba musieliśmy w końcu poważnie porozmawiać. Nie mogliśmy dłużej udawać, że nic się nie stało. Musiałam dowiedzieć się czegokolwiek, żeby go bronić.
Z przedszkola Nitę odebrali moi rodzice i zaproponowali, żeby została u nich na noc. Zgodziłam się.
– Porozmawiamy?
– O czym? - Spojrzał na mnie, marszcząc brwi.
No chyba nie uważał, że nie powie mi nic i będziemy udawać, że nic się nie stało. Nie zamierzałam odpuścić.
– Pomagałeś Spencerom?
Nie byłam w stanie znieść myśli, że mógłby brać udział w jakiś przekrętach, które robili ci ludzie.
– Nie. Zeznałem tylko, co wiedziałem.
– Na pewno? - Spojrzałam na niego. – Nie zapłacili ci za prawdę?
Nie mogliśmy pozwolić, żeby ktoś taki jak Spencer zagrażał naszej córce.
– O co mnie podejrzewasz? – spytał wkurzony.
– Chcę wiedzieć, czy to dzięki tobie Spencer jest na wolności?
– Nie!
– Co z łapówkami?
To akurat byłabym mu w stanie wybaczyć. Może zaważyłoby na jego karierze, ale dalibyśmy radę go wybronić.
– Nie brałem ich – odpowiedział znudzony.
– Policja twierdzi inaczej.
– Policja dostała cynk. Naszą kancelarię w Chicago też sprawdzili. Przesłuchali Stone i Johnego. Nie tylko mnie.
High akurat mógł maczać w tym palce. Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby okazał się winny.
– Co z kradzieżą?
– Wątpisz we mnie? - Przyglądał mi się dokładnie.
– Zrobiłeś to? Chcę tylko prawdy, żebym mogła ci pomóc. Matt, chcę ci pomóc, ale muszę znać prawdę, jaka by nie była. Coś nam grozi?
– Nie. Tobie nie. - Pokręcił głową.
Czy to znaczyło, że był w niebezpieczeństwie? Cholera, w co on się wpakował?
– A tobie? – spytałam cicho.
– Mogą coś znaleźć. - Wzruszył ramionami. – Nie wiem. Każdy z nas popełnia jakieś błędy.
– Będę przy tobie cokolwiek by to nie było. Wierzę w ciebie. - Stanęłam przed nim i objęłam go za szyję.
– Kocham Cię.
Musiałam mu uwierzyć. Był dobrym człowiekiem. Jedyne co można było mu zarzucić, to zdradzenie żony i porzucenie jej dla młodszej kochanki. Dla mnie. Wciąż miałam wyrzuty sumienia, ale kochałam go i byłam egoistką. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego.
– Tylko mnie nie okłamuj – wyszeptałam.
Kochaliśmy się na kanapie w salonie. Tego mi brakowało, jego bliskości. Czasami oddalaliśmy się od siebie niepotrzebnie. Udawaliśmy, że wszystko było dobrze, ale chowaliśmy do siebie urazę. Nie powinnam go o nic oskarżać. Jednak przez to, że nic mi nie mówił, próbowałam się domyślić, co się stało. Przez te domysły się kłóciliśmy.
– Nie chcę cię stracić. - Oparłam głowę na jego ramieniu.
– O czym ty mówisz?
– Gdybyś trafił do więzienia... – przerwał mi.
– Emily, nic takiego by się nie stało. - Uśmiechnął się. – Myślisz, że bym was zostawił, chociaż na chwilę?
– Nie? - Spojrzałam na niego.
– Nie. - Pocałował mnie. – Nie.
– Straciliśmy wystarczająco dużo czasu. Nita się do ciebie przyzwyczaiła. Przykro mi, że przeze mnie twoi synowie...
– Przestań. Nie mają mnie na co dzień, ale to nie znaczy, że przestałem być ich ojcem.
– To trudne.
– Myślałem, że nauczyłaś się już, że w życiu nic nie jest łatwe.
Też tak myślałam. Przypomniałam sobie, jak ciężko było mi beż Matthew. Trochę szkoda mi jego byłej żony. Została sama z dwójką dzieci, bo mąż postanowił ułożyć sobie życie z młodszą kobietą. Bo ta młodsza zaszła w ciążę. Sam pewnie myślała, że zrobiłam to celowo, żeby zatrzymać Fortmana przy sobie. Nieprawda! To chyba kiepskie, skoro jej się to nie udało, mając dwójkę dzieci.
W pracy już mnie osądzili. Niektórzy rozmawiali ze mną tylko wtedy, gdy było to konieczne. Starałam się utrzymywać dobre kontakty z praktykantami, ale tam byłam znana już jako narzeczona Matthew. Przez to bali się przy mnie cokolwiek mówić o innych pracownikach. Pamiętałam, że gdy zaczęłam swój romans z Fortmanem, przyszli akurat nowi praktykanci. Przesiadywałam czasami z nimi więcej czasu niż z Louisą. Nie bali się mi zaufać. Razem naśmiewaliśmy się z naszej pracy. Traktowałam ich jak równych sobie, bo kiedyś też byłam praktykantką i zależało mi, żeby traktowano mnie jak innych pracowników. Teraz mniej czasu spędzałam w pokoju nowych. Starałam się nie zwalać na nich swojej roboty. Ciekawe, która z dziewcząt zastąpi mnie, gdy pójdę na urlop macierzyński. Miałam nadzieję, że nie Hannah, bo za mną nie przepadała, chociaż nie wiedziałam dlaczego. Pytałam o to ostatnio Louise, Amandę i Matta, ale żadne z nich nie słyszało nic na ten temat. Szkoda.
– O czym myślisz? - Odgarnął mi włosy z czoła.
– Już się nie zadręczam. - Pocałowałam go. – Wiem, że damy sobie radę. Wystarczy, że będziemy razem. Prawda?
– Prawda. - Uśmiechnął się.
Powinniśmy skupić się na tym, że wkrótce na świat przyjdzie nasze kolejne dziecko. Pomyśleć o nim.
![](https://img.wattpad.com/cover/116642318-288-k57467.jpg)
CZYTASZ
Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]
Любовные романыNie miałam wyrzutów sumienia, że wpakowałam się do łóżka żonatemu facetowi. Raczej on powinien je mieć, bo zdradził kobietę, której przed Bogiem przysięgał wierność. Ja nikomu nic nie obiecywałam. Dlatego zniknęłam z jego życia, by nie komplikować b...