119.

3.6K 172 13
                                    

– Mamo, patrz!

Nita wskazywała na kanapę, gdzie leżał jej braciszek, a obok siedział Matthew. Maluch próbował unieść główkę. Córeczka cieszyła się z każdej nowej rzeczy, której uczył się Michael. Na przykład potrafił już utrzymać grzechotkę, którą mu dawała i czasami udawało mu się zaklaskać w dłonie. Nita nie rozumiała, że robił to nieświadomie. W trójkę mogliśmy cieszyć cię pierwszymi chwilami Michaela. Matt był świetnym ojcem.

– Nie wierzę, że ma już trzy miesiące. - Spojrzał na mnie.

Ja też nie. Czas zleciał za szybko. Po tym, jak wróciliśmy ze szpitala, nie ruszałam się prawie nigdzie bez synka. Chciałam nadrobić stracony czas. W szpitalu nie zawsze mogła wziąć go na ręce, nakarmić i ciągle zabierali mi go na badania. Teraz miałam go cały czas dla siebie. Oczywiście nie odganiałam od synka wszystkich i nie odgradzałam nas ścianami.

Michael bardzo lubił towarzystwo dziadków, ale co się dziwić, skoro mój tata nosił go na rękach przez cały czas. Pamiętałam, że bał się pierwszy raz wziąć na ręce Nitę. Za to później już nie miał z tym problemu. Będzie rozpieszczał wnuczków, dopóki się da i w ogóle nie obchodziło go, że miałam coś przeciwko.

– Czas szybko zleciał.

Miło patrzyło się na Matthew, który był zaangażowany w pomoc przy synku. Byłam przygotowana na nieprzespane noce, ale Fortman czuwał przy dziecku, żebym nie musiała wstawać za każdym razem. Cały czas powtarzał, że będzie obok i gdybym czegoś potrzebowała, miałam mówić. W takich chwilach było mi jeszcze bardziej żal, że odebrałam mu pierwsze chwile z córeczką. Coś, czego nie mogłam im zwrócić.

– To prawda. - Zerknął na córeczkę, która się uśmiechała.

– Co będziemy dziś robić? - Usiadła tatusiowi na kolanach.

– Nie wiem. - Przytulił ją.

Michael zaczął upominać się o trochę uwagi, więc wzięłam go na ręce. Jak to tak można było przestać się nim zachwycać? Miał prawo się zdenerwować.

– I co? - Uśmiechnęłam się, tuląc synka do siebie. – Nikt o tobie nie zapomina.

– Kocham cię, wiesz? - Zerknęłam na Matthew, który łaskotał Nitę.

Uwielbiałam moją rodzinę. Mieliśmy gorsze chwile jak każdy, ale nie wyobrażałam sobie bez nich życia. Nie wspominaliśmy już o wypadku. Przeważnie dlatego, że Fortman się o niego obwiniał. Zapewniałam go wiele razy, że dzięki jego reakcji nadal żyjemy. Nie pomagało. Wiedziałam, że się tym zadręczał, mimo moich zapewnień. Chciałam coś zrobić, żeby nie czuł się winny.

– Ja ciebie też, tatusiu! - Pisnęła, zarzucając mu rączki na szyję.

Cieszyłam się, że byli ze sobą zżyci. Mimo że Matthew nie było od początku w życiu córki, nie sprawiło to, że ją odtrącił. Wręcz przeciwnie. Miałam wrażenie, że poświęcał jej jeszcze więcej uwagi i próbował nadrobić stracony czas. Nita była prawdziwą córeczką tatusia.

– Może zajrzymy do chłopców? – spytałam niepewnie.

Powinniśmy wcześniej uprzedzić Sam. Nie chciałam się z nią widzieć, ale wiedziałam, że synom Matta zależało na poznaniu swojego braciszka. Widzieli go tylko raz i to przez krótką chwilę, ponieważ podczas ich wizyty Michael był strasznie markotny. Może nie spodobała mu się matka jego przyrodnich braci, która nie kryła niezadowolenia z przebywania w naszym towarzystwie.

– Albo przywieziesz ich do nas. - Wzruszyłam lekko ramionami.

Musiałam się wtedy liczyć, że nasze mieszkanie ogarnie chaos. Nie mieliśmy miejsca na czwórkę maluchów, ale jakoś wytrzymalibyśmy jedną noc.

Będę musiała z Fortmanem porozmawiać o większym mieszkaniu. Nie przeszkadzałoby mi, gdyby nie to, że dzieci rosną, a moje maluchy potrzebowały osobnych pokoi. Mieliśmy trochę oszczędności, które moglibyśmy zainwestować w nieruchomość. Już dawno pomogłam spłacić rodzicom kredyt, który wzięli dla mnie, gdy wróciłam do Evanston. Mogłabym wziąć kolejny. Musiałam tylko wiedzieć, co myślał o tym Matthew.

– Jesteś pewna, że chcesz pojechać do Sam? - Spojrzał na mnie. – Poza tym chyba muszę ją uprzedzić.

Nie byłam pewna, ale już to powiedziałam.

– Oczywiście. Niech powie czy jej pasuje. Nie chciałabym przeszkadzać.

Może i ostatnio próbowała być dla mnie miła, ale wiedziałam, że to nic nie znaczyło i nie potrwa długo. Możliwe, że chodziło tylko o komunię Liama, która miała odbyć się w przyszłym roku. Do tej pory nie doszła do porozumienia z Matthew w sprawie imprezy. Pewnie liczyła, że ja go do tego przekonam. Tyle że nie zamierzałam się wtrącać w ich sprawy. Tak jak nie chciałam, żeby ona wtrącała się w moje.

– Pojedziemy do Lucasa i Liama? - Podłapała Nita.

Lubiła swoich braci, mimo że nie zawsze bywali dla niej mili. Wiedziałam, że to tylko dzieci. Matthew starał się im tłumaczyć, że musieli być mili dla siostry. Mnie wystarczyłoby, żeby jej od siebie nie odpychali. Nie liczyłam, że będą idealnym, kochanym rodzeństwem.

– Jak ich mama się zgodzi. - Pogłaskałam ją po główce i zerknęłam na Michaela, który zasnął.

Musiałam od razu odłożyć go do łóżeczka, żeby nie przyzwyczajał się do zasypiania na rękach. Nie obchodziło mnie, że marudził, gdy go odkładałam. Włączyłam kołyskę i czekałam, aż znowu zaśnie. Zajęło mu to tylko kilka minut. Nie najgorzej.

– Możemy jechać. - Matt stanął przy mnie i przyglądał się synkowi.

Właśnie zwątpiłam w swój pomysł. Sam nie miała nic przeciwko naszej wizycie, ale ja chyba nie chciałam się z nią dzisiaj widzieć.

– Nie wiem, czy to dobry pomysł. - Zerknęłam na niego. – Może pojedziesz po nich?

– Pewnie. - Uśmiechnął się. – Wziąć Nitę ze sobą, żebyś mogła odpocząć?

Nie potrzebowałam odpocząć. Mogłabym spędzić trochę czasu z córeczką, dopóki jej braciszek się obudzi. Obejrzałyśmy jakąś bajkę albo pobawiły jej nowymi lalkami. Matthew kupił kilka podczas mojego pobytu w szpitalu. Usprawiedliwiał się, że to po to, żeby trochę wynagrodzić jej naszą nieobecność. Nie dyskutowałam z nim wtedy, ale zagroziłam, że gdy przywiezie kolejną lalkę do domu, wyniesie się z naszego łóżka. Miałam nadzieję, że zadziałało. Córeczka potrzebowała nas, a nie kolejnych zabawek, które i tak rzucała w kąt.

– Nie. - Pocałowałam go. – Pobawimy się trochę.

– Chcesz lalkę dla siebie? - Uśmiechnął się zadowolony. – Mogę jakąś kupić po drodze.

– Nie przeginaj, bo będziesz mógł podzielić się z producentem kanapy, opinią o jej jakości.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz