73.

4.8K 230 119
                                    

Oczywiście Fortman postawił na swoim. Kłóciliśmy się o to całą noc. Miałam go już dość. Nie zamierzał odpuścić. Tym razem to ja musiałam okazać się tą mądrzejszą. Dla dobra dziecka. Naszego dziecka, co wspomniał wiele razy. Jakbym mogła zapomnieć. Zabierze Nitę ze sobą na wakacje, na które pojedzie z synami i byłą żoną. Powinien jeszcze zapytać, czemu nie skakałam z radości. Moja córeczka była zadowolona, ale ja ani trochę. Uległam, bo wytoczył najsilniejszy argument, odebrałam mu najważniejsze chwile z życia dziecka, a ją pozbawiłam ojca. Nie dało się tego nadrobić w żaden sposób, a Matt nie pozwoli, żebym odbierała im kolejne wspólne chwile. Miałam ochotę płakać, że był w stanie mi to wypomnieć w najmniej odpowiednim momencie. Z ledwością pohamowałam łzy. Nie chciałam widzieć jego satysfakcji. Obrócił wszystko przeciwko mnie. Już nie wiedziałam, czy będę w stanie dzielić z nim życie. Nie, gdy za każdym razem będzie wyciągał mi odcięcie go od córki tylko po to, żeby osiągnąć swój cel. Musiał ze mną współpracować, dla dobra dziecka, a nie utrudniać mi życie.

Po tym, jak wszystko ustaliliśmy, kazałam mu opuścić moje mieszkanie. Nie przeprowadził się do mnie, więc nie miał prawa w nim przebywać. Nie, gdy nie miałam ochoty na niego patrzeć. Wrócił po południu tylko po to, żeby zabrać mi córeczkę.

– Mała spakowana? - Spojrzał na mnie.

Miałam podpuchnięte od płaczu oczy. Gdy opuścił mieszkanie, pozwoliłam łzom płynąć. Nie spałam, odkąd wyszedł. Pojawił się następnego dnia, a ja musiałam udawać przed córką, że wszystko było w jak najlepszym porządku. Chociaż serce mi się krajało na jej radość z wyjazdu z tatusiem. Nie miałam jej tego za złe. To nie zmieniło jej miłości do mnie. Kochała oboje swoich rodziców. Nie powinnam mieć też za złe Mattowi, że chciał spędzać czas z córką. I nie miałam. Byłam tylko zła, za słowa, których użył, żeby mnie zranić.

– Dobrze by było, gdybyś jej pomógł. - Nie patrzyłam na niego, odkąd przekroczył próg mojego mieszkania.

Zgodziłam się na ich wyjazd. Nie musiałam, więc wysilać się już na uprzejmości.

– Emily, nie chcę zrobić ci na złość. - Podszedł do mnie.

To nie była najlepsza chwila na rozmowę. Jeszcze nie ochłonęłam. Gdy się uspokoję, będziemy mogli sobie wszystko wyjaśnić. Nie chciałam więcej kłótni. A już na pewno nie będę się z nim kłócić przy Nicie, która siedziała w salonie, oglądając bajki.

– Ale zranić mogłeś. - Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.

– Ty też mnie zraniłaś. Nie mogłem z wami być... – przerwałam mu.

– I zamierzasz mnie karać za każdym razem? – głos mi się załamał. – Było mi ciężko, wystarczająco ciężko.

W każdej chwili. Żałowałam, że nie miałam tyle odwagi, żeby do niego zadzwonić. Za każdym razem odkładałam telefon. Musiałam przetrwać dla córeczki. I udało mi się. Tyle że teraz płaciłam wielką cenę za swój egoizm.

– Nie na tyle, żeby do mnie zadzwonić.

– Nie muszę z tobą rozmawiać. - Podałam mu torbę małej. – Wiesz, gdzie są jej rzeczy.

Wyszłam do łazienki. Potrzebowałam się ogarnąć. Zimny prysznic dobrze mi zrobił. Emocje trochę opadły i byłam gotowa, żeby na nowo zmierzyć się z Mattem. Po godzinie wyszedł z pokoiku Nity. Miałam nadzieję, że spakował wszystko, co potrzebne.

Tuliłam córeczkę dość długo, aż zaczęła się ode mnie odpychać. Do tej pory spędzałyśmy razem każdy dzień. Nawet jeśli to było tylko po kilka godzin. A teraz nie będzie jej przy mnie aż dwa tygodnie. Liczyłam na to, że da sobie radę o wiele lepiej radę niż ja. W końcu będzie mieć przy sobie tatusia, który nie pozwoli jej skrzywdzić. Wiedziałam, że przy Matthew nie stanie jej się krzywda, ale Sam była zagrożeniem dla mojego dziecka. I tego strachu się nie pozbędę.

– Mamusi nie plac. - Spojrzała na mnie.

– Będę za tobą tęsknić, kochanie. - Uśmiechnęłam się lekko.

Nie chciałam, żeby myślała, że byłam smutna. Cieszyła się na ten wyjazd, więc niech tak zostanie. Nie chciałam jej zepsuć wakacji.

– Będę do ciebie dwonić zawse!

O ile Matt pozwoli jej dzwonić w każdej chwili, gdy będzie mieć na to ochotę. Był zły na mnie, nie na dziecko.

– Dobrze. - Przytuliłam ją po raz kolejny. – Trzymaj się zawsze tatusia.

Nie chciałam, żeby Sam miała ją pod opieką, chociaż na chwilę. I miałam nadzieję, że Fortman doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Niech trzyma swoją byłą żona z dala od mojego dziecka, a przynajmniej na tyle, ile się da na tym cholernym wyjeździe.

– Pa, mamusiu. - Pomachała mi.

I pojechali. W pierwszej chwili nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Zostałam sama. Kiedyś cieszyłby mnie spokój, jaki miałam. Zawsze byłam zadowolona, że nic ani nikt mnie nie ograniczał. A jednak nie wyobrażałam sobie już życia bez mojej córeczki. Wywróciła moje życie do góry nogami. Nie chciałam już wracać do tego, co było przed nią. Chciałam mieć życie z nią, moją córką, która była najważniejsza.

Udało mi się przespać pół dnia. Wstałam na wieczór. Postanowiłam umówić się z Amandą na piwo. Akurat jej pasowało. Pokłóciła się z chłopakiem. Zapewne za kilka dni im przejdzie, ale przynajmniej miałyśmy okazję, żeby się napić.

– Gdzie masz córę? - Spojrzała na mnie.

Skoro miałam wolną chatę, poprosiłam, żeby zakupiła alkohol i podjechała do mnie. Zostanie na noc, więc nie będzie problemu z martwieniem się o nocny transport.

– Pojechała z tatusiem na wakacje.

Miałam żal do Matta, że odłożył to na ostatnią chwilę i że zmusił mnie, żebym dała mu Nitę. Nie znali się długo, a do tego jego była żona, której moje dziecko nie znało w ogóle. O niechęci Sam do mojej córeczki nie musiałam wspominać. Potrzebowałam się porządnie upić, żeby na chwilę o tym zapomnieć.

– Miło. - Uśmiechnęła się, upijając łyk piwa.

W reklamówce zauważyłam wódkę. Czyli Amanda nie zamierzała poprzestać na kilku piwach. Zaopatrzyła nas porządnie. Szczególnie że wspomniała, że miała słabą głowę.

– Gdybyśmy się przy tym trochę nie pokłócili.

Nie wiedziała, że to Fortman był ojcem mojej córki. Nie ufałam jej jeszcze na tyle, żeby podzielić się z nią tą informacją. Może dowie się wcześniej niż ludzie w kancelarii. Nie chciałabym, żeby mnie krytykowała. Nie powinien robić tego nikt, kto nie był w mojej sytuacji. Doskonale wiedziałam, że lepiej było oceniać innych i dawać im dobre rady. Jednak ja ich nie potrzebowałam.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz