Dawno nie widziałam się z Tomem. Nie mieliśmy ze sobą kontaktu jak za czasu pracy w Chicago. Wtedy był pod ręką. Zawsze mogliśmy wyjść na miasto, na kawę. Teraz ciężko nam się zsynchronizować. Po powrocie Louisy do pracy postanowiłyśmy urządzić spotkanie. Miałam dość siedzenia w domu. Oczywiście uwielbiam spędzać czas z Mattem i córeczką, ale czasami wydawało mi się, że mieli mnie dość. Poza tym raz w tygodniu Nitę zabierali do siebie moi rodzice, w weekend przyjeżdżał wujek Jacob i wszyscy przestawali dla niej istnieć. Poza wujkiem oczywiście. Fortman jeździł do synów, a ja siedziałam wtedy sama. Dlatego mogłabym wykorzystać sytuację i wyjść ze znajomymi.
– Tylko nie u mnie – jęknęła Louisa – ten mały potwór to zło wcielone. Wdała się w teściową.
Myślałam, że jej nastawienie do macierzyństwa ulegnie zmianie. Nie była idealną matką i byłam pewna, że mało brakowało, a zabiłaby każdego, kto tego od niej wymagał. Tak jakby obowiązkiem kobiety było wychowywanie dzieci według schematu. Na dodatek najlepiej jakby robiła to sama. W takim razie, po co jej facet? Mógłby zrobić co swoje i spieprzać gdzie pieprz rośnie. W normalnej rodzinie oboje rodzice dzielili się obowiązkami. Dostosowywali swoje plany do drugiej osoby i dziecka. Tylko w taki sposób miało prawo to funkcjonować.
Wydawało mi się, że w małżeństwie Fortmana jego była żona chciała być idealną matką, do tego pracującą, bo to pasowało do schematu, a on miał być surowym ojcem i zarabiać na dzieci oraz zachcianki żony. Nie było się, więc co dziwić, że w pewnym momencie coś się popsuło. On nie umiał już sprostać jej wymaganiom, za które nie otrzymywał nic w zamian. A Sam nie spełniała już jego oczekiwać idealnej żony. Pojawienie się dziecka wcale nie musiało oznaczać końca uczuć i bliskości między dwojgiem ludzi. Oczywiście bałam się, jak za jakiś czas będzie wyglądał nasz związek. Miałam nadzieję, że nie będę tylko ciągle czegoś wymagać.
– Ale cieszysz się, że masz córkę? - Spojrzałam na nią.
Właśnie dlatego zdecydowała się na trzecie dziecko. Miała szczęście, że to nie kolejne bliźnięta.
– Gdyby była spokojna jak jej bracia, gdy mieli trzy miesiące, cieszyłabym się bardziej. - Westchnęła i spojrzała na Amandę, która właśnie weszła do pokoju. – Idziesz z nami?
Nie miałam nic przeciwko jej towarzystwu. Odkąd wróciłam do Evanston, miałyśmy sporo czasu, żeby się polubić. Louisie, też w końcu przestała przeszkadzać. Musiała się pogodzić, że pod moją nieobecność to ona dotrzyma jej towarzystwa. No przynajmniej do momentu pojawienia się Alice.
– Gdzie? - Zmarszczyła brwi.
Też byłam ciekawa. Moje mieszkanie było za małe na szalone imprezy, a taką w planach miała przyjaciółka. Nie przeszkadzało jej, że byłam w ciąży i będę oglądać ich w stanie upojenia alkoholowego. Według niej to idealna kara dla mnie za to, że dałam zapłodnić się Fortmanowi kolejny raz.
– Do klubu ze striptizem. - Zaśmiała się. – Robimy grilla na działce.
Czy coś mnie ominęło? Żadne z nas nie miało działki. Oczywiście Lou miała ogród, ale od razu zapowiedziała, że u niej odpadało. Co ona wymyśliła?
– U kogo? - Zdziwiłam się.
– Wprosimy się do Alice.
No tak. Plan idealny. Ciekawe czy jej się spodoba.
– Babski wieczór? - Amanda usiadła obok mnie.
Od powrotu Louisy, spędzała w swoim pokoju mniej czasu niż u nas. Obie przyzwyczaiłyśmy się, że pracowałyśmy razem. Oby komuś nie zaczęło przeszkadzać, że zamiast pracować, Amanda przychodziła do nas na plotki. Najgorzej będzie, gdy przyłapie nas Stone albo praktykantki. Hannah była na mnie cięta, więc wystarczyło małe potknięcie, na które się czaiła i doniesie na mnie Ashley. Niech uważa, żebym ja tego nie zrobiła pierwsza. To ona miała więcej do stracenia, więc radziłabym jej uważać.
– Z Tomem. - Zaśmiałam się.
Nie wiedziałam, czemu, ale on zawsze wolał spędzać czas w gronie dziewczyn. Raz nawet zapytałyśmy go, czy był gejem, ale stanowczo zaprzeczył. Żadnej z nas by to nie przeszkadzało i na pewno byśmy zachowały to dla siebie, a on mógłby się czuć swobodnie w naszym towarzystwie. Widać lubił towarzystwo kobiet. Nie rzucał chamskimi tekstami ani nie stosował tanich podrywów. Słuchał naszego gadania i zawsze starał się nam doradzić. Dzięki niemu na wiele spraw mogłyśmy spojrzeć z perspektywy faceta.
– Może być. Przyniosę wino.
O super. Wielka szkoda, że ja mogłam je tylko powąchać.
– Świetnie – burknęłam. – Pamiętasz, dla mnie bezalkoholowe?
Które swoją drogą było okropne. Wolałabym napić się pepsi. Może bąbelki uderzyłby mi trochę do głowy.
– Z bąbelkami. - Zaśmiała się Lou.
Że też nie byłam taką zołzą, gdy ona paradowała z brzuchem. Złośliwe babsko.
– Kto pogada na ten temat z Matthew?
Nie chciałam kolejnej afery o moje wyjście. Sama myśl o rozmowie z nim na ten temat sprawiała, że odechciewało mi się wszystkiego.
– Idę do paszczy lwa. - Louisa wstała i wyszła.
Wariatka, ale zawsze mogłam na nią liczyć. Co ciekawe Fortman zgodził się bez problemu pod warunkiem, że po nas przyjedzie. Super. Przynajmniej żadna z nas nie musiała się martwić o podwózkę. Musiałam pamiętać, żeby mu się odwdzięczyć.
– Nie chcę wiedzieć, jak go przekonałaś. - Spojrzałam na nią.
– To proste. - Roześmiała się.
– Ja chcę wiedzieć – odezwała się Amanda.
– Zagroziłam, że odetnę mu jaja.
O nie. Wybuchnęłyśmy śmiechem. Wiedziałam, że nie kłamała. Takie teksty były w jej stylu. Byłam pewna, że jej mąż zawsze był posłuszny. Każdy facet by był, gdyby usłyszał groźbę straty swojego interesu.
– I co on na to?
– Jak to co? – oburzyła się. – Zgodził się.
– Lou, możesz przemówić do łba mojemu facetowi? - Spojrzała na nią z uśmiechem.
Jego już dawno ktoś powinien ustawić. Dziwiłam się, że jeszcze nie wywaliła go ze swojego życia na kopach, bo tylko na to zasługiwał.
– Na niego nie ma lekarstwa. Musiałabym go zabić.
– Świetnie. Zrób to. Podejmę się obrony. - Zaśmiałam się. – Nie pójdziesz siedzieć.
– Co wam tak wesoło? - W pokoju pojawił się Matt.
– Planujemy morderstwo – szepnęła Lou. – Zamknij drzwi.
– Emily – spojrzał na mnie – nie wiem, czy chcę, żebyś zadawała się z tą psycholką.
CZYTASZ
Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]
RomantikNie miałam wyrzutów sumienia, że wpakowałam się do łóżka żonatemu facetowi. Raczej on powinien je mieć, bo zdradził kobietę, której przed Bogiem przysięgał wierność. Ja nikomu nic nie obiecywałam. Dlatego zniknęłam z jego życia, by nie komplikować b...