MATT
Próbowałem zapanować nad trójką wrzeszczących dzieci w centrum miasta, ale było trudno. Przyzwyczaiłem się, że chłopcy często mnie nie słuchali, ale Nita? Co się stało z moją grzeczną córeczką?
– Nita! - Emily złapała ją za rączkę. – Nie wolno tak.
– Wolno.
– Nie. Chłopcy? Możecie na chwilę podejść do taty? - Spojrzała na nich.
Wiedziałem, że ciężko było zwrócić im uwagę. Oczywiście, jak się spodziewałem, nie posłuchali jej, ale to nie znaczyło, że pozwolę im rozrabiać.
– Lucas! Liam! – wrzasnąłem.
Mogliśmy zostać w hotelu. Nie musiałbym się z nimi użerać, ale chciałem znaleźć jakieś zajęcie, żeby nie marudzili o laptop.
– Co? – oburzyli się.
– Wracamy do hotelu.
– Ale nie chcę! - Liam tupnął noga.
I co z tego? Nie zamierzałem ich ganiać po całym placu.
– A chcesz iść spać bez obejrzenia fajerwerków? - Spojrzałem na niego.
Miałem nadzieję, że ten szantaż podziałał.
– Nie zrobiłbyś nam tego. - Lucas stanął przy mnie.
Oczywiście, że nie, ale jakoś musiałem ich zmusić, żeby się uspokoili.
– Nie chcesz się przekonać.
Dla świętego spokoju w hotelu dałem im laptop, bo inaczej nie wiedziałem, jak wytrzymalibyśmy do północy. Jeszcze kilka godzin i te małe potwory pójdą spać.
Kochałem swoje dzieci i lubiłem spędzać z nimi czas, ale dawały nieźle w kość. A dzisiaj chłopcy postanowili wystawić moją cierpliwość na próbę. Jak ich matka wiele razy. Zapewne uznali, że skoro była z nami Emily, nie musieli jej słuchać, a ja pozwolę im na więcej niż normalnie. Mogli zapomnieć o tym pomyśle.
– Może im trochę odpuścisz? - Uśmiechnęła się i poklepała mnie po ramieniu.
– Żeby robili, co chcą? - Spojrzałem na nią. – Jakoś Nita słucha się za każdym razem.
Może dlatego, że Emily wychowywała ją inaczej niż my z chłopców. Nie dała sobie wejść na głowę.
– Za każdym? – zakpiła – Widziałeś ją dzisiaj? Nie oczekuj od nich, że zawsze będą cię słuchać. Tym bardziej że starasz się, żeby jak najmniej odczuli twój brak na co dzień. Bądź przy nich.
– Jak widzisz wolą komputer, który mają codziennie.
Dla nich bez różnicy, czy będę obok. Przynajmniej do chwili, kiedy mieli gry i zabawki.
– Przestań. - Pocałowała mnie. – Dostosuj się, tatusiu.
Emily zadbała o przekąski, ja o szampana, oczywiście bezalkoholowego, żeby dzieciaki też mogły poczuć trochę dorosłości. I coś jeszcze, coś, o czym moja dziewczyna dowie się, gdy maluchy zasną. Wyczekiwaliśmy fajerwerków na balkonie. Nita była senna, ale za każdym razem, gdy zamykały jej się oczka, Liam szturchał ją, żeby się obudziła.
– Jeszcze chwila! – wołał. – Nie możesz tego przegapić!
Zwróciłbym mu uwagę, gdyby nie to, że patrzyła na niego z uśmiechem. Raz nawet wyciągnęła rączki w jego stronę.
– Mam ją wziąć? - Spojrzał na mnie przerażony. – Nie mogę. Tato, fajerwerki! - Wskazał na niebo, zauważając pierwszy błysk.
Pokręciłem głową, patrząc na maluchy. Chłopcy skakali zadowoleni, a córeczka zakrywała twarz w moją koszulkę. Przytuliłem ją mocniej do siebie.
– Nie bój się. - Emily pogłaskała ją po plecach.
Po jakimś czasie, gdy myśleliśmy, że zasnęła, zerknęła na niebo i wskazała na nie palcem.
– Fajerwerki. - Uśmiechnąłem się.
Chłopcy się przekrzykiwali, które były lepsze. Szampana wypiliśmy, dopiero gdy zakończył się pokaz.
– Ale za rok wypijemy prawdziwego? - Lucas spojrzał na mnie.
– Jeśli wtedy pokażesz mi swój dowód, oczywiście. - Zaśmiałem się.
– Chcę zadzwonić do mamy – odezwał się Liam. – Życzyć jej Szczęśliwego Nowego Roku.
Chwilę po telefonie do Sam dzieci zasnęły. Odetchnąłem z ulgą. Nie rozmawiałem z nią. Podejrzewałem, że nawet nie miałaby mi nic do powiedzenia, ani ja jej.
– Było miło - Emily usiadła obok mnie na kanapie.
– Miło dopiero będzie. - Wstałem po małe pudełeczko.
– Co? - Zmarszczyła brwi, obserwując mnie uważnie.
– Wyjdziesz za mnie? - Otworzyłem pudełko i podałem jej pierścionek.
Przyglądała mu się przez chwile. Chciałem zobaczyć, jak będzie wyglądać na jej palcu.
– Matt, przecież nie możemy mieć ślubu.
– Możemy.
Cywilny. Tylko że to nie zadowoliłoby Emily. Szukałem już sposobów jakby ominąć kilka rzeczy, żebyśmy mogli myśleć o ślubie kościelnym. Jednak nic takiego nie znalazłem. Poza tym nie mógłbym upokorzyć Sam, unieważniając nasz ślub, gdybym mógł. Jednak nie mogłem i jedynym problemem było to, że być może nigdy Emily nie będzie nosić mojego nazwiska. Ale to nie znaczyło, że nie mogła być moją narzeczoną.
– Nie taki, jakbym chciała.
– Ten pierścionek nic nie zmieni. - Spojrzałem na nią.
– To po co mi on?
– Czy gdybyśmy byliby w innej sytuacji, gdybym nie był rozwodnikiem, przyjęłabyś go?
Nie odpowiedziała, ale wiedziałem, jaka była odpowiedź. Tak. Zrobiłaby to bez wahania. I tej właśnie chwili żałowałem, że nie poznaliśmy się wcześniej.
– Proszę – wyszeptałem.
Wahała się, ale po dłuższej chwili założyła pierścionek i pokazała, jak leżał na jej palcu.
– Idealnie – uśmiechnąłem się – ale nadal nic nie odpowiedziałaś.
– Przecież to nic nie zmieni.
– Emily, proszę.
Czy nie mogła zrozumieć, że mi na tym zależało?
– Jeśli kiedyś zmienię zdanie, na pewno zostanę twoją żoną. - Zarzuciła mi ręce na szyi. – Przepraszam, że ślub kościelny jest dla mnie tak ważny, że... – przerwałem jej.
– Rozumiem.
Nie spaliśmy do rana. Nieważne było, że dzieciaki mogły obudzić się wcześnie. Chociaż liczyłem na to, że skoro późno zasnęły, mieliśmy spokój przynajmniej do jedenastej.
– Co powiemy w pracy? - Emily spojrzała na mnie.
Nasze dalsze ukrywanie się chyba już nie miało sensu i ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Ludzie już plotkowali. Niedługo nawet dowiedzą się, że Nita była moją córką. Nie zamierzałem przy niej udawać, że było inaczej, żeby zadowolić ludzi.
– Czas im powiedzieć. - Pocałowałem ją.
CZYTASZ
Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]
RomansaNie miałam wyrzutów sumienia, że wpakowałam się do łóżka żonatemu facetowi. Raczej on powinien je mieć, bo zdradził kobietę, której przed Bogiem przysięgał wierność. Ja nikomu nic nie obiecywałam. Dlatego zniknęłam z jego życia, by nie komplikować b...