Nita zaczęła stawiać swoje pierwsze kroczki. Byłam z niej dumna. Do tej pory nie rozumiałam matek, które cieszyły się z takich drobnostek. Ale to naprawdę był wielki wyczyn dla tego maluszka, którego stworzyłam. Po raz pierwszy udało mi się stworzyć coś, pięknego, więc dlaczego miałabym nie być dumna? Moje kochane maleństwo rosło jak na drożdżach. Nita była spokojnym dzieckiem i nie miałam z nią żadnych problemów. Przynajmniej na razie poza kilkoma nieprzespanymi nocami.
Za trzy miesiące moja córeczka skończy roczek, a ja nadal czułam, jakbym dopiero ją urodziła. Nie mogłam uwierzyć, że nie mogłam jej już całymi dniami nosić na rękach. Była ciekawa świata i sama by już chciała biegać po mieszkaniu. Jeszcze trochę, a za nią nie zapanuję. Już teraz miałam oczy dookoła głowy, a co będzie, gdy zacznie chodzić? Bałam się, że nie zdążę zareagować w porę. Rodzice powtarzali, że parę siniaków, czy zdarte kolana to nic złego. Każde dziecko je miało, gdy uczyło się chodzić. I oby tych paru zadrapań nic jej się nie stało. Już teraz wiedziałam, że każdą jej krzywdę będziemy przeżywać razem. Będę cierpieć bardziej niż ona.
Za miesiąc wrócę do pracy. Mój urlop macierzyński dobiegał końca. Wszystko się przedłużyło, przez rehabilitacje. Przykro mi, bo ten czas zleciał za szybko, a nie chciałam zostawiać córeczki tak wcześnie pod czyjąś opieką. Jednak nie mogłam pozwolić sobie na dłuży urlop. Byłam samotną matką i potrzebowałam pieniędzy na wychowanie dziecka. Do tej pory udało mi się sporo oszczędzić, ale pieniądze w końcu się rozejdą. Musiałam znaleźć opiekunkę, ale i tak bałam się zostawić małą z kimś innym niż moi rodzice. Mama pomagała mi, jak mogła, ale miała też swoją pracę. Rozumiałam. Tata będzie przyjeżdżał raz w tygodniu. Jakoś sobie poradzę.
To tylko pół roku. Pół roku i wrócimy do Evanston. Bałam się, co mnie tam spotka, ale czas najwyższy na rozmowę z Mattem. Zwlekałam wystarczająco długo i wiedziałam, że to była zła decyzja. Powinien dowiedzieć się od razu o mojej ciąży. Nie musiałabym uciekać. Ale nie byłam gotowa na dziecko, na zaakceptowanie jego rozwodu, i dzieci z poprzedniego związku. A najbardziej bałam się odrzucenia, bo przecież nie miałam pewności, że pokochałby naszą córkę. Dziś było mi wszystko jedno. No może nie do końca, ale byłam w stanie o niego zawalczyć, jeśli będę wiedziała, że była, chociaż mała szansa. Jednak wiedziałam, że mi nie wybaczy. Nie wybaczy, że nie wiedział o córce. Odebrałam mu ją i będę tego żałować już zawsze.
– Jestem! – krzyknął Ian.
Mieszkaliśmy razem od miesiąca. Nie byliśmy w związku, chociaż jemu się tak wydawało. Dałam mu taką nadzieję, bo myślałam, że będę umiała ułożyć sobie z kimś życie. Jednak, gdy doszło do zbliżenia, nie byłam w stanie uprawiać z nim seksu. Czułam się, jakbym zdradzała Matta, chociaż to głupie. Nie mogłam ruszyć naprzód, dopóki nie wyjaśnię sobie z nim wszystkiego. Musiałam wiedzieć, że mnie nie chciał.
Iana poznałam, gdy trafiłam na porodówkę. Był lekarzem, a dokładniej robił dopiero specjalizację. Nie było go przy narodzinach Nity. Pewnie, gdyby tak było, byłby bardziej do niej przywiązany. Tak traktował ją normalnie. Jak każde inne dziecko, a nie jak dziecko kobiety, z którą się związał. Poza tym nie zostawiałam jej z nim, nie kazałam mu się nią zajmować, a może nawet nie chciałam. Nie on powinien być facetem, który będzie jej zmieniał pieluchy i wstawał do niej w nocy. To rola ojca. I tylko jemu na to pozwolę. Nie oczekiwałam, że Ian pokocha moją córkę, bo nie zamierzałam z nim zostać. Gdyby on miał takie plany, na pewno starałby się pokochać moje dziecko, ale widać też nie chciał nic stałego. Był ze mną, bo było nam dobrze razem. Mimo że nie mógł liczyć nawet na seks. Po co mu taki związek? Był młodszy ode mnie o rok, a wiedziałam, że chłopaków w jego wieku kręcił tylko seks. No, może nie tylko w jego wieku. Jednak ci starsi potrafili się już bardziej skupić na związku.
– Cześć. - Cmoknęłam go w policzek. – Nita zasnęła przed chwilą.
Więc mieliśmy chwilę dla siebie. Lubiłam rozmawiać z Ianem. Chyba tylko to mnie przy nim trzymało. Rozmowy, w których mogłam być szczera. Nie znał moich znajomych i nigdy ich nie pozna, więc mogłam powiedzieć mu wszystko. Wiedział o facecie, który był ojcem Nity. Tyle że nie powiedziałam mu, że coś czułam do Matta. Znał wersję, że się wycofałam, bo nie chciałam dłużej niszczyć mu małżeństwa, a ciąża to był przypadek. Jednak nie zmieniało to wcale uczuć do mojej córki. Kochałabym ją tak samo, nawet jeśli byłaby planowana.
– Ok. - Spojrzał na mnie. – Myślałem, że może byśmy dzisiaj gdzieś wyszli?
Nie chciałam na razie zostawiać Nity z rodzicami. Niedługo wrócę do pracy i będę spędzać z nią mniej czasu, dlatego chciałam wykorzystać każdą chwilę. Poza tym nie zamierzałam się tłumaczyć przed znajomymi Iana z naszego związku, który przecież nie istniał. Było mi dobrze tylko w jego towarzystwie i przez jakiś czas nie zamierzam tego zmieniać.
– Nie mam dziś ochoty.
– Tak samo, jak nie miałaś tydzień temu – westchnął – Emily, moi znajomi chcą cię tylko poznać. - Położył mi dłonie na ramionach.
– Też myślę, że fajnie byłoby ich poznać, ale musisz mnie uprzedzić wcześniej. - Uśmiechnęłam się lekko. – Dziś nie mam z kim zostawić córeczki.
– Jasne – burknął – ale ja i tak wychodzę.
– Oczywiście. - Pokiwałam głową.
Nawet wolałam, gdy gdzieś wychodził. Wystarczały mi nasze rozmowy i to, że dzielimy razem łóżko. Nie wiedziałam, czy on nie zauważał, czy nie chciał widzieć, że trzymałam go na dystans? Powinnam mu powiedzieć, że nam nie wyjdzie. Ciekawe, co powie, gdy dowie się, że wkrótce zamierzałam wrócić do Evanston? Może to ze mną było coś nie tak. Próbowałam się oszukiwać, że może do czasu wyprowadzki poczuję coś do Iana. Co było głupie, bo nie zamierzałam zostać w Chicago, a wątpiłam, żeby on kiedyś chciał rzucić swoją pracę dla mnie. Nie chciałam tego. Pogubiłam się. Na razie nie zamierzałam wychodzić ze swojej strefy komfortu, jaką sobie zapewniłam w ciągu tych kilku miesięcy po narodzinach córki.
– Ian? - Spojrzałam na niego. – Jesteś na mnie zły?
– Nie. - Pocałował mnie w czoło. – Wiem, że mała jest dla ciebie najważniejsza.
– Tu nie chodzi o ciebie – powiedziałam cicho.
– Wiem. Mam wiele do przemyślenia, ale wiesz co? - Zerknął na mnie. – Mam wrażenie, że to miejsce nie daje ci radości. Ciągle ciągnie cię, żeby wrócić. I boję się, że kiedyś to zrobisz.
– Może tak być.
Nie chciałam go okłamywać. Nie zasłużył na to, ale prawdy teraz też nie umiałam mu powiedzieć. Gdyby dowiedział się, że od początku wiedziałam, że nie zostanę w Chicago i nic mu nie powiedziałam, wkurzyłby się. Chciałam, żeby myślał, że podjęcie tej decyzji zajęło mi dużo czasu.
– Wiem.
![](https://img.wattpad.com/cover/116642318-288-k57467.jpg)
CZYTASZ
Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]
Roman d'amourNie miałam wyrzutów sumienia, że wpakowałam się do łóżka żonatemu facetowi. Raczej on powinien je mieć, bo zdradził kobietę, której przed Bogiem przysięgał wierność. Ja nikomu nic nie obiecywałam. Dlatego zniknęłam z jego życia, by nie komplikować b...