Wszystko mnie bolało. Jednak po kilku dniach mogłam w końcu wstać z łóżka. Nie na długo, ale zawsze coś. I zdjęli mi kołnierz. Uznali, że nie był potrzebny. To wystarczyło, żebym nie myślała o bólu.
Wczoraj odwiedzili mnie rodzice z Nitą. Podobno bardzo chciała mnie zobaczyć. Cholernie się za nią stęskniłam. Mała rozpłakała się na mój widok. Tuliłam ją do siebie, zastanawiając się, kto by się nią zajął, gdyby coś nam się stało? Próbowałam odgonić od siebie ponure myśli. Żyliśmy i wszystko będzie dobrze. Zresztą jakoś sobie poradzimy.
Matt przesiadywał ze mną całe dnie. Nie pozwolił się wygonić, ale wracał do domu na noc. Musiał, żeby położyć, spać córkę. Moi rodzice opiekowali się Nitą najlepiej, jak potrafili, ale ona potrzebowała nas. W tej chwili tylko tatuś mógł przy niej być.
Mój synek odkąd przyszedł na świat, przybrał trochę na wadze. Do tej pory nie karmiłam go piersią, ale zamierzałam zacząć.
Zauważyłam podobieństwo Michaela do jego taty. Fortman wybrał imię, a mnie od razu się spodobało. I tak nie mieliśmy wcześniej przygotowanego imienia dla synka.
– Jest śliczny, prawda? - Przyglądałam mu się dokładnie.
Byłam zachwycona maluszkiem. Tak samo, jak jego siostrzyczką, gdy przyszła na świat. Bardzo żałowałam, że nie pozwoliłam Matthew wtedy dzielić ze mną tej chwili.
– Tak. - Uśmiechnął się. – Mały przystojniak. Po tacie.
– Czy twoi chłopcy też tacy byli?
Nie chciałam być złośliwa. Zapytałam z czystej ciekawość.
– Nie. - Pokręcił głową. – Oni od samego początku byli podobni do Sam. Śmialiśmy się nawet, że nie są moi.
– A są?
Chciałam, żeby okazało się, że Sam wcale nie była taka święta, za jaką uchodziła. Może wtedy przestałabym mieć wyrzuty sumienia, że rozbiłam jej małżeństwo.
– Są. - Spojrzał na mnie. – Na pewno. Nie muszę robić badań na ojcostwo, żeby to wiedzieć. Tak jak od samego początku wiedziałem, że Nita jest moją córką.
Wiedziałam, że Matt kochał chłopców. Mimo to czułabym się lepiej, że świadomością, że Sam go zdradziła. Chociaż nie! Nie pogodziłabym się z jego smutkiem, gdyby okazało się, że Liam i Lucas to nie jego dzieci. Straciłby ich bezpowrotnie, a przecież wychowywał ich od zawsze. Był ich tatą i to się nie zmieni. Musiałam pogodzić się z naszym losem. I nie przeszkadzali mi chłopcy. Fajne z nich dzieciaki. Kiedyś zaczną zadawać pytania, ale zanim to się stanie, może dostrzegą, że ich tata był szczęśliwy z nową rodziną. I starał się, żeby nie zabrakło go w życiu synów. Ich mama w końcu też ułoży sobie życie. Nie mogła przecież w nieskończoność utrudniać naszego.
– Wiedziałeś to od samego początku?
Nie mógł być pewny.
– Gdy tylko zobaczyłem wasze zdjęcie. - Uśmiechnął się. – Aż dziwne, że nikt nie zauważył podobieństwa do mnie.
Też się nad tym zastanawiałam. Wydawało mi się, że udawali, tak samo, jak Louisa. Na pewno wiedziała, że miałam dziecko z Mattem. Chciała, tylko żebym sama się do tego przyznała.
– Może dlatego, że nikt nas o to nie podejrzewał. - Wzruszyłam ramionami.
– Albo nie chcieli snuć podejrzeń.
– Nieważne. Bałam się, co zrobisz, gdy dowiesz się, że masz córkę. - Spojrzałam na niego. – Nie spodziewałam się, że od razu będziesz chciał ją poznać.
Tylko w ten sposób mogłam udawać, że nas nie odtrąci. Nie wiedziałam, co w tamtej chwili zrobiłabym, gdyby powiedział, że jej nie chciał. Załamałabym się. Nie potrafiłabym walczyć do samego końca. A tak nadzieja sprawiła, że nie dopuściłam do siebie myśli, że mogłoby nie być naszej córeczki.
– Widocznie jeszcze mnie nie znałaś, żeby to wiedzieć.
Myślałam, że właśnie o to miał do mnie największy żal. Uciekłam, bo nie byłam pewna jego uczuć, mimo że dał mi do zrozumienia, że byłam dla niego czymś więcej niż przelotnym romansem. Po prostu nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogliśmy być razem.
– Tak. Nie znałam cię na tyle, żeby wiedzieć, że mnie kochasz.
W ogóle go nie znałam. A może tak tylko sobie wmawiałam, żeby ból związany z rozstaniem był mniejszy. Nie był. Cierpiałam bardzo. Mogłam mieć pretensje tylko do siebie.
Nie chciałam już do tego wracać. Miałam jego i dzieci. Powinnam się skupić na dobrych wspomnieniach.
– Pamiętam, jak to się zaczęło. - Uśmiechnęłam się. – Jak pierwszy raz mnie pocałowałeś.
Nie spodziewałam się, że to zrobi i że odwzajemnię jego pocałunek, a co dopiero zaproponuję mu seks.
– Byłaś przerażona.
– Tak, ty też.
– W domu dopiero dotarło do mnie, co się stało. - Zaśmiał się. – Zastanawiałem się, czy mówiłaś poważnie.
Sama się nad tym zastanawiałam. Jaka normalna kobieta proponowała seks bez zobowiązań żonatemu facetowi? Żadna. Jaki normalny facet się na to zgadzał? Cóż, nie miałam pewności, ale który by odmówił?
– To ty rozważałeś romans z młodszą kobietą.
– Nie żałuję. - Pocałował mnie. – Dusiłem się w swoim małżeństwie, ale nikt nie zawrócił mi w głowie tak, jak ty.
– To wszystko moja wina? - Uniosłam brew.
– Tak – powiedział poważnie – bo udowodniłaś mi coś.
– Co?
Rozległo się pukanie do drzwi i nie dokończyliśmy rozmowy. Byłam zdziwiona, bo nie spodziewałam się gości. No, chyba że Matthew coś przede mną ukrył.
Wstał, żeby otworzyć, a ja zajrzałam do łóżeczka. Synek spał.
Jeszcze bardziej zdziwiona byłam, zauważając Sam. Czego ona chciała? Nie mogła, chociaż poczekać ze swoimi pretensjami, aż wrócę do domu?
– Możemy pogadać? - Spojrzała na mnie.
– Chyba nie mamy o czym – burknęłam.
Była ostatnią osobą, z którą mogłam rozmawiać, gdybym w ogóle chciała.
– Przyjaciółkami to my na pewno nie zostaniemy, ale mam dość tej dziecinady.
Na to bym nie liczyła. Skoro miała dość, czemu nie odpuściła? Z tego, co wiedziałam, to ona ciągle wymyślała powody, dlaczego Matt nie mógł zobaczyć się z dziećmi, kiedy chciał, a kiedy ona na to pozwoliła, mimo że miał prawo widywać je każdego dnia.
– Nie ja zaczęłam.
– Ty i doskonale wiesz, co mam na myśli. Rozumiem, że w moim małżeństwie się nie układało. Nie wiem, czy gdybyś się nie pojawiło, trwałoby nadal...
Też tego nie wiedziałam. Bałam się, że tak, bo Fortman nie chciałby od niej odejść.
– Nie – odezwał się Matt – i tak bym od ciebie odszedł. Wiele razy mówiłem ci, że to nie wina Emily.
Zignorowała jego słowa.
– Chyba dla dobra naszych dzieci czas to zakończyć. Chłopcy polubili Nitę i nie chcę im ograniczać kontaktów z nią.
Miło z jej strony, ale miałam wrażenie, że coś kombinowała. Nie dałaby mi tak po prostu spokoju.
– Co proponujesz?
Nie miałam siły na dyskusje z nią. Przemyślę jej zachowanie po wyjściu ze szpitala. Teraz musiałam się skupić na swoim zdrowiu. Będę czujna w obecności byłej żony Matthew. Ostrożności nigdy za wiele.
– Jeśli będziesz chciał wziąć chłopców do siebie, zgoda. - Spojrzała na Fortmana. – Nie będę robić problemów jak do tej pory.
![](https://img.wattpad.com/cover/116642318-288-k57467.jpg)
CZYTASZ
Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]
RomantikNie miałam wyrzutów sumienia, że wpakowałam się do łóżka żonatemu facetowi. Raczej on powinien je mieć, bo zdradził kobietę, której przed Bogiem przysięgał wierność. Ja nikomu nic nie obiecywałam. Dlatego zniknęłam z jego życia, by nie komplikować b...