Chris zaprosił mnie na rozmowę. Byłam pewna, że już wiedział o mojej ciąży. Powiedziałam tylko Tomowi. Ten dupek musiał komuś coś wspomnieć. Myślałam, że się przyjaźniliśmy, opieprzę go.
– Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć? - Stone zmarszczył brwi.
Od razu przeszedł do konkretów. Nie zamierzałam się jednak tłumaczyć. To była moja decyzja. Powinnam powiedzieć mu wcześniej, ale on nie powinien słuchać plotek. Byłam zła na siebie. Chyba zaczynały mną rządzić hormony.
– Przepraszam.
– Emily, jak długo zamierzasz z nami pracować?
Nie wiedziałam. Dopóki lekarz nie widział przeciwwskazań, chciałam zostać w pracy. Siedząc w domu, tylko bym się zadręczała.
– Lekarz wystawi mi zwolnienie za miesiąc. - Spuściłam głowę. – Chciałam zostać jak najdłużej, ale... – przerwał mi.
– Wystarczyło powiedzieć wcześniej.
– Co z naszą umową? – spytałam niepewnie.
Chciałabym, żeby powiedział, że była nieważna. Wróciłabym do Evanston i porozmawiała z Mattem. Być może powiedziałabym mu, że urodzę jego dziecko. Zrobię to, gdy już będzie na świecie. Nie mogłam decydować za Fortmana.
– Po macierzyńskim wrócisz do pracy. Ile ci zostało? - Spojrzał na mnie. - Pół roku?
Wrócę, bo nie miałam innego wyboru. Będę musiała utrzymać siebie i dziecko. Nie oczekiwałam żadnego wsparcia finansowego od ojca dziecka. Nie było mowy, żebym wzięła jakiekolwiek pieniądze od Matta. Dam sobie radę. Będę wolała poprosić o wsparcie rodziców niż jego.
– Tak.
– A później wrócisz do Evanston na stałe.
Taki miałam zamiar. Chyba nie widział w tym żadnego problemu?
– Powiesz Ashley? - Spojrzałam na niego.
Nie chciałam, żeby teraz się to wydało. Potrzebowałam więcej czasu.
– Powinienem.
Na pewno będzie mu ciężko ukrywać cokolwiek przed żoną i nie powinnam tego od niego oczekiwać.
– Proszę, żebyś zrobił to w maju.
Wtedy będzie mi już wszystko jedno. Skupię się tylko na dziecku. Liczyłam jednak na lojalność Ashley i że gdy się dowie, zachowa tę informację dla siebie.
– Jak urodzisz? - Zmarszczył brwi.
– Tak. - Westchnęłam.
– Przed czym uciekasz?
– Muszę sobie tylko coś poukładać.
– Jak chcesz – wzruszył ramionami – ale uważam, że powinnaś porozmawiać z Ashley sama. Skoro nie chcesz, żeby inni się dowiedzieli, ona nic nie powie. Myślałem, że jej ufasz.
Oczywiście, jednak Fortman był jej wspólnikiem. Znała go dłużej niż mnie i pewnie to sprawi, że będzie wolała być lojalna wobec niego. Bałam się, że Matt wtedy domyśli się, że dziecko było jego, a nie chciałam, żeby dowiedział się od kogoś. To ja powinnam mu o tym powiedzieć.
– Tak, ale... Przepraszam.
– To twoje życie. - Wzruszył ramionami. – Ty decydujesz, komu zaufasz, ale pewnych decyzji możesz kiedyś żałować.
Już żałowałam, ale to nie czas, miejsce i towarzystwo, żeby użalać się nad sobą.
Przez cały dzień nie widziałam się z Tomem. I miał szczęście. Dopadłam go dopiero na parkingu. Nie miałam ochoty wracać z nim dziś do domu. Nie musiał mnie odwozić. Poświęcę się i pojadę taksówką. Jednak najpierw musiałam na niego nawrzeszczeć. Nie zamierzałam mu odpuścić.
– Rozgadałeś im! - Szturchnęłam go w ramię.
– Komu? - Spojrzał na mnie zdziwiony.
Oh, teraz udawał zdziwionego. Nie przejdzie.
– Skąd Chris dowiedział się o mojej ciąży? - Patrzyłam na niego wściekła.
Nikt inny nie wiedział.
– Na pewno nie ode mnie!
– Jasne – zakpiłam.
– Może za głośno wymiotowałaś? Nie wiesz, że Betty jest wścibska? No przestań. Znasz ją już. - Zaśmiał się.
Super, że go to bawiło. Ciekawe, co by zrobił, będąc na moim miejscu.
– To nie powód, żeby podejrzewać mnie o ciążę.
– Przytyłaś. - Zmierzył mnie od góry do dołu, śmiejąc się pod nosem. – I jesz za dwoje. Jesteś pewna, że to nie bliźnięta?
Powinnam zakopać go w jakimś ogródku albo wrócić do kancelarii po taśmę klejącą.
– Nabijasz się ze mnie. - Ponownie uderzyłam go w ramie.
– Wsiadaj. - Otworzył mi drzwi.
Oczywiście odpuściłam. Może za szybko, ale nie zamierzałam się już z nim dzielić swoimi sekretami. Nie to, że mu nie ufałam. Po prostu on chciałby naprawić cudze błędy za kogoś, a ja nie chciałam, żeby ktoś rozwiązywał moje problemy. Sama sobie ich narobiłam i sama dam sobie z nimi radę.
– Nie mów nikomu. - Zerknęłam na niego. – Nie chcę, żeby gadali o mnie, że jestem samotną matką.
– A jesteś?
– Na własne życzenie.
I wcale mi się to nie podobało. Jednak ojciec mojego dziecka miał już rodzinę i musiałam myśleć o tym, żeby nie skrzywdzić jego dzieci. Nie zasłużyły na to. Przez mój błąd nie mogli cierpieć inni.
– Będziesz dobrą matką. - Uśmiechnął się. – Nawet samotną.
– Dziękuję.
Miło z jego strony, że próbował mnie pocieszyć. Do tej pory od mamy słyszałam tylko, że dziecko musiało mieć ojca. Tom jako jedyny uszanował mój wybór i mnie nie potępił. Zauważyłam, że chciał coś powiedzieć, ale mu nie pozwoliłam.
– Nie kończ. Cokolwiek chcesz powiedzieć, pozwól mi się cieszyć, że mnie rozumiesz.
Wiedziałam, że w końcu powiedziałby coś, co sprawiłoby, że jednak myślał jak inni, a nie chciałam tego słuchać.
– Dobrze.
Dzisiaj byłam w domu sama. Mama nie mogła zostawać u mnie codziennie. Miała swoją pracę i dobrze, bo nie po to wyprowadziłam się z domu, żeby mieć rodziców codziennie. Cieszyłam się, że mi pomagali i to bardzo. Bez nich nie dałabym sobie rady, ale ich towarzystwo bywało męczące. Zwłaszcza mamy, gdy co jakiś czas sugerowała, że dobrze byłoby, gdyby ojciec dziecka o nim wiedział i się nim zainteresował. Gdyby wiedziała, że byłam w ciąży z żonatym facetem, który miał już dzieci, przestałaby mnie męczyć. Jednak znienawidziłaby mnie za to, że wpakowałam się zajętemu facetowi do łóżka. Nie musiała o tym wiedzieć. Może się okazać, że nigdy nie będzie miała okazji poznać Matthew Fortmana. Bałam się, że mój maluch też nie będzie mieć takiej okazji. Że sam Matthew nie będzie chciał znać mojego, naszego dziecka. Postaram się dać mu tyle miłości, żeby nigdy nie odczuło braku ojca. Kiedyś Fortman dowie się o nim i będzie miał okazję sam zdecydować, czy będzie obecny w jego życiu. Teraz nie miałam sił na walkę z nim o to. Musiałam zadbać o zdrowie swoje i dziecka. Czułam, że nie było idealnie. Miałam nadzieję, że badania rozwieją moje wątpliwości i okaże się, że byłam przewrażliwiona na punkcie swojej ciąży.
CZYTASZ
Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]
RomanceNie miałam wyrzutów sumienia, że wpakowałam się do łóżka żonatemu facetowi. Raczej on powinien je mieć, bo zdradził kobietę, której przed Bogiem przysięgał wierność. Ja nikomu nic nie obiecywałam. Dlatego zniknęłam z jego życia, by nie komplikować b...