Postanowiłam spotkać się z Alice. Dawno się nie widziałyśmy. Tak samo, jak nie miała okazji odwiedzić chrześnicy. Nie miałam o to pretensji, każda z nas miała przecież swoje życie. Myślałam tylko, że będziemy widywać się częściej.
Nita bardzo ucieszyła się na wizytę ciotki. Od razu zabrała ją do pokoiku i zaczęła pokazywać komplet lalek, które kupili jej moi rodzice. Rozpieszczali ją, ale na razie nie mieliśmy problemów wychowawczych. Nita była grzeczną dziewczynką. Córeczką tatusia. Czasami musiałam zwracać mu uwagę, że nie mógł pozwalać dziecku na wszystko. Myślałam, że już to wiedział, skoro wcześniej wychowywał dwójkę dzieci. Chłopcy nie zachowywali się jak rozpieszczone dzieciaki. Rozrabiali i czasami nie słuchali się Matthew, ale czy któreś dziecko zawsze słuchało rodziców? Nie. Nawet Nita miewała swoje humorki. Tyle że nie mogliśmy sobie dać wejść na głowę.
Matt spędzi weekend z synami. Sama go do nich wygoniłam. Chłopcy potrzebowali ojca, a on ostatnie tygodnie miał dla nich mniej czasu. Widzieli się tylko w soboty albo niedziele. Sam pewnie to przeszkadzało. Podejrzewałam, że jeszcze trochę, a zacznie mu o to robić awantury. Dlatego zdecydowałam, że w końcu musiał poświęcić im cały weekend, a my damy sobie radę bez niego. Wiedziałam, że Nita była jeszcze mała, ale próbowałam jej wytłumaczyć, dlaczego czasami tatuś spędzał dni bez nas. Musiał dzielić swój czas między trójkę dzieci, a to trudne, gdy dwójka z nich nie mieszkała z nami. Miałam nadzieję, że mała kiedyś to zrozumie. Tym bardziej że Matt starał się spędzać z każdym ze swoich dzieci jak najwięcej czasu. Nie wiedziałam, jak to ogarniemy po moim porodzie. Nie chciałam się na razie tym martwić. Będzie mi trudno z dwójką małych dzieci i jeszcze bez Fortmana, który będzie wtedy jeździł do synów. Nie zamierzałam odsunąć go od nich, tylko dlatego, że będziemy mieć w domu niemowlę. Jakoś sobie poradzimy. Nie mieliśmy wyjścia.
Gdy moja córka zajęła się zabawą, Alice wykorzystała moment i wymknęła się z jej pokoju. Nie będzie zadowolona, gdy zorientuje się, że ciotka zniknęła jej z oczu. Liczyłam, że do tego czasu uda nam się porozmawiać.
– Jest świetna, ale gadatliwa strasznie. - Zaśmiała się.
Jak większość małych dzieci, kiedy nauczą się mówić. Jej nie musiałam tego tłumaczyć. Sama miała małą córeczkę.
– Ciekawe po kim. - Przewróciłam oczami.
Oczywiście, że po mnie. Poznając nowych ludzi, byłam strasznie cicha, ale gdy już się do nich przekonałam, buzia mi się nie zamykała. Wiedziałam, że większość z nich nudziła moja gadanina i naprawdę starałam się nad tym panować, ale czasami ciężko mi szło.
– Po tobie, gaduło. - Zaśmiała się.
Zapytałam ją, jakie miała plany na przyszłość. Jej biznes nie poszedł najlepiej. Jeśli tak dalej pójdzie, zamknie firmę za kilka miesięcy. Szkoda, bo na początku szło jej świetnie. Jednak z czasem klientów zaczęło ubywać. Znaleźli tańszą księgową. Alice nie mogła sobie pozwolić na cięcie kosztów, bo zostałaby z niczym. Właśnie dlatego nie planowałam w najbliższym czasie iść na swoje. Wiedziałam, że jako adwokat nie przymierałabym z głodu, ale musiałabym żyć oszczędniej niż do tej pory i pracować dwa razy więcej. Dobrze mi w Stone&Law i dopóki Ashley mnie tam chciała, nigdzie się nie wybierałam.
Alice mogłaby pracować w Stone&Law. Przynajmniej na czas mojej nieobecności, a później może zwolniłoby się miejsce w oddziale w Chicago albo znalazłaby coś innego. Nie będzie musiała zostawać na bezrobociu, gdy jej firma upadnie. Zawsze to jakieś czasowe rozwiązanie.
– Alice, powiedz mi tylko czy chciałabyś znowu pracować w Stone&Law? - Spojrzałam na nią.
– Szukacie kogoś do pracy? - Zdziwiła się.
Jeszcze nie, ale Stone wkrótce będzie musiała o tym pomyśleć.
– Na razie na moje zastępstwo. Pół roku, ale później Ashley będzie szukała kogoś na stałe.
– Nie wracasz? - Patrzyła na mnie uważnie.
Długo się nad tym zastanawiałam, ale co innego będę robić? Nie nadawałam się do siedzenia w domu z dziećmi dwadzieścia cztery godziny na dobę. Zwariowałabym. Bycie mobilnym adwokatem też mi nie odpowiadało. Lubiłam przebywać w kancelarii. I brakowałoby mi codziennych plotek z Lou i Amandą.
–Oczywiście, że wracam. - Uśmiechnęłam się. – Jak wiesz, nadal są dwa wolne etaty.
Do tej pory nie znaleźliśmy nikogo odpowiedniego. Przeważnie dlatego, że Fortman nie chciał sekretarki, a z Johnym nikt nie chciał pracować. Nie chciałabym, żeby przyjęto Hannah, a mogło się tak stać, jeśli Stone nie znajdzie nikogo na koniec jej praktyk, więc świetnie by się złożyło, gdyby była to Alice.
– Podejdę niedługo do kancelarii.
– Ok.
Musiałam porozmawiać ze Stone. Znała Alice i była zadowolona z jej pracy, więc nie widziałam powodu, dla którego miałaby jej nie przyjąć.
– Tu jesteś.
I o to zjawiła się moja Księżniczka. Nie była zadowolona ze zniknięcia ciotki.
– Jestem. - Uśmiechnęła się do mnie.
– Czemu uciekłaś? - Spojrzała na nią, gdy już wdrapała się na moje kolana.
Wcale nie przeszkadzał jej mój większy brzuszek. Matt czasami ją upominał, gdy biegła do mnie, żeby się przytulić. Przecież to maleństwo nie zrobiłoby nam krzywdy.
– Nie uciekłam. Twoja mama mnie zawołała. - Zerknęła na mnie. – Jej chyba nie wolno się sprzeciwiać, co?
– Nie.
Odgarnęłam córeczce włosy z czoła. Oczywiście nie dała ich sobie związać. Nie lubiłam ich rozczesywać po całym dniu jej wariactw. Były potargane, a ona nie chciała siedzieć spokojnie. Matt oczywiście nie widział problemu. Dla niego córka mogła całymi dniami biegać w rozpuszczonych włosach. Dobrze, że zapinał jej chociaż spinki, żeby grzywka nie przeszkadzała jej w zabawie. Straszenie, że obetnę włosy na łyso, nic nie dało. Dlatego wyglądała teraz jak czarownica.
– Co robicie?
– Rozmawiamy. - Uśmiechnęłam się.
– A też mogę?
A czy mogłabym jej zabronić mówić? Oczywiście zadawała mnóstwo pytań, na które musiałyśmy odpowiadać. Gdy coś się nie zgadzało z tym, co powiedział jej tatuś, była niezadowolona. No bo jak to tata się mylił? Niemożliwe, przecież on znał odpowiedzi na wszystko.
– Tatuś nie wie wszystkiego. - Uśmiechnęłam się do niej.
– Ale wie dużo.
– Ale nie wszystko. - Droczyłam się z nią.
![](https://img.wattpad.com/cover/116642318-288-k57467.jpg)
CZYTASZ
Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]
RomanceNie miałam wyrzutów sumienia, że wpakowałam się do łóżka żonatemu facetowi. Raczej on powinien je mieć, bo zdradził kobietę, której przed Bogiem przysięgał wierność. Ja nikomu nic nie obiecywałam. Dlatego zniknęłam z jego życia, by nie komplikować b...