Rozdział 4

3.3K 133 29
                                    

-Jutro kwalifikacje do drużyny Quidditcha. Brakuje nam szukającego i obrońcy. - mówił James przy śniadaniu.
A ty na jakiej pozycji grasz? -zapytałam go.
On jest ścigającym a ja pałkarzem-odparł Syriusz.
Hej,może ty byś wzięła udział-zapytał Remus.
Co? Ja? Nie! Jestem w to słaba.. - skłamałam.
Nie mów takich głupot. Widziałam cię wczoraj na boisku. Byłaś świetna! - krzyknęła radośnie Lily. Czyli jednak ktoś mnie widział. Jednak dobrze, że kaptur mi nie spadł.
W takim razie bierzesz udział i tyle. - uśmiechnął się James.
Nie. - stwierdziłam.
Jak nie chcesz po dobroci to inaczej to załatwimy-mówiąc to rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Zaczęłam się śmiać. - to co?
Yhh.. N-no.. D.. Dobra-wykrztusiłam z siebie. James przestał. Chciałam się podnieść ale nie mogłam bo James leżał na mnie. Był naprawdę blisko.
Chodźmy już na lekcje-przemówił Peter. Okularnik zlazł ze mnie i usiadł na miejsce.
A co mamy pierwsze? - zapytała Suzan.
Eliksiry ze Ślizgonami-powiedziała Evans. Wszyscy poza nią i Remusem jęknelismy. Po posiłku udaliśmy się do lochów. Usiadłam z Lily a za nami siedziały Alicja z Molly. Lekcja się zaczęła. Każdy ślizgon z mordem w oczach patrzył się na hunców. Najwyraźniej skapnęli się, że to oni.
Pasowalibyście do siebie z Remkiem-zagadnęłam rudowłosą.
Szczerze to już wolałabym jego niż tego kretyna Jamesa-zaczęła.
Ale jak to? - niezrozumiałam.
James ciągle się mnie pyta czy się z nim umówię ale nie ma opcji. Nigdy się nie zgodzę. - zakończyła. Niby to przyjaciel ale jednak poczułam trochę smutku w sobie. Po eliksirach była jeszcze transmutacja, zaklęcia i OPCM.
Po lekcjach udałam się do biblioteki. Już mówię dlaczego. Jako, że jutro są kwalifikacje=szybki lot na miotle =wiatr=możliwość spadnięcia kaptura. Więc właśnie dlatego tu teraz jestem. Aby poszukać w książkach jakiegoś zaklęcia utrzymującego mój kaptur. Szukałam i szukałam ale nie mogłam znaleźć.
Hej, czego szukasz? - zapytał ktoś. Odwróciłam się i ujrzałam Lupina.
Zaklęcia utrwalającego, wiesz gdzie może być taka książka? - zapytałam go.
Jasne! Biblioteka to mój trzeci dom, zaraz po moim prawdziwym i Hogwarcie. Przyniosę Ci ją. - powiedział i zniknął za regałem. Wrócił tachając książkę.
Dziękuję Ci-uśmiechnęłam się lekko do niego. Usiadłam przy stoliku i zaczęłam czytać. Remus usiadł na przeciwko mnie ale nie zawracałam sobie tym teraz głowy. Znalazłam!
Zaklęcie to utrwala coś ale tylko na godzinę. Uważać aby rzecz na której zostało użyte zaklęcia nie miała kontaktu z wodą!
Właściwie, po co ci to zaklęcie?-zapytał Remus.
Nieważne- rzuciłam szybko. Później razem poszliśmy na kolacje. Po niej poszłam z dziewczynami do pokoju. Po ogarnięciu się wszystkie usnęłyśmy.

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz