Rozdział 49

1.5K 59 6
                                        

Mówiłam, że będzie rozdział i jest! Miłego czytania!

Stoję już na boisku do Quidditcha trzymając w ręku moją miotłe. Nie stresuje się bo nie ma czym. Reszta chętna na posadę kapitana jakoś nie wydaje się, żeby była dobra. Na trybunach zauważyłem już moich przyjaciół. Nawet Remek oderwał się od tej swojej 'Allysy' i przyszedł. No po prostu chwała mu za to.
-Na miotły i bez zbędnych ceregieli robimy mecz ten, któremu pójdzie najlepiej zostanie kapitanem drużyny. - powiedziała pani Hooch. Po chwili przyszła Profesor Mcgonagall i razem poszły w stronę zamku. Najwyraźniej jakaś ważna sprawa. Wszyscy wzbiliśmy się w powietrze i tak zaczął się mecz.
*POV SUZY*
Siedziałam właśnie z resztą paczki na trybunach oglądając mecz. Z tego co widzę to James'owi i jeszcze takiemu blondynowi całkiem nieźle idzie. Widać, że okularnik ma konkurencję. Oglądając sobie tak grę zauważyłam, że Syriusz przysiadł się obok mnie. Lekko się spięłam. On jest naprawdę cudowny. Chłopak musiał wyczuć, że na niego patrzę bo odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się do mnie. Jejku jaki on ma prześliczny uśmiech! Zarumieniona szybko odwróciłam głowę w kierunku boiska i przyglądałam się dalszej grze.

*POV ELIZABETH*
Ohohoooo Suzy się zarumieniła! Coś musi z tego być! I ship it! Dobra skupmy się na Jamesie... Yy to znaczy na tym jak gra... Znaczy nie żeby mi się nie podobał ale.... Ehhh dobra skończmy temat. Szło mu bardzo dobrze. Miałby już posadę kapitana w kieszeni gdyby nie pewien blondyn z przeciwnej drużyny. Nigdy z nim nie rozmawiałam ale od Lily dowiedziałam się, że ma na imię Ethan Wilson. Był raczej średniego wzrostu i miał szare oczy. Był przystojny ale nie w moim typie. Było w nim coś przez co nie mogłam się do niego przekonać. Do końca meczu zostało już tylko 10 minut. James chwilowo pomagał jednemu chłopakowi, który prawie spadł z miotły. Nagle Ethan przyspieszył i uderzył swoją miotłą o tą Jamesa. Chłopak zaczął niebezpiecznie się chwiać gdy nagle wtem Wilson walnął go na szybko jeszcze raz. To było straszne. James zaczął lecieć w dół coraz szybciej i szybciej. Ja jak cała reszta staliśmy przerażeni. Musimy coś zrobić! Nagle Remek wyjął różdżke i wycelował nią w Pottera. To była dosłownie chwila. Okularnik zatrzymał się zaledwie kilka centymetrów nad ziemią. W końcu stanął na równe nogi. Ile sił pobiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyje.
-Proszę już nigdy więcej mnie tak nie strasz- powiedziałam mocno go tuląc.
-Nigdy więcej-odparł po czym reszta przyjaciół również go przytuliła.
-I co? Coś ci nie wyszło blondasku- chłopak uśmiechnął się wrednie do Ethan'a.
- Niby co? To było przez przypadek- serio? I my mamy w to uwierzyć?
- Widzę, że już po meczu- przyszła pani Hooch - no to w takim razie jak poszło?
- Pani Profesor to James powinien zostać kapitanem. Pomógł mi a poza tym Ethan próbował zepchnąć Pottera z miotły- odezwał się chłopak, któremu James pomógł zanim nie został strącony z miotły.
-Dziękuję za odpowiedź panie Taylor. Pnaie Ethan poproszę Pana aby ze mną poszedł. A w takim razie panie Potter mianuje Pana Kapitanem drużyny Gryffindoru--ogłosiła.
Wszyscy zaczęliśmy bić brawo dla Jamesa. Ethan poszedł z Panią Hooch . No i dobrze. Aczkolwiek coś mi u niego nie pasuje. Jest jakiś dziwny. Ale dobra tam o tym później. Coś czuję, że szykuje się jakaś imprezka z okazji wygranej Jamesa.

Bang Bang Bang Ludzieeee!
I co?.... Jest rozdzialik! Naprawdę cieszę się, że ktoś to czyta a nawet upomina się o następne rozdziały jest mi naprawdę bardzo miło😘🌈😁
No to widzimy się za niedługo ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Gwiazdkujcie i Komentujcie
Bajj padzie 👋🐼

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz