Rozdział 39

1.7K 60 4
                                    

Jadłam sobie spokojnie śniadanie z rodzicami aż tu nagle usłyszeliśmy pukanie w okno. Podeszłam do niego i otworzyłam a do domu wyleciała czarna sowa. Rzuciła nam na stół jakiś kawałek pergaminu i odleciała. Tata wziął do ręki kartkę i zaczął czytać.
To od Blacków. Zapraszają nas na przyjęcie 15 lipca. - powiedział tata.
Ależ to za dwa dni- odparła mama.
Tak w ogóle to Syriusz już mi mówił o tym w szkole. Będą tam jeszcze James i Peter - dodałam a następnie wstałam od stołu, pozmywałam po sobie i poszłam do pokoju. Wzięłam sobie jakieś ubrania i poszłam pod prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele. Wyszłam, wytarłam się i ubrałam. Założyłam jeansowe krótkie ogrodniczki a do tego białą koszulkę i białe trampki za kostkę. Jako, że mi się nudziło postanowiłam pójść na spacer. Gdy miałam wychodzić z domu uznałam, że może zamiast na spacer, wezmę rolki i pojeżdżę sobie trochę. Wyszłam z domu poprzednio informując rodziców, założyłam moje turkusowo-fioletowe rolki i zaczęłam jeździć w pobliskim parku. Sama nie wiem ile tam byłam ale dopiero około 18:50 wróciłam do domu. Zostawiłam rolki i szybko pobiegłam w butach na łąkę. Miałam z niej najlepszy widok na zachód słońca. Uwielbiam je! Oczywiście wschody też są cudowne ale przez to, że jestem totalnym śpiochem, nie mam okazji za często ich oglądać. Po tym wspaniałym widoku wróciłam do domu. Zjadłam kolacje i po wykonaniu wieczornych czynności udałam się do łóżka i zasnęłam tuląc się do prezentu od Jamesa czyli maskotkę jelonka. Dalej zastanawiam się, jak on się dowiedział, że uwielbiam te zwierzęta? Sama nie wiem. Po tej debacie w moim mózgu wreszcie zasnęłam.

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz