Rozdział 23

2.2K 72 11
                                    

Dzisiaj wstałam wcześnie a to dlatego, że nie mogłam dalej spać bo są moje urodziny! Na początku dla zabicia czasu poczytałam trochę książkę a następnie zaczęłam się ubierać. Założyłam bordową bluzę a do tego czarne jeansy. Gotowa wyszłam z pokoju. Byłam głodna więc postanowiłam iść już na śniadanie sama. Siedziałam tak i sobie jadłam aż tu ktoś nagle zasłonił mi oczy.
Kto to? - zapytała osoba.
Hmmm... Nie mam pojęcia, James? - usłyszałam tylko 'nie'.- yyy nie wiem.
Osoba odsłoniła mi oczy.
Hejka-był to Tom.
Cześć Tom-uśmiechnęłam się.
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - odparł i dał mi małe pudełeczko.
Dziękuję nie musiałeś- mówiłam.
Musiałem, a teraz otwórz- zrobiłam tak. Dostałam od niego bransoletkę z napisem Dla Najpiękniejszej. W podziękowaniu dałam mu całusa w policzek i mocno przytuliłam.
Dziękuję-szepnęłam w jego tors.
Nie ma za co. - również szepnął.
Siemanko! - właśnie do sali wszedł Syriusz a za nim reszta. Szybko odskoczyłam od Wooda. - witaj Tom.
Cześć chłopaki i Suzy. Narazie Elizabeth- puścił mi oko i poszedł. Ja szczęśliwa usiadłam na miejsce i przyglądałam się prezentowi od chłopaka.
A co ty taka wesoła? - zagadnął Syriusz.
No zgadnij Syriuszku - uśmiechnęłam się po Huncwocku. - co dzisiaj jest?
W sumie masz rację. Każdy cieszył by się z soboty-odparł.
Popieram-dodała reszta. W tej chwili coś we mnie pękło. Jak oni mogli zapomnieć. Moi własni przyjaciele.
Ja się już najadłam-wstałam i wbiegłam z Sali. Zaczęłam płakać.

*POV JAMES*
Nie za bardzo przesadziliśmy? - zapytałem.
Chyba nie. Przecież taki był plan. Udajemy, że zapomnieliśmy a później robimy imprezę niespodziankę-dodała Suzy. I tak nie jestem pewien. Elizabeth wręcz wybiegła z Sali. Coś jest nie halo.
Ja już pójdę. Spotkamy się później-wstałem i wyszłem z pomieszczenia. Weszłem do PWG. Nie ma jej. Dzięki jakiejś dziewczynie poszłem do dziewczęcego dormitorium a następnie do jej pokoju i nic. Następnie udałem się na błonia i też jej nie znalazłem. Chyba naprawdę przesadziliśmy. Udałem się w ostatnie miejsce.

*POV ELIZABETH*
Uciekłam do Pokoju Życzeń. Zawsze tu przesiaduję gdy coś mnie trapi albo potrzebuje spokoju. Przeszłam trzy razy wzdłuż ściany i zobaczyłam duże drzwi. Otworzyłam je i weszłam do środka. Moim oczom ukazała się gitara. Wytarłam łzy rękawem, podeszłam do niej i zaczęłam grać moją ulubioną piosenkę. Po chwili zaczęłam także śpiewać. Kocham to uczucie.

*POV JAMES*
Ostatnim miejscem jakie miałem odwiedzić był PŻ (Pokój Życzeń). Przeszłem wokół niego trzy razy i weszłem. Najpierw usłyszałem anielski głos a potem zobaczyłem, że należy on do ELIZABETH! W dodatku pięknie grała na gitarze. Postanowiłem się schować i posłuchać do końca. Ona jest taka cudowna. Nie! Ona nie jest cudowna! Znaczy, jest i to bardzo..... Ehhhhh. James skup się. Eliz skończyła. Postanowiłem wyjść.
Ślicznie śpiewasz i grasz- pochwaliłem ją.
James! Co ty tu robisz?! - wystraszyła się.
Szukałem cię a później gdy tu wszedłem słuchałem cię- odparłem. Eliz tylko się zarumieniła i przekręciła głowę.
Było aż tak źle? - zapytała cicho.
Wręcz przeciwnie! Było świetnie! - zachwycałem się. - czemu nie mówiłaś, że tak pięknie śpiewasz?
Wstydziłam się. Nie lubię śpiewać publicznie. Można powiedzieć, że ukrywam mój śpiewacki głos-powiedziała.
Uśmiechnęłem się do niej i mocno przytuliłem. Dziewczyna odwzajemniła gest.
-Tylko więcej mi nie uciekaj. A tak właściwie to czemu wybiegłaś z WS? - zapytałem ale ktoś mi przerwał.
James! Eliz! Nareszcie was znaleźliśmy! Co wyście tak długo robili?! Już po 16:00! - krzyczał Remus w drzwiach. Za nim stała reszta.
Po której?! - zdziwiłem się. - wow. Długo tu posiedziałem. Ale i tak niczego nie żałuję.

*POV ELIZABETH*
Dobra cicho bądźcie! - krzyczał Syriusz i podszedł do mnie- chodź z nami.
Ale gdzie? - zapytałam.
Tajemnica- odezwała się Lily. Nagle James wziął mnie w stylu panny młodej i zaczął gdzieś nieść.
Jamie, gdzie wy mnie zabieracie? - zapytałam.
Nieważne a teraz zamknij oczy.- odpowiedział. Jeszcze chwilę byłam niesiona aż w końcu chłopak mnie postawił. - możesz już otworzyć.
Gdy to zrobiłam zorientowałam się, że jestem na boisku do Quidditcha a przede mną stali moi wszyscy przyjeciele i znajomi. A na środku stał tort.
NIESPODZIANKA! - krzyknęli.
Pamietaliście! - ucieszona pobiegłam do wszystkich i mocno przytuliłam. Dostałam dużo prezentów. Zaczęłam kroić tort i każdemu podawać.
Dziękuję wam-powiedziałam. - myślałam, że zapomnieliście.
Nie ma mowy, żebyśmy zapomnieli- powiedział Syriusz i z resztą Huncwotów przytulił mnie. Potem przyleciała sowa i podała mi list a potem odleciała. Otworzyłam kopertę.

Droga córeczko!
Wszystkiego najlepszego! Mamy dla ciebie prezent ale dostaniesz go dopiero w domu. Mamy nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku.

Kochamy cię!
Rodzice

Miło z ich strony. Potem zaczęła grać muzyka. Było dużo tańców. Impreza skończyła się tuż przed ciszą nocną. W towarzystwie hunców wróciłam do PWG. Potem jeszcze porozmawialiśmy i śmialiśmy się a następnie udaliśmy się do swoim dormitoriów i usnęliśmy.

Życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Roku! 😉🎇



Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz