Rozdział 48

1.7K 72 18
                                    

*Time Skip*
Z Elizabeth jest już coraz lepiej. Otrząsnęła się już po tej całej sytuacji. Tom dostał szlaban na cały rok i utracił stanowisko kapitana drużyny. Szczerze mówiąc to liczyłem na wywalenie go ze szkoły.
Chwilowo jem sobie śniadanko z chłopakami. Dziewczyn jeszcze nie ma. Mam nadzieję, że przyjdą przynajmniej na boisko. Pani Hooch ma dziś wyznaczyć nowego kapitana więc dam z siebie wszystko.
-Dobra ja już muszę iść- Remus wstał od stołu.
-Gdzie idziesz? - zagadnąłem.
-Do Allysy- powiedział.
-Spotykasz się z kimś? Masz dziewczynę? Dlaczego o niczym nie wiem? Kim ona jest? Jaki dom? Mogę być druhem i ojcem chrzestnym waszych dzieci? - pytał Syriusz.
-...... Allysa to krzesło- i w tej chwili zadławiłem się moją kanapką.
-Co? - zapytałem ze śmiechem, gdy się już ogarnąłem.
-No bo w bibliotece mam swoje stałe miejsce, którego nikt mi nie zajmuje. I jest tam takie wygodne krzesło, które wręcz uwielbiam więc nazwałem je Allysa- odparł i wzruszył ramionami.
-A myślałem, że to ty jesteś tutaj tym mądrym- dodał Syriusz.
-No widzisz Syriusz. Jeszcze ojcem chrzestnym jego dzieci nie będziesz.-zacząłem cały czas się śmiejąc- Ewentualnie małych stołków to już tak.

Zaraz po naszej wymianie zdań przyszły dziewczyny. Cały czas pilnowały Eliz jak tylko się da.
-Dobra chłopcy trzeba się zbierać. Idziemy--powiedziała Suzy ciągnąc Syriusza za rękaw. W sumie to byliby ładną parą. Sądzę, że Syriusz powinien w końcu znaleźć sobie kogoś na stałe. Może mu w tym pomogę?

Wybaczcie, że taki krótki... Postaram się aby następny był dłuższy. Bajoo🌈😁

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz