Rozdział 13

2.3K 97 10
                                    

W Wielkiej Sali odbył się przydział pierwszorocznych. Po uczcie udałam się z Suzy do dormitorium. Lily musiała przyprowadzić pierwszaków. Gdy rudowłosa dołączyła do nas to zaczęłyśmy wszystkie rozmawiać co robiłyśmy na wakacjach. Ja akurat byłam u babci. Zmęczone podróżą zasnęłyśmy. Rano ktoś zaczął mnie budzić.
Wstawaj Elz! - krzyknęła mi Lili do ucha.
Nie dzięki, wolę jeszcze pospać- jęknęłam.
Budź się bo zaraz spóźnimy się na śniadanie. - kontynuowała.
Hmmmm. Nie. - zamknęłam mocniej oczy. Dla mnie sen to jedna z najważniejszych rzeczy, no jedzenie też.
Nie pozostawiasz mi wyboru- gdy to powiedziała cała byłam mokra. Kto wymyślił zaklęcie Aquamenti powinien spotkać się z kimś kto wymyślił Crucio. Wstałam szybko z łóżka i skierowałam się do łazienki. Gotowa poszłam z dziewczynami do WS.
Witam piękne panie-przywitał się Syriusz.
Tak wiem, cześć-uśmiechnęłam się.
Ahh ta skromność-westchnęła Suzan. Po krótkiej rozmowie wzięliśmy się za jedzenie. Zaraz po nim udałam się z przyjaciółmi pod dom Hagrida na ONMS. To moja ulubiona lekcje. Lubię zwierzęta. Razem z olbrzymem poszliśmy nad jezioro. Pokazywał nam trytony, syreny i takie tam. Zaraz po lekcji z Hagridem poszłam z resztą uczniów na zielarstwo. Mówiliśmy o skrzelozielu. Następnie mieliśmy jeszcze starożytne runy i wrożbiarstwo. Nie jest na nim aż tak źle. Zawsze można sobie pospać. Po lekcjach dziewczyny poszły na obiad. Ja dokończyłam tylko rozdział książki i również udałam się do Wielkiej Sali. Idąc sobie spotkałam kogoś.
No proszę, to ta zdrajczyni- zadrwił ze mnie Lucjusz Malfoy. On tak jak ja jest czystej krwi tyle tylko, że trafił do Slitherinu-a gdzie masz resztę kretynów?
Zamknij się-syknęłam. Jak on śmie... tylko ja tak mogę ich nazywać.
Bo co? Co ty mi możesz zrobić smarkulo- popatrzył na mnie z pogardą, wyciągnął różdżkę i rzucił we mnie zaklęcie. Zrobiłam unik i również coś zapodałam. Tak oto rozpoczął się pojedynek. Ja oberwałam kilka razy tak samo jak Lucynka. Nagle odepchnął mnie zaklęciem aż upadłam.
Po co ci właściwie ten kaptur? Zaraz zobaczymy co ukrywasz-powiedział podchodząc do mnie. Wziął mnie za kaptur ale nic się nie stało. No tak. Rzuciłam na kaptur zaklęcie. Od drugiego roku tak robię. Codziennie. Wykorzystałam zdziwienie Malfoya i złapałam go za nadgarstek po czym powaliłam na ziemię. Przycisnęłam mu różdżkę do gardła.
Lepiej ze mną nie zadzieraj Roszpuneczko-zagroziłam i jak gdyby nigdy nic poszłam na obiad. Moje włosy na bank były mocno czerwone.
Wreszcie jesteś-uśmiechnął się James ale gdy zobaczył mnie całą poobijaną mina my zrzędła-co się stało?
No cóż... Po drodze miałam pewne komplikacje. Powiem tyle, Malfoy- to ostatnie wysyczałam ze złości.
Spokojnie, jak jeszcze coś ci zrobi to popamięta- powiedział ostro Syriusz. Później rozmowa stała się przyjemniejsza. Po obiedzie poszłam jeszcze z przyjaciółmi na błonia, następnie do sowiarni i zaczęłam czytać książkę. Po kolacji pogadałam jeszcze z dziewczynami i zasnęłam.

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz