Rozdział 40

1.7K 60 4
                                    

Przepraszam, że dodaje go dopiero teraz ale wczoraj nie miałam czasu. Miłego czytania!

Nastał ten dzień. Tak, 15 lipca. To właśnie dzisiaj jadę na przyjęcie do Syriusza i jego rodziny. Mieliśmy być u nich na 14:00 a jest już 9:00. Wstałam i udałam się do łazienki. Wykonałam poranną rutynę i w piżame zeszłam na dół, do kuchni. Narazie będę sobie chodziła w piżamie a później przebiorę się już w mój strój. Na śniadanko miałam pyszne tosty. Zjadłam i następnie wróciłam do pokoju. Jako, że miałam jeszcze czas postanowiłam w końcu użyć moich słuchawek. Profesor opowiedział mi jak i co więc nie miałam za bardzo problemu z używaniem tego sprzętu. Po chwili w moich uszach słyszałam muzykę. Zamknęłam oczy i wsluchałam się.
Po jakimś czasie je otworzyłam. Spojrzałam na zegarek. 12:30!! Jak poparzona wstałam z łóżka i zaczęłam się szykować. Z włosów zrobiłam sobie kłosa. Lekko siebie pomalowałam. Na codzień nie nie maluję, to tylko na wyjątkowe okazję. Założyłam koronkową, granatową sukienkę przed kolano i bez ramiączek. Byłam już gotowa. Założyłam jeszcze czarne baleriny i wyszłam z pokoju. Nienawidzę butów na obcasie. Talie buty powinny być zakazane! Ja rozumiem, że jestem niska ale do czegoś takiego siebie nie posune. Raz nawet w wakacje Edmund wziął konewke i wylewał z niej wodę na mnie mówiąc: podlewam cię, żebyś urosła.
Kochanie! - krzyknął tata.
Co? - zapytałam gdy przerwał moją konwersacje z.....ze mną.
Jeteśmy już. - odparł. Faktycznie. Przed sobą ujrzałam dom Blacków. Ach te świstokliki... Moja mama podeszła do drzwi. Zapukała a po chwili otworzyłam nam Walburga Black. Matka Syriusza.
Witamy, proszę wejdźcie- powiedziała tuląc moją mamę. Są dobrymi przyjaciółkami. Jeszcze z czasów szkolnych. Dodatkowo mój tata przyjaźni się z Panem Blackiem od pierwszego roku w Hogwarcie. Gdy weszliśmy do środka Walburga zaprosiła nas do jadalni. Była bardzo duża. Przy stole siedzieli już państwo Potter, Pettigrew, Snape oraz niestety Malfoy'owie. Innych ludzi nie znałam bo.... Bo mnie to nie obchodzi? Uśmiechnęła się do moich przyjaciół i usiadłam z rodzicami przy stole. Najpierw była jakaś gadka na powitanie i dziękowanie za przybycie a następnie obiad z dwóch dań.
Syriuszu, może weź swoich znajomych do salonu. Tam sobie pogadacie. - powiedział ojciec Syriusza.
Oczywiście ojcze- odpowiedział.
Ty Severusie, i ty Lucjuszu macie zostać-dodał po chwili. Razem z chłopakami usiedliśmy na kanapie w salonie.
O co chodzi. W sensie, że musieli zostać? - zapytałam od razu.
Pewnie o sprawy śmierciożerców- odpowiedział James bez emocji.
Oni są śmierciożercami?! - zdziwiłam się.
Tak, tylko nikomu o tym nie mów. - dodał Syriusz. Na szczęście później rozmowa zrobiła się już luźniejsza. Pozniej musiałam już wracać do domu.
Tylko nie zapomnij, przyjeżdżasz do mnie za tydzień--powiedział mi James i przytulił na pożegnanie.
Spokojnie pamiętam. Pa! - powiedziałam i po chwili znajdowałam się z rodzicami przed domem. Jako, że było późno od razu po kolacji poszłam do łazienki. Umyta położyłam się i zasnęłam.

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz