Rozdział 24

2.1K 81 7
                                        

Od moich urodzin minął już tydzień. Naprawdę mnie zaskoczyli. Najbardziej podobał mi się prezent od Jamesa. Dał mi pluszaka jelenia, którego sam zrobił. Kiedy mi go wręczył popłakałam się ze szczęścia. Właśnie zmierzam w kierunku chatki Hagrida. Mojego dobrego przyjaciela.
Zapukałam do drzwi. Otworzył mi je olbrzym.
Cześć Hagrid! - uśmiechnęłam się doczekać mężczyzny.
Witaj Elizabeth! Wchodź, wchodź za chwilę herbata gotowa- zaprosił mnie. W środku spotkałam jego psa. Wabi się Kieł. Zwierzę od razu wesoło do mnie pobiegło. Kucnęłam i zaczęłam głaskać psa.
Jak tam u ciebie Hagrid? - zapytałam po czym usiadłam na przeciwko nauczyciela przy niewielkim stoliku.
A nic ciekawego. Chociaż w sumie mam temat, który cię zaciekawi- poprosiłam aby mówił dalej- ostatnio w lesie coraz częściej widuje centaury. Jeden z nich przyniósł mi jego- nagle wstał i poszedł w róg domku. Następnie wrócił z niedużym uroczym niuchaczem. Miał on niestety zwichniętą nóżkę. - jakieś stworzenie w lesie zrobiło mu krzywdę i Zakała poprosił mnie o opiekę nad nim. Wiem, że interesują cię zwierzęta, chciałabyś może mi pomóc w opiece nad tym niuchaczem?
Oczywiście! - krzyknęłam ucieszona.
Wiedziałem, że można na ciebie liczyć- uśmiechnął się. Razem przystąpiliśmy do pracy. Pomogliśmy stworzonku z kończyną i po jakimś tygodniu zacznie chodzić.
Hej maluchu Spokojnie- właśnie próbowałam wziąć go na ręce. W końcu udało się.
Najwyraźniej ci polubił- powiedział Hagrid. Ja na to tylko się uśmiechnęłam.
Jakby tu cię nazwać. Może... Carlos. - zwierzątku chyba spodobało się to imię. Następnie pożegnałam się z przyjaciółmi i wróciłam do zamku.

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz