Rozdział 47

1.6K 59 10
                                    

Od razu mówię, żeby nie było, że nie ostrzegałam. Ten rozdział jest dla osób +13 więc moi młodsi czytelnicy radzę tego nie czytać a wy moi starsi.... Może lepiej też nie czytajcie bo nie umiem pisać takich rozdziałów okej? Więc proszę o wyrozumiałość. No i... Życzę miłego czytania!
***********************
-Jak długo jeszcze mam czekać? - zapytał a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.

-A-ale o co ci chodzi? - zapytałam lekko wystraszona.
- Nie rozśmieszaj mnie. Jak jeszcze długo mam czekać aż mnie zauważysz? Aż będę dla ciebie kimś więcej... - zaczął- odpuść sobie tego Jamesa... Ja jestem od niego lepszy.

Zatkało mnie... Nie wiedziałam co powiedzieć byłam w totalnym szoku. Przecież to nie jest ten Tom, którego znam... A od Jamesa to niech się odczepi!

-W sumie wiesz co? Po co czekać? Po prostu wezmę to co od dawna należało się mnie- powiedział i uśmiechnął się. Ten uśmiech nie oznaczał nic dobrego.

W jednej chwili przyszpilił mnie do ściany a następnie... Zaczął całować! To był mój pierwszy pocałunek! Nie chciałam, żeby tak wyglądał! Po chwili z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Byłam naprawdę przerażona.

- Kotku... W tych białych włosach jesteś jeszcze bardziej pociągająca- mówiąc to zaczął całować moją szyję.

Nie mogłam nic zrobić. Nie umiałam się ruszyć. Nagle poczułam jego rękę na plecach. Szukał suwaka od sukienki. Wierciłam się jak tylko mogłam aby mu przeszkodzić. Niestety znalazł go. Zaczęłam krzyczeć. To jedyna rzecz, którą mogłam teraz zrobić. Wziął go i już zaczął rozsuwać gdy nagle ktoś wywarzył drzwi. Tom spojrzał na przybysza a ja zrobiłam to samo.

*POV JAMES*
Cholera! Jak ja mogłem ich zgubić! Przecież Elizabeth mogło się coś stać! Nigdy nie lubiłem tego całego Toma. To przez niego nie zostałem kapitanem! To ja powinienem nim zostać!
Moje myśli zostały przerwane przez czyiś krzyk. Rozpoznaje ten głos. O nie.... Elizabeth!
Szybko ruszyłem w kierunku dźwięku. Dotarłem do jakiś drzwi. No nie! Są zamknięte a ja zapomniałem różdżki z dormitorium. Zostało tylko jedno. Wywarzyć drzwi. Odsunęłem się i po chwili wbiegłem na drzwi. Udało się!
Spojrzałem na Elizabeth i zamarłem. Stała tam,przy ścianie cała zapłakana i z białymi od strachu włosami a przed nią Tom. W dodatku ten debil trzymał w ręku zamek od jej sukienki. No nie!

- Zostaw ją ty powalony zboczeńcu! - krzyknąłem i przywaliłem mu.

Ten słabiak od razu upadł na ziemię. W jednej chwili znalazłem się obok Eliz.

- Ciiii... Już dobrze. Spokojnie. Jestem tutaj i zawsze cię obronie - przytuliłem ją do siebie.

-D-dziękuję- wyszlochała.

Postanowiłem zabrać dziewczynę do jej pokoju aby mogła odpocząć. Szliśmy w całkowitej ciszy. Lecz nie była to niezręczna cisza. Było to cisza, której potrzebowaliśmy oboje. Po dotarciu na miejsce musieliśmy obudzić Grubą Dame, żeby wejść. Ona zaczęła jęczeć, że dzieciaki jej spać nie dają ale gdy zdała sobie sprawę z powagi sytuacji po prostu zamilkła i wpuszczając nas do środka życzyła dobrej nocy. Szybko znaleźliśmy się przy schodach. Nie czekając dłużej wziąłem Elizabeth na ręce i zaniosłem do...... Mojego pokoju. Uznałem, że dziewczyna wolała by jednak spokój niż użeranie się rano z zadawającymi dużo pytań dziewczynami. Będąc w środku położyłem ją na łóżku.

- Jeszcze raz Ci dziękuję- powiedziała i ziewnęła.
- Naprawdę nie ma za co - uśmiechnąłem się ciepło - Dobranoc-powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Położyłem się obok niej. Na szczęście nie miała nic przeciwko a nawet przytuliła mnie. Chwilę potem oboje zasnęliśmy.

Mam nadzieję, że nie popsułam wam mózgu. Mówiłam, że nie umiem pisać takich rozdziałów.... No to pa pa.

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz