Siedzę już w pociągu. Ale nie sama. Są ze mną oczywiście Huncwoci. Jedziemy sobie i opowiadamy co dostaliśmy i jak było u nas na święta. Wreszcie dotarliśmy do szkoły. W Wielkiej Sali Dyrektor mówił coś jeszcze aż w końcu, na stole pojawiło się jedzenie. Po posiłku poszłam z chłopakami do dormitorium. Po drodze witałam się jeszcze z uczniami.
Hej Syriusz! - przywitałam szarookiego.
No witam i dziękuję z prezenty-powiedział. Zapomniałam wspomnieć, że dałam mu w prezencie kij do Quidditcha, bo ciągle się skarżył, że ten jego już do niczego się nie nadaje. Od chłopaków też coś dostał. Zmęczona po umyciu się poszłam spać.
Rano obudziłam się pierwsza. Nie mogłam dalej spać. Dzisiaj mój pierwszy mecz i strasznie się denerwuje. Poszłam do łazienki i ogarnięta oraz ubrana w strój do gry zaczęłam budzić chłopaków. Trochę mi to zajęło ale udało się. Gdy budziłam Jamesa zobaczyłam, że nie miał na sobie koszulki. Bardzo się zarumieniłam więc tylko naciągnęłam mocniej kaptur na głowę i szybko wyszłam z pokoju mówiąc, że poczekam w PWG(pokoju wspólnym Gryffindoru). Siedząc w nim rzuciłam jeszcze zaklęcie na kaptur a gdy chłopcy przyszli razem poszliśmy na śniadanie. Wielu uczniów życzyło nam powodzenia. Weszliśmy na boisko. Uczniowie klaskali albo krzyczeli, że damy radę. Usłyszałam gwizdek i natychmiast zaczęłam się rozglądać za zniczem. Ciężko było go dostrzec zwłaszcza kiedy musiało się omijać tłuczek. Nagle coś śmignęło mi przed oczami. To złoty znicz.
Zdaje się, że szukającą Gryffindoru zobaczyła znicz. Ależ pędzi. Szukający Rawenclaw depcze jej po piętach-krzyczał komentator. Nie słuchałam go dalej, wciągnęłam tylko rękę i postanowiłam zrobić swój popisowy numer. Stanęłam na miotle z nadal wyciągniętą ręką. Skoczyłam w stronę znicza. Oby tylko numer się udał. Słyszałam na około krzyki przerażonych uczniów. Ścisnełam rękę i bezpiecznie wylądowałam na miotle parę metrów nad ziemią. Ćwiczyłam to dużo razy. Chodziło o to, że skaczę przed siebie, łapie znicza a miotła w tym czasie popchnięta wcześniej przez moje nogi leci pode mną. Otworzyłam zaciśniętą rękę. Jak się okazało złapałam znicza. Gryfoni bili brawo i wydawali okrzyki radości.
Sews złapała znicz! Gryffindor wygrywa! - krzyczał komentator.
To. Było. Świetne! - krzyczał zachwycony James gdy wracaliśmy do Hogwartu.
Naprawdę niezła sztuczka. - powiedział Peter. Będąc w dormitorium umyłam się, przebrałam i zaczęłam czytać książkę. Następnie wybrałam się z dziewczynami na błonia. One gratulowały mi wygranej i zachwycały się trikiem. One też bały się, że spadnę lecz na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Wieczorem bardzo szybko usnęłam w sumie to reszta też.
CZYTASZ
Dwa oblicza
DiversosCzasy Huncwotów Życie pewnej dziewczyny zmieni się i to bardzo. Czy to przez chłopaka? A może też przez coś innego? Co się stanie gdy James odpuści sobie Evans? Przeczytajcie sami! (niektóre rzeczy nie będą zgodne z Harrym Potterem)