27-STÓWA

4.3K 152 50
                                    

Obudziło mnie powiadomienie, pochodzące z mojego telefonu, który znajdował się pod poduszką.

KALENDARZ 28 listopad ur. Mama

Co?! To już dzisiaj?! Moja matka ma urodziny? Ja pierdole. Zapomniałam.

Wyrwałam się z łóżka i wzięłam swoje rzeczy. Oczywiście, że miałam pecha do robienia hałasu, podczas, gdy próbowałam być jak najciszej-obudziłam Igora.

-Gdzie ty idziesz?-powiedział swoim charakterystycznym, zachrypniętym głosem i przetarł zmęczone oczy

-Muszę już iść-zerknęłam na telefon, sprawdzając godzinę

-Czemu? Mieliśmy się dzisiaj spotkać z Patrykiem i resztą-wstał z łóżka

-Jeszcze to. Kurwa.-westchnęłam i przewróciłam oczami

-Jesteś jakaś nieogarnięta, co się dzieje?-podszedł do mnie, objął mnie w talii i popatrzył, prosto w moje oczy

-Niedość, że zapomniałam o urodzinach matki i nie mam do niej nic, to wyszło jak wyszło..-skrzyżowałam ręce

-Lena, nie załamuj się-pokręcił głową i niewiadomo czemu się zaśmiał.-Pójdę z tobą coś kupić, dobrze? A to jak wyszło, że zostałaś u mnie na noc, to się oto nie martw.

-No..dobrze..-odpowiedziałam

Chłopak wziął kurtkę i zeszliśmy na dół klatką schodową. Czemu moje życie jest takie „zajebiste"? Mam na sobie tylko kurtkę bomberkę (wiem, że jest prawie grudzień, a ja w cienkiej kurteczce, ale wczoraj, wyjątkowo, pogoda wyglądała jakby było późne lato. SUPER.)

Stałam przed tymi drzwiami i wpatrywałam się na ulewę i porywisty wiatr. Kurwa mać.

-Przyniosę ci kurtkę, poczekaj-odwrócił się i poszedł na górę

-Igor, stój. Przeżyję..-westchnęłam i otworzyłam drzwi.

-Napewno? Dam ci chociaż moją kurtkę

-Nie, nie dawaj mi.-pokręciłam głową-Zaraz i tak będziemy w sklepie.

-Będziesz chora-wyjął z kieszeni kurtki paczkę czerwonych marlboro-Chcesz?

-Daj, muszę odreagować-wzięłam peta i zapaliłam

Przez deszcz byłam cała mokra, moje włosy wyglądały, jakby były przed chwilą umyte. Czułam się jak szczur z kanału.

Zgasiliśmy papierosy i weszliśmy do sklepu. Trzęsłam się z zimna, jednak nie chciałam brać kurtki od Igora.

-Nie wiem co jej kupić..

-Kwiaty?-zaproponował

-Nie..-przeciągnęłam-Mój dom już wygląda jak ogród botaniczny

-To kup jej wino-wziął do ręki butelkę czerwonego wina

-W sumie to dobry pomysł-stwierdziłam-Dokupię jeszcze jakąś kartkę z życzeniami i będzie git, co nie?

-Ta-uśmiechnął się i oboje poszliśmy szukać kartki urodzinowej dla mojej rodzicielki-Ej, a może ta?

-Taa, dam jej na urodziny kartkę z prawie nagą kobietą-parsknęłam-Kupię jej tą

-Ta moja była lepsza-spojrzał na mnie z zażenowaniem, a ja wybuchnęłam śmiechem, gdy zobaczyłam jego minę

-Nie marudź, tylko chodź-chwyciłam Igora za rękę i poszliśmy do kasy

-Siedemdziesiąt osiem złoty i dziewięćdziesiąt osiem groszy-młoda kobieta, widać było, że pracuje tutaj, bo „musi", skasowała moje rzeczy i stukała swoimi długimi, czerwonymi paznokciami o blat kasy.

UA || ReTo [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz