Obudziło mnie powiadomienie, pochodzące z mojego telefonu, który znajdował się pod poduszką.
KALENDARZ 28 listopad ur. Mama
Co?! To już dzisiaj?! Moja matka ma urodziny? Ja pierdole. Zapomniałam.
Wyrwałam się z łóżka i wzięłam swoje rzeczy. Oczywiście, że miałam pecha do robienia hałasu, podczas, gdy próbowałam być jak najciszej-obudziłam Igora.
-Gdzie ty idziesz?-powiedział swoim charakterystycznym, zachrypniętym głosem i przetarł zmęczone oczy
-Muszę już iść-zerknęłam na telefon, sprawdzając godzinę
-Czemu? Mieliśmy się dzisiaj spotkać z Patrykiem i resztą-wstał z łóżka
-Jeszcze to. Kurwa.-westchnęłam i przewróciłam oczami
-Jesteś jakaś nieogarnięta, co się dzieje?-podszedł do mnie, objął mnie w talii i popatrzył, prosto w moje oczy
-Niedość, że zapomniałam o urodzinach matki i nie mam do niej nic, to wyszło jak wyszło..-skrzyżowałam ręce
-Lena, nie załamuj się-pokręcił głową i niewiadomo czemu się zaśmiał.-Pójdę z tobą coś kupić, dobrze? A to jak wyszło, że zostałaś u mnie na noc, to się oto nie martw.
-No..dobrze..-odpowiedziałam
Chłopak wziął kurtkę i zeszliśmy na dół klatką schodową. Czemu moje życie jest takie „zajebiste"? Mam na sobie tylko kurtkę bomberkę (wiem, że jest prawie grudzień, a ja w cienkiej kurteczce, ale wczoraj, wyjątkowo, pogoda wyglądała jakby było późne lato. SUPER.)
Stałam przed tymi drzwiami i wpatrywałam się na ulewę i porywisty wiatr. Kurwa mać.
-Przyniosę ci kurtkę, poczekaj-odwrócił się i poszedł na górę
-Igor, stój. Przeżyję..-westchnęłam i otworzyłam drzwi.
-Napewno? Dam ci chociaż moją kurtkę
-Nie, nie dawaj mi.-pokręciłam głową-Zaraz i tak będziemy w sklepie.
-Będziesz chora-wyjął z kieszeni kurtki paczkę czerwonych marlboro-Chcesz?
-Daj, muszę odreagować-wzięłam peta i zapaliłam
Przez deszcz byłam cała mokra, moje włosy wyglądały, jakby były przed chwilą umyte. Czułam się jak szczur z kanału.
Zgasiliśmy papierosy i weszliśmy do sklepu. Trzęsłam się z zimna, jednak nie chciałam brać kurtki od Igora.
-Nie wiem co jej kupić..
-Kwiaty?-zaproponował
-Nie..-przeciągnęłam-Mój dom już wygląda jak ogród botaniczny
-To kup jej wino-wziął do ręki butelkę czerwonego wina
-W sumie to dobry pomysł-stwierdziłam-Dokupię jeszcze jakąś kartkę z życzeniami i będzie git, co nie?
-Ta-uśmiechnął się i oboje poszliśmy szukać kartki urodzinowej dla mojej rodzicielki-Ej, a może ta?
-Taa, dam jej na urodziny kartkę z prawie nagą kobietą-parsknęłam-Kupię jej tą
-Ta moja była lepsza-spojrzał na mnie z zażenowaniem, a ja wybuchnęłam śmiechem, gdy zobaczyłam jego minę
-Nie marudź, tylko chodź-chwyciłam Igora za rękę i poszliśmy do kasy
-Siedemdziesiąt osiem złoty i dziewięćdziesiąt osiem groszy-młoda kobieta, widać było, że pracuje tutaj, bo „musi", skasowała moje rzeczy i stukała swoimi długimi, czerwonymi paznokciami o blat kasy.
CZYTASZ
UA || ReTo [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction17-letnia Lena zaczyna wszystko od nowa. Przeprowadzka, zmiana szkoły, nowe znajomości, nowe problemy. Pozna kogoś, kto zmieni jej życie?