42-MASZ PRZESRANE

2.9K 114 0
                                    

LENA POV.

-Lena, czekaj.

-Nie. Odczep się ode mnie.-przyspieszyłam kroku.

-Daj mi to wytłumaczyć.

-Tu już nic nie trzeba tłumaczyć. Wiem wszystko.

-Nie wiesz.

-Wiem swoje. Odejdź.

-Wiesz swoje, ale nie wiesz czegoś...

-Czego niby?-odwróciłam się i wpatrywałam się na chłopaka.

-Musiałem jakoś zarobić..

-Zarobić czym? Sprzedawaniem dragów?

-Nie miałem innego wyboru. Potrzebowałem jak najszybciej kasy. Nie mogłem czekać.-przerwał i spuścił głowę.

-Czekać na co?-skrzyżowałam ręce.

-Moja matka potrzebowała kasy na leczenie..

-Twoja matka? Przecież..była..zdrowa. Nic jej nie było. Dbała o siebie.

-Tak. Jednak choroba przyszła nagle..i wyszło tak, a nie inaczej.-ściszył ton głosu. Zaczął mu się załamywać.

-Patryk...mogłeś wcześniej mi to powiedzieć. Wiem, że długo kontaktu nie mieliśmy, no ale mogłabym ci jakoś pomóc.

-Nie pomyślałem nawet.

-Następnym razem pomyśl dwa razy, zanim coś zaczniesz robić. Patrz do czego to doszło.-pokazałam na Sebastiana, rozmawiającego z resztą typów. Jak narazie się nie kłócili. JAK NARAZIE.

-Wiem..żałuję...

-Od kiedy dilujesz?-zapytałam

-Nie wiem.-zamyślił się-Od dwóch? Trzech lat.

-Ok..dzięki..-odwróciłam wzrok.

-Idę z nimi pogadać.-zawrócił.

Nie wiedziałam, że matka od Patryka jest ciężko chora..Zawsze dbała o siebie. Odżywiała się zdrowo. Była naprawdę miłą i sympatyczną osobą. Aż dziwne, że tak się stało.

Poszłam do nich. Miałam nadzieję, że nic więcej się nie stanie pomiędzy nimi. Nie chciałam, by do czegoś doszło.

-Seba, na spokojnie wszystko. Oddajesz nam kasę i nic ci się nie stanie. Kumasz?

-Dobra, weź. Sam lepszy nie byłeś.

-Patryk, stul pysk.-jeden zaczął uciszać.

-Nie będę wam żadnej kasy dawał. Sami dawaliście. To nie mój problem.

-Nie twój? A jak cię zgłosimy na psy to, wtedy też nie będzie twój problem?

-Ogarnijcie się oboje. Każdy z was jest winny.-stanęłam między nimi-Gdybyś ty zgłosił to na psy, sam byś miał przewalone. Sam sprzedawałeś i sam kupowałeś. A Seba, ty tak samo. Sprzedawałeś i kupowałeś.

-Młoda-nieznajomy zaczął trzymać mnie kurczowo za ramię. Bolało.-Jeśli coś palniesz psom, albo w ogóle komukolwiek. Masz przesrane. Zrozumiałaś?

Nic nie odpowiedziałam. Zaczęłam się coraz bardziej bać. A Sebastian gadał, że nic mi nie zrobią. Ta, pewnie.

-Seba..-powiedziałam drżącym głosem-Chodźmy już.

-Hola, hola. Jeszcze nic nie uzgodniliśmy. Nigdzie nie idziecie.-próbował mnie zatrzymać.

-Do ciebie nie gadałam.-chwyciłam blondyna za rękę-Chodź.

UA || ReTo [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz