•°Tata°•

347 28 10
                                    

Maraton 5/5

Rozdział 21

Gdy przybyliśmy pod dom Jugosławii, Tatko puścił wodzę od konia na którym siedział Węgry i poszedł po dziecko.

- Węgry? - spytałam się brata.

- Mhm? - powiedział Węgry ukrywając to że przed chwilą płakał.

- Jak zginąłeś? - Węgry na chwilę siedział cicho i spojrzał mi w oczy.

- Ja.. Rzuciłem się pod tira.. - powiedział Węgry.

- Węgry.. Nie jestem aż tak ważna by popełniać samobójstwo.. Węster ( Rudy ty frajerze nienawidzę Cię za to imię - Ann ) również nie jest aż tak ważny.. - Oznajmiłam i uspokoiłam się by zaraz się nie rozpłakać - Popełniając samobójstwo, spowodowałeś że zostawiłeś Matkę z dzieckiem, bez ojca. A patrząc na jej ojca, potem śmierć własnego dziecka, potem szwagierka i na koniec ty. Patrząc na to nie wiem czy sama tu niezawita.

Węgry po chwili ogarnął się i zapytał mnie poważnie.

- Jest szansa na to że wrócę do żywych?

- Wątpię.. Mocno oberwałeś od tira? - spytałam się brata.

- Prawdopodobnie.. uh.. Nie pamiętam.. - powiedział Węgry i chwycił się za kark.

- No to chy- - chciałam coś powiedzieć ale zatrzymało mnie trzaśnięcie drzwiami i śmiech dziecka, gdy odwrócił wzrok w stronę odgłosu zauważyłam Tatka trzymającego dziecko w swoich rękach.

- Polska zsiadaj z konia - powiedział ojciec - Będziesz go prowadzić.

- Mam wybór? - spytałam się.

- Oczywiście że.. Nie - powiedział Tatko, a ja zeszłam z konia na którym zaraz zostało posadzone dziecko.

Węgry wpatrywał się uśmiechnięty w swojego synka.

- Ciociu? - Spytał się mnie mój bratanek.

- Hmm? - mruknęłam.

- Człemu ten pan się na mnie głapi? - spytał się mnie młody.

- Nie pan, tylko Tata - poprawiłam go.

- Ałe Tata jest tłam - powiedziało dziecko, pokazując Tatka.

- Nie, to dziadek - dziecko chwile siedziało w ciszy. Podczas której było można usłyszeć rzucane kamienie.

- Polska oddawaj wodzę i idź zobacz co tym razem się dzieje - Powiedział Tatko i wyciągnął rękę po wodze, które natychmiastowo mu je podałam.

- A będę mogła mu wpierdolić? - spytałam Tatka.

- Gdy będzie potrzeba.. - powiedział rodziciel. Uśmiechnęłam się i pobiegłam do domu.

Gdy podbiegłam na tył domu zauważyłam że Trzecia Rzesza znowu wszedł na ten płot.

- O Kochanie~ Usłyszałaś moje wołanie o pomoc - Powiedział Nazista.

- Chyba walenie kamieniami o ścianę - powiedziałam i spojrzałam się na niego.

- Skrywa niedostępną jak zwykle~ - Powiedział Rzesza.

- Nienawidzę Cię - powiedziałam w stronę Trzeciej Rzeszy.

- Ale kochanie~ - Powiedział Trzecia Rzesza i starł niewidoczną łzę - A tak na serio, mam dość udawania debila. W końcu wykończyły Cię koszmary ze mną? Wspomnienia z wojny? Blizny?

- Nie, nie ,nie i nie - Powiedziałam z obojętną miną.

- A może- - przerwałam Rzeszy zdanie.

- Żadne tam twoje chore fantazje, wpadłam pod auto - powiedziałam i machnęłam ramionami - Jestem trochę zajęta, do kiedyś.

Powiedziałam i odwróciłam się kierując się do domu.

<====================>

No ten rozdział trochę krótki, ale tylko dlatego że przez cały dzień nie czuję się zbytnio dobrze i nie mam weny.

No ten, dzięki za imiona, na pewno są lepsze niż od moich głupich znajomków.

Przepis na eee.. Dżem?

- Weź od babci ( albo ze sklepu )

Tak, jestem bardzo kreatywna.

Koniec maratonu, ale postaram się dodawać 2-3 rozdziały tygodniowo.

Do kiedyś.

Paranormal Problem || Countryhumans || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz