Podobno jestem gorszy od słynnego pana R., ale zarówno on jak i ja wiemy, że to tylko oficjalne określenie dzielącej nas przepaści. Jeśli on jest zwiastunem Śmierci, to jestem ucieleśniłem Czterech Jeźdźców Apokalipsy. Zostawiam po sobie jedynie załatwione sprawy i nigdy nie popełniam błędów, które są jak wizytówki. Pana R. i mnie łączy zbyt wiele i choć dla niego pracuję, to wiem, że nigdy się od niego nie uwolnię mimo nienawiści, która krąży w moich żyłach zamiast krwi. Nawet po śmierci wiem, że będzie mnie nawiedzał i kazał postępować według swoich poleceń.
Wiem, że kiedyś nadejdzie taki dzień, gdy zrozumie, że stworzył potwora o wiele gorszego niż dotychczas sądził i ten stwór go niszczy od środka. Skrada zmysły, a zarazem dodaje siły. Wtedy pozbawię go ostatniego oddechu i podziękuję za wszystko co mi uczynił, ponieważ to dzięki niemu jestem tym kim jestem. Doświadczy wszystkiego czego mnie uczył przez wiele wiele lat.
Nie czuję nic, gdy ktoś mnie uderza jednak wtedy w mojej głowie pojawia się cisza, która jest najpiękniejszą muzyką jaką słyszałem przez całe życie. To właśnie w niej rodzą się wszystkie emocje zwiastujące jedynie ból, strach, płacz i śmierć. Czy ktoś słyszał o przemocy wśród krzyków? Nie, ponieważ to wszystko dzieje się w miejscu, gdzie jest cicho, a kat milcząco niszczy swoją ofiarę, która dopiero widzi krzywdy, gdy wchodzi do świata dźwięków. Jednak wtedy jest już po fakcie, rany zostały zadane i nikt tego nie zmieni.
Dlatego uwielbiam ciszę, podczas misji i choć często jestem wtedy w tłumie to wiem, że tak naprawdę jestem sam dopóki cisza nie minie,a dźwięki nie powrócą mimo, że każdy może mnie zobaczyć. Jednak wiem, że ten los był mi przeznaczony na długo przed tym jak się urodziłem i jeśli mam być szczery nigdy bym go nie zmienił nawet jeśli wiem, że czeka mnie śmierć w podczas tortur z rąk wroga. Jestem skażony i wszystko czego dotknę gnije od środka. Jestem Krzykiem ciszy.
Takie wprowadzenie
Rozdziały raz lub dwa na miesiąc
CZYTASZ
Słodki krzyk
RomanceTa cisza między nami jest krzykiem bezsilności naszych serc, gdy niebłagalnie dążymy ku zagładzie.