2

12.5K 325 14
                                    

Skryty pośród drzew wpatrywałem się w swój niczego nieświadomy cel. Grupy ludzi wokół mnie zdawały się nie widzieć niczego, poza tym czego sami nie chcieli zobaczyć i to mi sprzyjało. Gdyby ludzie nie byli tak egoistyczni i leniwi prawdopodobnie spadłby odsetek przestępstw, a ja musiałbym lepiej się ukrywać niż siedzieć przed hotelem na  ławce pośród drzew parkowych. Zsunąłem  nosa ciemne okulary przeciwsłoneczne i patrzyłem spokojnie, jak moja ofiara pewnym siebie krokiem zbliża się prosto ku mnie. Postawiłem mu nogę i doskoczyłem od razu do niego, gdy zaczął upadać. Nóż ukryty w mojej marynarce sekundę później znalazł się w jego brzuchu. Zarzuciłem sobie jego ramię i zaciągnąłem go za krzaki, poruszając ostrzem w jego ciele. Jego gorąca krew spływała mi po palcach, studząc wewnętrzny głód łowcy. 

— Pan R. pragnie przekazać, że dług został spłacony . — szepnąłem do ucha, mężczyźnie zadając ostatni cios. Nie znałem jego imienia i jeśli mam być szczery to nie pamiętam dokładnie, jak to się wszystko potoczyło. To wszystko zasługa ciszy, która pilnuje by wszystko szło  według planu i trzyma w ryzach moje  łowieckie zapędy. 

Porzuciłem ciało w zaroślach i ruszyłem do zaparkowanego samochodu, wierząc, że zdążę wyjechać z parkingu w czasie zakupionego biletu. Wsiadłem za kierownicę i ruszając z cichym rykiem silnika, wybrałem numer pana R.

- Wykonałeś zlecenie? - głos pana R. rozbrzmiał po pierwszym sygnale w wewnętrznych głośnikach. Zacisnąłem mocniej palce na kierownicy, czując, jak gniew znowu powoli wspina mi się po plecach na tą niepewność w jego głosie. Nigdy nie udało mi się nie wypełnić jego rozkazu, a on o tym wiedział. Pracuję dla niego na tyle długo, że wie o tym bardzo dobrze, a pytanie miało na celu pokazanie mi, ile dla niego znaczę. W życiu pana R. mają znaczenie tylko dwie osoby on sam i jego żona, Terrisa, którą darzy tak toksyczną miłością, że kobieta od kilkunastu lat leczy się u specjalistów. 

- Oczywiście.

- Dziś do końca dnia będę niedostępny, w piwnicy czeka na ciebie mój dawny sprzymierzeńcem, który popełnił w życiu kilka śmiertelnych błędów. Mam nadzieję, że spiszesz się dobrze i wydobędziesz z niego kilka potrzebnych informacji, które są spisane w teczce.  

- Oczywiście.- zasrańcu, dodałem w myślach. Do końca dnia nie będę widział jego twarzy ani słyszał jego głosu, ale współczuję Terrisie, że spędzi przy nim ostatnie godziny tego dnia.  Niektórzy po prostu nie zasługują na pewne rzeczy tym bardziej że to, kim się stali nie zależało od nich samych.

Słodki krzykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz