53

4.3K 225 23
                                    

Gdy tylko Verto zniknął z mojego pola widzenia rozerwałam kopertę rozsypując jej zawartość na podjeździe.  Podniosłam złożoną kartkę i drewniany brelok w kształcie liścia z przypiętymi trzema kluczami. List był krótki, zawierał jedynie adres posiadłości Leiho, o którym wiedział tylko on oraz wszystkie potrzebne instrukcje, jak wyłączyć alarmy i jak tam dojechać.

* **

Czułam się obserwowana, choć pewnie tylko tak mi się wydawało. Po kilkugodzinnej jeździe. Udało mi się wywiązać od spotkania z koleżanką, więc gdy tylko wróciłam do domu wsiadłam w swój samochód i pomknęłam w stronę posiadłości Leiho. Tam musiała być odpowiedź.

Pod adresem w liście była mała drewniana chatka, która wydawała się być zbudowana niedawno. Szybko otworzyłam wszystkie trzy zamki i zapaliłam światło. Wnętrze budynku przypominało Leiho. Na środku stał stół z jednym krzesłem, materac pod ścianą, lodówka, mała kuchenka, a obok były drzwi do prostej łazienki. Nie widziałam telewizora, kanapy, dywanu czy firany, tylko żaluzje.

Na stole leżała kartka, która zawierała kolejne polecenie Leiho.

— Zostań tu, dopóki ktoś po ciebie nie przyjdzie. Wyłącz telefon i nie kontaktuj się z nikim. Tu jesteś bezpieczna. — przeczytałam na głos treść kolejnego listu.— Nie rozumiem. O co ci chodzi, Leiho. — dodałam, rozgladając się po pomieszczeniu szukając jakiejkolwiek wskazówki, która pomogłaby mi zrozumieć co się dzieje. Jednak nie było tu wiele kryjówek.

Spojrzałam za okno. Słońce powoli zachodziło kryjąc cieniem fragment lasu, w którym przebywałam.

Ściągnęłam kurtkę i rzuciłam ją na krzesło. Zrobiłam kanapkę z szynką i serem, którą znalazłam w lodówce.

Siedząc przy stole przeglądałam telefon, gdy usłyszałam, jak powoli otwierają się wszystkie zamki. Byłam pewna, że tylko ja mam klucze, ale nagle przypomniałam sobie, że Verto miał tą kopertę wcześniej. Mógł to zaplanować i mnie tu zwabić, ale nie wiedziałam dlaczego.

Gdy przeglądałam zawartość chatki znalazłam pistolet z nabojamk schowany za lodówką. W kieszeni znalazłam broń i wycelowałam w drzwi. Palcem muskałam spust pistoletu, gdy klamka w drzwiach zaczęła drżeć i opadać. Po cichu schowałam się za drzwiami, które zaczęły powoli się otwierać, ale po chwili zamarły

— Jennish, wyjdź zza tych drzwi. — wstrzymałam oddech, starając się nie dać po sobie znać co zrobiły ze mną te słowa. Według listu miałam czekać tu na zaufanego człowieka mojego męża.

Po chwili usłyszałam kroki na podłodze, a sekundę później zobaczyłam przed sobą jego postać zasłaniającą światło lampy.

— Opuść broń, by nie zrobić sobie krzywdy. — dodał.

Jednym ruchem zamknął drzwi, ale w tej samej chwili wypuściłam pistolet z dłoni i uderzyłam pięścią w głowę gościa, który okazał się być moim zmarłym mężem. Mężczyzną przez którego mój świat się zawalił, a on jakby nigdy nic pojawia się i nie widzi co zrobił swoją nieobecnością.

Uznajmy to za początek drugiej części tej historii.

Z całego serca dziękuję za ponad 100 tysięcy wyświetleń!!!

Kocham was!!

Słodki krzykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz