Narzeczona Krzyku
Ktoś mi kiedyś powiedział, że marzenia z dzieciństwa rzadko mają swój odpowiednik w rzeczywistości i aż do dziś w te słowa nie wierzyłam. Tliła się we mnie nadzieja dopóki on jej we mnie nie zabił, zniszczył zdruzgotał w najgorszy możliwy sposób. Obserwowałam go od lat, wiem o nim niemal wszystko, karmiłam się wyobrażeniami o nim i...wierzyłam w szczęśliwe zakończenie.
Nie pomogłam powstrzymać się uronienia łzy, gdy ruszyliśmy spod jego domu.Byłam zła na siebie za ten wybuch.Nie tak to miało wyglądać. Jednak nie mogłam nie zauważyć tego jak to krótkie spotkanie było przeciwieństwem naszego pierwszego spotkania sprzed kilkunastu lat, gdy ojciec przyprowadził mnie do tego samego domu, z którego niedawno wybiegłam. Zaprowadził mnie do piwnicy i nakazał usiąść za ogromnym wtedy lustrem weneckim. Zostałam przez chwilę sama, ale przez te kilka sekund zauważyłam chłopczyka, którego biała jednolita koszulka i czarne spodenki kleiły się do ciała. Wyglądał jakby ktoś wylał na niego litry zimnej wody i zapomniał o jego istnieniu, co mogło tłumaczyć jego drżenie i zgrzytanie zębami.
Nigdy nie zapomnę jego przestraszonego wzroku, gdy próbował przejrzeć ciemność wokół siebie, skacząc przy tym i starając się rozgrzać wychłodzony organizm. Nie potrafię pojąć jak, ale nie mogłam pozbyć się go z myśli i serca.
Był takim przeciwieństwem człowieka, którego zobaczyłam ponownie po tylu latach. Dawniej tak żywy wzrok zmienił się w bezdenną pustkę. Leiho stał się moją obsesją, moim krzykiem błagającym o pomoc, gdy wszystko wokół mnie zaczynało się sypać jak zamek z kart.
***
- Czy ta suknia w końcu wpasowała się w twój gust? — podniosłam głowę wyrwana z otępienia przez głos mamy. Wskazała na kolejną suknię ślubną, która jakoś nie budziła we dawniejszego zapału. Od mojej ostatniej wizyty minęły dwa dni przez które starałam się unikać wszystkich, szczególnie mojej wcispkiej matki. Wiedziałam, że od razu się zorientuje, że coś poszło nie tak podczas poznania mojego przystojnego narzeczonego.
Spojrzałam z lekką odrazą na wielki brylant mojego pierścionka zaręczynowego, którego otrzymałam dziś z samego rana z rąk jednego z ludzi mojego ojca. Jedyną wskazówką, że jest od Leiho był krótki liścik z zdaniem "Wierzę, że będziesz go dumnie nosić narzeczono."
Jeszcze kilka dni temu z zapałem wybierałabym suknię ślubną i dodatki, ale teraz chciałam jedynie zamknąć się w pokoju i nie słyszeć o zbliżającym się ślubie.
Starałam się, by nikt nie mógł spojrzeć mi w oczy, nie chciałam tych, nic nie znaczych pytań. Musiałam się jednak przyznać sama przed samą sobą, że zakochałam się w wyobrażeniu z dzieciństwa, które po latach stało się nierealnym ideałem miłości. Źle, że jej pragnęłam, nie powinnam była tak dać się omamić.
Chrząknięcie mamy znowu wyrwało mnie z zamyślenia. Wiedziałam, że jeszcze chwilę, a zacznie mnie przesłuchiwać.
— Tak suknia jednak mi się podoba. Pięknie odbija światło. — powiedziałam, nie wiedząc nawet o jakiej sukni mówię. Chciałam po prostu już wrócić do domu i zdjąć z palca ten pierścionek.
Na skraju nocy pojawi się do 12 kwietnia
CZYTASZ
Słodki krzyk
RomanceTa cisza między nami jest krzykiem bezsilności naszych serc, gdy niebłagalnie dążymy ku zagładzie.