47

3.1K 209 8
                                    

Leiho

Kątem oka widziałem, jak Jennish spina każdy mięsień w swoim ciele nieświadoma, że jest w większym niebezpieczeństwie niż myśli. W każdym roku pokoju stał jeden człowiek Verta skryty w cieniu. Popchnąłem Jennish w stronę stolika i lekarza, czując, że każdy mój ruch obserwuje wiele par oczu. Chciałem jej powiedzieć, żeby skupiła się bólu, wtedy wszystko inne straci znaczenie nawet czas, ale tego nie zrobiłem.

— To zajmie chwilę  .  — powiedziałem zamiast tego, odwracając się w stronę Verto. 

— Twoja żona będzie przez jakiś czas zajęta, w tym czasie chciałbym z tobą omówić kilka kwestii. Ptaszyna będzie w dobrych rękach. — dodał, z lekkim przyjaznym uśmiechem.

Spojrzałem na Jennish rozłożoną na stoliku i lekarza nachylonego nad czekającego na znak, by zacząć pracę. Mimo że jej nie widziałem, czułem, jak zaciska powieki, by powstrzymać łzy zbierające się pod powiekami ze strachu przed nadchodzącym bólem. Jej usta pewnie przypominały teraz wąską białą kreskę, a paznokcie wbiła we wnętrze swojej dłoni aż do krwi. Niemal poczułem na języku smak jej krwi zmieszany z potem. 

— Wyjdźmy na zewnątrz. - powiedziałem.

Wychodząc z pokoju widziałem, jak drżała. 

Wystarczyła jedna sekunda, bym znowu pojawił się na przyjęciu, gdzie panowała elegancja i udawana przyjemność. Nie znosiłem takich bezsensownych spotkań, a bestia w moim umyśle coraz boleśniej naciskała na kraty. Na moim miejscu powinna być Jennish, osoba, która znała panujące te reguły i uwielbiała tą atmosferę. A ja najchętniej poczułbym, jak ból paraliżuje moje nerwy. 

Kroczyłem za Verto w stronę jego stolika, gdzie zamiast pozostawionego jedzenia zobaczyłem dwa kieliszki wypełnione do połowy bursztynowym płynem.

- Powiedz mi, jakie plany biznesowe ma pan. R na najbliższe miesiące.- powiedział stukając swój kieliszek o mój. Nie poruszyłem się. Nie drgnąłem podczas, gdy on wyglądał jakby bawił najlepiej w życiu. Mógł spotykać się w eleganckich i drogich miejscach, ale od razu było widać, że tu nie pasuje tak samo jak ja. 

— W najbliższym miesiącu przeprowadzi transakcję z Czeczenami, a jakiś czas później z Rosjanami. Ten kto da więcej dostanie lepszą broń. - każde moje słowo było wyważone i brzmiało dokładnie tak, jak powinno. 

— Ale ostatecznie i tak wypróbują ją na sobie. - jednym haustem wypił zawartość szkła, a następnie i moją nienaruszoną porcję. — Taka zabawa bez końca. — dodał. 

Verto zaczął wyliczać czego mam się dowiedzieć jako jego szpieg. Każde kolejne słowo, które opuszczało jego usta działało na mnie, jak benzyna na ogień. Nie mogłem doczekać się, by go zniszczyć.

Nagle pojawił się przy nim jeden z jego ludzi, nachylił się i wyszeptał mu coś do ucha. Zwężone spojrzenie wroga skupiło się na mnie. 

— Ptaszyna czeka na ciebie w pokoju, możesz ją odebrać.- Wstał i w otoczeniu swoich ludzi opuścił hotel.



Słodki krzykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz