32

3.4K 213 8
                                    

Leiho

Emocje są reakcjami ciała, które są naszą słabością. Sprawiają, że można nami manipulować. Okazywanie emocji jest oddawaniem klucza do własnej woli wrogom. Jednak ci którzy nauczyli się panować nad sobą potrafią sprawić, że ich ofiara sama od środka się zniszczy. Rzeczywistość stanie koszmarem, a sen piekłem.

Wzniesiony mur, który chronił bestię otrzymał pierwszy cios, pojawiła się pierwsza rysa, a bestia tylko czeka na taką okazję. Będzie siedziała cicho, bo nie jest głupia, poczeka aż rysa przybierze rozmiar dziurki, której pęknięcia mogą zniszczyć mur, który chronił świat przed nim. Wtedy zaatakuje i będzie głodny. 

Dwie doby zajęło mi ustalenie kto stał za porwaniem mojej żony, która , jak się okazało,  ma na imię Jennish. Verto bardzo przekonująco sprawił, by wyglądało to na odwet dwóch wkurzonych lokalnych gangów. Moi ludzie przetrząsneli ich siedziby, zastając jedynie poobijane garstki ledwo żywych robaków z połamanymi palcami oraz zaćpanymi umysłami. Część z nich miała zaszyte usta. Podczas przesłuchań nie potrafili się wysłowić, nawet gdy poruszali usta z ich gardeł nie wyszło ani jedno słowo. Dopiero po kilku prywatnych sesjach tortur zajrzałem im do gardeł. Uśmiechnąłem się na wspomnienie, gdy zauważyłem, że nie mieli języków. Bestia poczuła rywala.

Verto pozbawił mnie jedynego z nim kontaktu, ale zostawił po sobie ślad. Gdy ostatni z jego robaków szczezł nie mając paznokci i zębów. Znalazłem w jego kieszeni zalaminowane zdjęcie, które sprawiło, że straciłem resztki panowania. Jasność umysłu wróciła dopiero po chwili, a ciało obok mnie wyglądało jak ataku wściekłych wilków. W umyśle wyrywał mi się obraz mojej kobiety leżącej na stole w otoczeniu mężczyzn. Była nieprzytomna i posiniaczona. Ktoś rozerwał tył jej sukienki ukazując na całych plecach tatuaż jaskółki z połamanymi skrzydłami. Widziałem palce, które dotykały jej skórę. Nabrzmiałe spodnie od widoku przed nimi. Dotknęłam kącika jej ust na zdjęciu, gdzie był ślad krwi. Chciałem ją zlizać, czując, jak rośnie we mnie podniecenie na samą myśl o tym. Była taka bezbronna. Gdy wpatrywałem się w to zdjęcie, zauważyłem na dalszym planie tabliczkę z nazwą lokalu. Była tam umieszczona specjalnie dla mnie, dostałem zaproszenie.

— Nadchodzę. — mruknąłem, przypominając sobie, jak stałem na pustkowiu, a telefon w mojej ręce jasno wskazywał, że nadajnik w ciele mojej żywej  żony również tu był.

I nikt mnie nie zatrzyma.


Maraton czas zacząć! 

Słodki krzykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz