Jennish
Patrzyłam na morze i objęłam się ramionami. Spędziłam ostatnie dni zamknięta w tym domu, jak zwierzę. Z dala od domu i rodziny. Liczyłam, że będę mogła choć na chwilę opuścić te mury i poczuć pod stopami ciepły piasek, który teraz mienił się w promieniach zachodzącego słońca. Nikt się do mnie nie odzywał, jedzenie pojawiało się na stołach, gdy tylko wchodziłam do salonu. Nawet widok Leiho był rzadkością na którą nie zasługiwałam.
Nagle zadrżałam czując, jak gęsią skórka pokrywa mi ramiona i plecy. Wiedziałam, że on tu był i mnie obserwował. Moje ciało wyczuwało go natychmiast gdy tylko pojawiał się w pobliżu.
- Jedzenie stygnie na stole - powiedziałam, nie odwracając się do niego.
Usłyszałam kroki jego butów, które ucichły gdy stał przy mnie. Kątem oka widziałam, jak wpatruje się w plażę i bezkresne spokojne morze. Zamknęłam oczy, gdy poczułam na twarzy bryzę.
- Podoba ci się widok. - powiedział, przerywając ciszę.
- Jest piękny. - odparłam cicho.
Zerknęłam na niego i jak zawsze zaparło mi dech. Odpiął dwa górne guziki odsłaniając szyję. Słońce pięknie podkreślało rysy jego twarzy, a napięta koszulka jego tors. Spuściłam wzrok na jego ręce ubrane w czarne rękawiczki. Gdy z powrotem podniosłam wzrok zauważyłam, że obserwował mnie tak samo czujnie jak ja jego.
- Chodź - odezwał się, łapiąc mnie za nadgarstek. Skrzywił się, gdy materiał jego rękawiczek dotknął mojej skóry. Jakby to on mnie dotykał.
- Gdzie idziemy? - w moim głosie dało się wyczuć nutkę strachu. Nie wiedziałam co mógł wymyślić, ale z pewnością nie było to nic dobrego. Z moich ust wydobyło się westchnienie, gdy minęliśmy wejście do "azylu" Leiho i kierowaliśmy się w stronę drzwi wyjściowych przy kuchni. Wyszliśmy i prawie zaczęłam protestować, że nie mam butów, gdy nagle poczułam poczułam pod sobą kostkę brukową, która kończyła się przy wejściu do plaży. Szłam za nim posłusznie nie mogąc uwierzyć, że budynek, w którym przebywał ostatnie dni był za mną. - Idziesz ze mną na plażę? - nie potrafiłam powstrzymać pytającego tonu cisnącego mi się na usta.
- Nie chcesz ?
- Chcę, chcę - powiedziałam szybko nim się rozmyśli. Kącik jego ust drgnął w górę. - Dlaczego to robisz?
- Powinnaś wyjść na świeże powietrze.
Przyśpieszyłam i zrównałam z nim krok. Podciągnęłam dłoń sprawiając, że mogłam spleść z nim palce. Zamarł, gdy go pocałowałam w policzek i wyszeptałam podziękowanie.
- Nie rób tego więcej - odparł. - Jeśli chcesz mnie całować to rób to jak żona. - odwrócił i złapał mnie za szyję i przyciągnął do siebie. Nasze usta się zderzyły, ale nim to nastąpiło byłam pewna, że usłyszałam jak mówi jedno słowo, które sprawiło, że moje serce zaczęło bić szybciej, a ciało zbyt wrażliwe pod jego dotykiem.
- Nareszcie.
CZYTASZ
Słodki krzyk
RomanceTa cisza między nami jest krzykiem bezsilności naszych serc, gdy niebłagalnie dążymy ku zagładzie.