9

5K 285 10
                                    

Narzeczona Krzyku

Czułam jakby moja głowa miała za chwilę wybuchnąć przez ciśnienie rozsadzające je od środka. Zatęskniłam za tym stanem rozluźnienia, który narastał  stopniowo wraz z kolejnymi łykami alkoholu. Jęknęłam wbijając twarz głębiej w poduszkę mając nadzieję, że to chociaż w małej części pomoże mi ulżyć. Do dzisiaj nie wiedziałam, że słońce może tak jasno świecić, a oddech być tak głośny. Jednak mimo, że cały wczorajszy wieczór zlał się w jeden zamglony ciąg zdarzeń, to jednak nie potrafiłam zapomnieć dotyku Leiha na swojej skórze, który wydawał się jedyną rzeczą, której byłam pewna. Pamiętam jak prosiłam go by został, a uczucie, gdy odmówił było jeszcze gorsze niż kac, który teraz mnie męczył. 

- Głupia, głupia! - powiedziałam, po raz kolejny przeklinając swoją naiwność. 

- Kochanie, już wstałaś? - głos mamy oraz pukanie do drzwi odwróciły moją uwagę od wspomnień .

- Jennish, musimy porozmawiać o wczorajszym wieczorze. - do głosu mamy dołączył tata, który nie krył swojej złości. - możemy wejść?

- Tak - odparłam, wiedząc, że lepiej mieć to za sobą. 

- Wiemy, że czułaś ekscytację zaślubinami do czasu aż osobiście go nie spotkałaś. Mamy, że może wydawać się niedostępny i groźny, ale nie pozwoliłbym na to małżeństwo jeśli bym wiedział, że nie jest dla ciebie dobre, a twój wczorajszy wygłup zwrócił uwagę samego pana R. — westchnął. —  Takie zachowanie nie może być tolerowane u osoby o twoim pochodzeniu. Będziesz musiała przyjąć konsekwencje i je zaakceptować. — dodał z nową mocą. 

— Co to znaczy? — spytałam cicho, obawiając się odpowiedzi. 

— Że w ciągu najbliższej godziny pojedziesz do posiadłości pana R. i osobiście przeprosisz jego oraz swojego przyszłego męża za to co zrobiłaś.  Czy to jasne ? 

—  Tak, bardzo jasne. — odparłam posłusznie. 

Ponowny przyjazd do tego domu nie był w żadnym wypadku dobrym pomysłem. Wcześniej miałam nadzieję teraz wiedziałam,  że to nie skończy się dobrze. Gdy tylko mój samochód zatrzymał się pod schodami drzwi z mojej strony zostały otwarte przez nikogo innego jak Leiho. Przez chwilę straciłam rezon zdolna jedynie wpatrywać się w niego bezmyślnie. 

— Witam. — powiedział i podał mi dłoń. — Przejdźmy się i porozmawiajmy. 

— Oczywiście. — wysiadłam z samochodu. — Przepraszam za swoje wczorajsze zachowanie. —  Dodałam, gdy przeszliśmy kilka kroków wzdłuż budynku. - To się więcej nie powtórzy.

- Oczywiście, że nie - powiedział po chwili. - Moja żona potrafi się zachować i nie daje powodów do wstydu swojej rodzinie. Oczekuje się, że cię ukarzę- zerknął na mnie - Pewnie sama tego oczekujesz .

- Co chcesz zrobić ? 

- Uważam, że wczorajsze wydarzenia dały ci nauczkę, to jednak mimo wszystko kara cię nie ominie. - wyprostował się - Pan R. pozostawił tą kwestię w moich rękach, ale nie chcę by tak zaczęła się nasza znajomość. Zapewne jeszcze nie wiesz, ale data naszego ślubu uległa znacznemu przyśpieszeniu już dziś wieczorem zostaniesz moją żoną.

- Dlaczego? 

- Są sprawy, które wymagają pewnych zdecydowanych kroków. Nie musisz teraz o nich wiedzieć. Możesz wrócić do domu. Spotkamy się ponownie wieczorem.

Nim znowu się odezwałam zauważyłam, że z powrotem wróciliśmy pod schody, gdzie nadal czekał na mnie odpalony samochód. Leiho otworzył mi drzwi i cierpliwie czekał aż wsiądę do środka. Poruszał się cicho i zdecydowanie nie wydając przy tym żadnego dźwięku. Będąc przy nim będę musiała wzmocnić moją czujność podwójnie. Już miałam zamiar wsiąść, gdy poczułam, że nie pozwolę by to on miał ostatnie słowo. Wspięłam się na palce i złożyłam pocałunek na jego policzku. Gdy tylko zbliżyłam się do niego otoczył mnie jego zapach, który był zarazem znakiem ostrzegawczym charakteryzujący niebezpieczeństwo i cierpienie.

Kolejny rozdział pojawi się za dwie godziny.

I jeśli pojawi się ponad 80 ✨

Słodki krzykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz