Leiho
Wpatrywałem się w kobietę, którą niedawno poślubiłem i nie potrafiłem jej zrozumieć. Każde słowo, która wypowiadała były dla mnie zaskoczeniem, które budziły we mnie ciekawość ich przyczyny. Tym bardziej że niemal zawsze potrafiłem przewidzieć zachowania innych ludzi.
- Po co? - spytałem z lekką podejrzliwością. Nie wiedziałem co może na tym zyskać, a ja stracić.
Przewróciła oczami co mnie niezwykle zirytowało.
- Bo jestem twoją żoną? Zaraz przyjdę tylko się przebiorę. - I zniknęła za drzwiami dając mi czas, by rozejrzeć po dawnym pokoju mojej matki, która chwilę przed moim ślubem nakazała mi być dobrym mężem.
Spojrzałem na obrączkę. Tylko dlatego nie pozostawiłem śladów na jej szyi i nie zostawiłem samej pod drzwiami tylko spełniałem jej absurdalne prośby. Chciałbym mieć to za sobą i być już w piwnicy. Sam.
- Gotowy? - podniosłem głowę patrząc na nią. Lustrowała mnie od stóp do głów zatrzymując spojrzenie na mojej piersi i twarzy, ale ja też nie potrafiłem odwrócić od niej wzorku. Wyglądała tak drobnie w mojej koszuli spod której widziałem zarys jej bielizny i musiałem przyznać, że pasowała do niej.
- Oczywiście. - odpowiedziałem i zbliżyłem się do niej. Górowałem nad nią przypominając sobie, że jednym z warunków ślubu jest zapewnienie jej bezpieczeństwa. Jeśli będzie trzeba to zabiję dla niej.
Położyła mi na piersi płasko dłonie, a jej wzrok stał się jeszcze intensywniejszy. Rozchyliła lekko wilgotne usta.
- Jak mam to zrobić?
- Jak by Ci zależało. - odparła cicho.
Nie całkiem rozumiałem o co jej chodziło, ale wziąłem jej twarz w dłonie i naparłem na nią ustami. Zacisnęła palce na mojej piersi wbijając paznokcie w skórę. Mruknąłem w jej wargi z zadowoleniem.
Bestia w moim umyśle wpadła w szał, pragnęła pochłonąć tą drobną istotę stojącą przede mną, zawładnąć i posmakować. Warkot za wibrował mi w gardle. Zsunąłem dłonie z jej twarzy na biodra czując jak lekko drży i przyciągnąłem bardziej do siebie aż dzieliły nas jedynie cienkie warstwy tkanin. Sapnęła i naparła na mnie mocniej pogłębiając pocałunek. Mój język wtargnął głębiej w jej usta biorąc je w posiadanie. Powinna już wiedzieć, że ja nie wypełniam rozkazów innych, ja je wydaję.
W tym pocałunku zawarłem obietnicę dominacji i chęć poznania głębi jej smaku. Zacisnąłem palce na jej skórze licząc, że zostaną tam siniaki, które znikną dopiero po wielu dniach. Nagle poczułem tak silny zew bestii, by rzucić ją na podłogę i sprawdzić jak smakuje jej skóra, że aż krew zastygła mi w żyłach. Natychmiast się odsunąłem sprawiając, że kobieta prawie upadła, ale w tym momencie to nie mnie interesowało. Kątem oka spojrzałem na nią, jak na swoją własność, którą była i poczułem gniew. Chciałem ją uderzyć, oznaczyć, ale jedynie co zrobiłem to starałem się z powrotem unormować oddech.
- Mam nadzieję, że to było to czego chciałaś - powiedziałem, widząc, że jeszcze nie wróciła do rzeczywistości. Miała zamglony wzrok i mimo, że patrzyła w moim kierunku to wiedziałem, że mnie nie widzi.
Odwróciłem się i wyszedłem z jej pokoju zostawiając ją samą z własnymi myślami.
Teraz będzie zdecydowanie dłuższa przerwa
CZYTASZ
Słodki krzyk
Roman d'amourTa cisza między nami jest krzykiem bezsilności naszych serc, gdy niebłagalnie dążymy ku zagładzie.